Mecz dnia: Penguins vs Capitals
Będziemy mieli NOWEGO mistrza NHL co będzie dla nas nowe, po dwóch poprzednich sezonach gdy nazwa ekipy najlepszej nam się powtórzyła. Wszystko dzięki Capitals, którzy w końcu rozgonili złe chmury, wygrali z demonami i tak dalej i tak dalej. Będzie więc pierwszy od 1998 roku występ Stołecznych w finale Konferencji Wschodniej – wtedy 20 lat temu Capitals doszli do wielkiego finału. Teraz jak pokazują statystyki z ostatnich lat też mają na to duże szansę. Przerwa wynosząca 18 sezonów od ostatniego występu w trzeciej rundzie jest dosyć zbieżna z tym co uzyskiwali w 2011 Bruins i Kings. Obie te drużyny wtedy przerywały wieloletnią (dokładnie 17-letnią) niemoc w awansach dalej niż druga runda. Obie drużyny nie tylko awansowały w końcu do finału, ale też wygrywały Stanley Cup. Przypadek? Może 🙂
Najpierw o liderach, a więc sławnej już ale zupełnie przeze mnie nierespektowanej rywalizacji Owieczkin kontra Crosby. Od wielu lat dziwiło mnie że ludzie dają się na to nabrać, a z drugiej strony z biegiem lat dziwiło coraz mniej. Na potrzeby medialne wykreowano jakiś patos – Rosja kontra Kanada – w osobie Owieczkina i Crosby’ego, podczas gdy obaj grają zupełnie inny hokej na innych pozycjach i właściwie mają ze sobą bardzo mało podobieństw czysto hokejowych.
Tak czy inaczej Owieczkin strzelił w tej serii gola w pięciu z sześciu meczów i każdy kto nazywał go w przeszłości „chockerem”, kimś kto zawodzi w najważniejszych momentach, teraz musi jeśli nie odwołać te słowa, to przynajmniej po prostu zamknąć dziób (no offense Ducks). Indywidualnie nie jestem w stanie też powiedzieć aby to była zła seria dla Sidneya Crosby’ego, który robił wszystko co mógł – na koniec tych playoffów – załapał się do TOP10 klasyfikacji punktowej wszech czasów wyrównując zdobycz 185 punktów z Steve’em Yzermanem.
Teraz trochę szczegółów o samej rozgrywce meczu sześć, który był bardzo dobry. Zagrać nie mógł Nickas Backstrom i to było duże osłabienie, bo „pan podanie perfekcyjne” potrafi dostarczać krążek tak jak chyba nikt inny generując pozycję strzeleckie tam, gdzie nikt inny ich nie wygeneruje. Mecz przywitał nas wesołym akcentem, w którym Tom Khunackl bawi się w spikera:
Wracając do kontuzji ręki Backstroma, to była ona dużym zagrożeniem tego że gra drugiej formacji zespołu się posypie, pamiętajmy też że i pierwsza formacja wyglądała inaczej niż wymarzył to sobie trener Barry Trotz po tym jak trzeci mecz dyscyplinarnie „odsiadywał” Tom Wilson. Co ciekawe Trotz zrezygnował z bardzo dobrze działającej gry pierwszego ataku Owieczkin – Kuzniecow – Vrana, złożony przez niego skład ataków wyglądał tak i mógł być małą niespodzianką dla rywali:
Czasem jest jednak tak że co Cię nie zabije to Cię wzmocni i właśnie tak się stało z absencją szwedzkiego centra. Zwolnionego przez niego miejsce w składzie przejął
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Wszystkim fanom Penguins przypominam: jesteście w dalszym ciągu mistrzami, nie lękajcie się ……..
I chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie uklęknę, bo Crosby jest ze mną 🙂
Oto jest dzień
Oto jest dzień,
Który dał nam Pan,
Który dał nam Pan!
