Jeszcze kiedy NHL było od niego oddalone o cały ocean, Jewgienij Kuzniecow studiował grę w najlepszej lidze świata. Wieczorami w swoim pokoju w Czelabińsku oglądał grę Jewgienija Małkina i Sidneya Crosby’ego, próbując wyciągnąć z tej analizy coś dla siebie. Trzy lata później zadebiutował w rozgrywkach NHL właśnie w meczu przeciwko Pingwinom i nie mógł przestać się uśmiechać, dryblując na lodzie tuż obok swojego rodaka Małkina. „Zawsze próbuję podpatrzeć coś od dobrych graczy, których cenie. Nie będę dokładnie mówił co podpatrzyłem u Małkina, bo przecież on ciągle gra, a ja jestem bardzo nieśmiały” – mówił wówczas Kuzy.
Po nieśmiałości Rosjanina nie zostało nic. Gdy strzelił pierwszego gola w zakończonej już serii Capitals vs Penguins, zaprezentował swoją ulubioną charakterystyczną cieszynkę „wzbijającego się w powietrze ptaka”, podpatrzonego w grze komputerowej FIFA. Może i Penguins wygrali serię a Capitals czeka szereg zmian po okresie wzmożonej krytyki, ale do prezencji Kuzniecowa nie można mieć akurat większych pretensji.
Podczas gdy kapitan Stołecznych i rodak Kuzniecowa, czyli Aleks Owieczkin, został strącony do trzeciej formacji, a jego rola w zespole zmalała, Kuzniecow zyskał nowe obowiązki i większą rolę w drużynie. Mówi się, że ten sezon był ostatnim, w którym w Waszyngtonie dysponowano tak mocnym zespołem, że 31-letni już Aleksander Owieczkin nie będzie coraz lepszy, wręcz odwrotnie. Zapomina się jednak o tym, co do zaoferowania może mieć jeszcze Kuzniecow.
– Wziął na siebie odpowiedzialność bycia jednym z liderów. Zawsze uważałem, że jest różnica pomiędzy byciem dobrym zawodnikiem i posiadaniem dobrych statystyk. Kiedy bierzesz na siebie rolę bycia tym, który robi różnicę, musisz być gotowy na batalię na centymetry, bo grasz przeciwko najlepszym na świecie. Dopiero gdy zaakceptujesz tę rolę i podejmiesz to wyzwanie, staniesz się naprawdę dobrym graczem – wyraził się o formie prezentowanej tej wiosny przez Kuzniecowa trener Trotz.
Rok wcześniej Kuzniecow zawiódł oczekiwania. Po 77-punktowym sezonie, gdy był liderem punktowym Capitals w sezonie zasadniczym, zniknął w play-offach, dając się całkowicie wyłączyć z gry przeciwnikom. Jeden gol i jedna asysta w 12 występach w play-off była ogromnym rozczarowaniem, a nazwisko Kuzniecowa przewijało się w wymienianiu powodów, dla których Waszyngtonowi znowu się nie udało.
Jeśli nie chce ci się czytać artykułu, oglądnij opowieść Kuzniecowa o tym jak przebiegała jego adaptacja do życia w Waszyngtonie i przyjaźni, jaka połączyła go z Brooksem Orpikiem.
Dwa lata temu, gdy Kuzy zaczynał przygodę z NHL, nie cieszył się jeszcze dużym zaufaniem trenera Trotza. Ten wpuszczał go zazwyczaj na zmiany w ofensywnej strefie, gdy strata krążka nie była czymś groźnym i kosztownym. W tych play-offach widoczna była zmiana w tym zakresie. Kuzniecow miał spore założenia do zrealizowania w defensywie, gdzie zajmował się najczęściej kryciem Austona Matthewsa z Maple Leafs. W starciu z Pingwinami często odpowiadał za Jewgienija Małkina.
– To co odróżnia go od wielu innych chłopaków, to jego jazda na łyżwach. Nawet gdy wychodzi na trening, potrafi poruszać się w wyjątkowy sposób, to jeden z tych gości, którzy używają krawędzi w wybitny sposób, do tego osiąga znakomitą prędkość. Są sytuacje, w których objeżdża rywali po zewnętrznej, a nawet nie pracuje nogami. Tak było od początku gdy się u nas pojawił, ale teraz różnicę robi jego nastawienie obronne. Stał się dużo lepszy w tych momentach na lodzie – mówi Brooks Orpik, który stał się najlepszym kolegą z drużyny Kuzniecowa.
26-letni napastnik, w przeciwieństwie do pozostałych graczy Capitals, nie podkreślał ciągle jak wyrównanego pojedynku się spodziewają i jak małe detale zdecydują. Kuzy miał największy luz ze wszystkich w obozie WSH, może tego zabrakło innym?
Gdy po meczu numer jeden rozmawiał z dziennikarzami i próbował sprzedać im ciekawostkę na temat pogawędki z Małkinem na lodowisku, część z dziennikarzy nie zrozumiała co mówi. Rosyjski akcent, nadal mocno wyczuwalny, czasami wpływa na wypowiedź i można się w czymś pomylić. Poproszono go o powtórzenie całości. Zareagował żartem, jak największy luzak powiedział do dziennikarzy: „Czy wy na pewno znacie angielski?”.
11 graczy z obecnego składu Capitals było w tak zwanych „contract years”, czyli w momencie, w którym można nie przedłużać z nimi współpracy. W tej grupie znajdował się także Kuzniecow, który ma status RFA (zastrzeżony wolny agent). Dla wielu ekspertów to wokół niego trzeba będzie coraz mocniej rozkładać akcenty, bo dotychczasowi liderzy nie tylko zawodzili, ale też są już coraz starsi.