🙂
Przeczytałem cos przerażającego na penguins.pl. Ktoś napisał, że nie ma co się martwić, bo trzy kolejne sezony mogą byc ich. I to niestety może być prawda. Wystarczy żeby Murray się ogarnął i już dziś byliby w finale konferencji. Atak w Pittsburghu jest i na centrze i na skrzydłach. GM z tych lepszych, trener też z najwyższej półki. Do ogarnięcia tylko obrona. A z taka paką mają sporą szansę na zniżki od doświadczonych graczy szukających pucharu w przed zakończeniem kariery.
Kurde a przez myśl mi przeszło, że Kapitan taki wesoły bo będzie mnie oglądał i słuchał przy okazji GM7 pomiędzy Preds i Jets. A to tylko i aż pieśni chwalebne po odpadnięciu Penguins 😉
Nie ma chyba tak źle.
Konkurencja dla Penguins mnoży się jak karaluchy ……..
Ja tam tego nie widzę. Szewczyk chyba ma rację pisząc na twiterze, że ci co nie lubią Pens, jeszcze będą mieli ból dupy.
Oni czyli Pingwiny jeszcze przez kilka lat mają stabilną sytuację kadrową i dość młody skład. Czapka płac będzie rosła i kontrakty gwiazd, które już nie ważą za dużo, będą jeszcze mniej zauważalne. W ich składzie wymagana jest kosmetyka i to delikatna, nie rewolucja. To jest do zrobienia. Z ważnych graczy do podpisania mają tylko Guentzela, i to dopiero za rok. Reszta to uzupełnianie składu, o co im powinno wyjść łatwiej niż reszcie ligi ze względu na wspomniany juz 'cap discount’.
Prędzej w opałach będzie Tampa, gdzie po następnym sezonie w obronie zostanie im tylko Hedman, czy Toronto, w którym także za rok trzeba będzie podpisać młodych gniewnych, a już tego lata nowy GM Liści będzie miał ciekawą łamigłówkę.
Nie bardzo widzę, kto mógłby im zagrozić. O klubach na T juz było. Boston ma młodych, ale gdy młodzi troszkę dojrzeją, starzy już będą za starzy. Reszta Atlantic to przez dłuższą chwile będzie zbierac wybory w drafcie, nie punkty.
W Metropolitan zastanawiać sie można jedynie nad Capitals i Devils. Diabły to mimo wszystko wciąż duży znak zapytania, a Stołeczni mimo dzisiejszego sukcesu na papierze słabiej wyglądają niż Pingwiny.
1. W każdej organizacji starzy będą się starzeć a młodzi ogrywać, nie tylko w Bostonie (wybacz banał).
2. Już 2, 3 lata temu Tampa miała ciasno a Yzerman przetasował, kilku się pozbył (młodzi i starzy). Jak tak patrzę na cierpliwość GMa Tampy to go podziwiam. Spokój mistrzowski ……bez mistrzostwa na razie.
3. Skoro się udało na Florydzie nieco ugasić pożar (kontrakt Stamkosa) i nie udusić się pazernością gwiazd (Kane, Toews) to gdzie indziej tez sie uda.
4. Do wymienionych przez Ciebie ekip dodałbym Columbus.
5. Salary wzrośnie dla wszystkich.
Piszę ze smarta, więc jest trochę chaotycznie i po łebkach.
Howgh
Ad. 1. W Bostonie środek zbliża się do ściany. Bergeron, Krejci, Backes niedługo się skończą. Crosby i Małkin są trochę młodsi.
Ad. 2 i 3. Stevie Y. będzie musiał układać obronę na nowo. Ma łatwiej o tyle, że na Florydzie są niższe podatki. Dlatego Stammer wziął ósemkę i na łapę ma tyle ile gdzie indziej dostałby gdyby w kontrakcie była dycha.
Ad 4. Columbus dostali dwa razy ostro w ryj w play-off. Nie przemawia do mnie ta ekipą.
Podsumowując: każdy coś musi zrobić, a Pittsburgh może. Nie ma przymusu. To stawia ich w uprzywilejowanej sytuacji, bo:
– nie muszą ryzykować;
– mają lepszą pozycję w negocjacjach.
To nie gwarantuje końcowego sukcesu ale redukuje prawie do zera możliwość wpadki, która jest bardziej prawdopodobna przy wymuszonych ruchach.
Na szczęście są konkretne ekipy na Zachodzie, które mam nadzieję będą lały Pittsburg jak przyjdzie co do czego.
Kilka refleksji odnośnie rywalizacji Jets z Predators . Jets są dużo lepiej zbudowana ekipa . Tak personalnie to dużo lepiej atletycznie zbudowani zawodnicy przy tym bardzo dobrze radzący sobie motorycznie i sprawnościowo . Niestety tacy zawodnicy jak Fiala , Turris , Sissons odbijają się jak napompowane piłki od ściany . Preds nadrabiają lepszymi umiejętnościami technicznymi i szybkością ale są mocno rozbijani po bandach . Kolejna rzecz jest taka ze widać ze coś po kontuzji do końca nie kapie w grze Elisa . Pamietam go nieco innego w zeszłym roku . To był mały ale twardy głaz do sforsowania przez obrońców z dobrym pierdolnieciem z niebieskiej . efekt po urazowy odbił się nieco na psychice i grze ? ciężko powiedzieć . Zastanawiam się nad rola Weteranów w tej serii , Fisher , Hartnell , Hartman ? Szczerze widział bym kogoś młodszego , lepiej zbudowanego , bardziej mobilnego .. i teraz się zastanawiam czy tej różnicy nie zrobił by właśnie Nash ? lube Kane ? nie wiem ale mam wrażenie ze brakuje tam po prostu chłopa z prawdziwego zdarzenia . Ostatnia rzecz to stan i kondycja samej drużyny . Mentalnie i psychologicznie . Coś brakowało i to widać było od razu w pierwszym meczu z Colorado . Rola trenera to tez wpoić zawodnikom i drużynie pewności w byciu mistrzem i do tej pory tego Preds brakowało jakby nie chcieli unieść brzemia bycia najlepszym ,tej pewności w odwracaniu meczu lub przełamywaniu go . mam nadzieje ze po ostatnim meczu Ci panowie rzeczywiście pokazać ze puchar Prezydenta to nie przypadek .
Oglądam tą parę od deski do deski ale przed dzisiejszym meczem….odpuściłem. Od G4 ta para mnie ciut rozczarowuje. Wciąż świetny hokej, wciąż 2 genialne drużyny ale brak dramaturgii. Idzie to albo w jedną albo w drugą stronę. Dziś ci co wybrali PIT vs WSH zrobili o wiele lepiej.
Mecz Pingwinów był z dramaturgią ale ciekawszy hokej gra druga para.
A to nie wygląda powoli jak syndrom Laviolette’a? Najpierw drużyna idzie w górę, dochodzi trochę niespodziwanie (sezon lub dwa za wcześnie po dość przeciętnym sezonie regularnym) do finału i zaczyna się zjazd. Podobnie było w Carolinie (tam akurat najdłużej zwlekali z wygraniem konferencji) i Philadelphii.
Rywalizacja Crosbiego z Owieczkinem to czysty marketing i wcale nie oni decydują o zwycięstwie. Kontuzja Małkina była chyba decydująca bo jego obecność na lodzie to akt rozpaczy i braku zmiennika. Widoczne zmęczenie Kessela też daje wiele do myślenia a pozbawienie się zmiennika w bramce to poważny problem widoczny przez cały sezon. Dla mnie to niestety koniec ery dominacji Pingwinów.
Odrzutowce przystąpiły do meczu bez koncentracji wierząc że sam się wygra. Nie było tu widać walki „na śmierć i życie” jaką prowadzili Predatorzy. Nie oznacza to braku szans Jets w ostatnim meczu i ich wygranej (na co jeszcze po cichu liczę) bo uważam ich za lepszą drużynę, grającą ciekawszy hokej.
Comments are closed.