Proszę Pana. Jest tak  jak przypuszczałem. Jest to przykład klasycznego niedoboru bramkarza. Organizm Calgary Flames ewidentnie odrzucił wszelkie próby wszczepienia im kolejnych golkiperów, którzy mieli szanse błysnąć w drużynie, gdzie ostatnim dobrym bramkarzem był Mikka Kiprussoff sto lat temu. Jest kilka opcji na rynku, a kilku zawodników może dostać tam szansę na pierwszą lub drugą młodość. O kim mowa?

Co nie zadziałało ?

Łatwiej określić, co zadziałało – nic (mówiłem że łatwiej?).  Do Europy pojechała ostatnia nadzieja na cokolwiek w Calgary – Jonas Hiller, który jednak ma już 34 lata a jego ostatni sezon w NHL był jak ostatnia walka Chalidowa. Flames zostają więc teoretycznie z dwoma dziwnie nazywającymi się nadziejami. Pierwszy to Kari Ramo, który miał przynieść Flames upragnione zwycięstwa .. i nic… Jori Ortio zapowiada się całkiem ciekawie, ale jeśli jego czas bycia jedynką w NHL ma kiedyś przyjść.. to nie będzie to teraz.

W efekcie bramkarze Flames mieli najgorszy procent obronionych strzałów w całej lidze. W pewnym momencie Płomienie w przypływie beznadziei ucierają nos wszystkim swoim golkiperom i wysyłają im wiadomość o treści „jak wy możecie grać w NHL – to każdy może” – i zatrudniają na chwilę 39-letniego Niklasa Backstroma – niegdyś świetnego bramkarza Minnessota Wild, który kilka lat leczył niedowład ręki.  Teraz przyszła pora na pozyskanie bramkarza – i nie ma tu czasu na „hodowlę” w drafcie czy liczenie na to że coś się zmieni samo.

… a tymczasem Monika przedstawi Państwu kandydatów.

Jimmy Howard (Detroit Red Wings). Jeśli ktoś miał jeszcze nadzieje, że Howard pokona młodego Mrazka w walce o zachowanie pozycji startera w Detroit, to jego nadzieja została nabita na pal, a rana powstała w wyniku nabicia została okraszona solą, cytryną i prenumeratą „Strażnicy”. Howard ma przed sobą jeszcze 3 lata ciężkiego finansowo kontraktu – o wiele za ciężkiego by móc być drugim bramkarzem. W efekcie transfer z udziałem Howarda mógłby Red Wings tylko pomóc – nawet pozyskanie np. Kari Ramo jako zmiennika mogłoby skończyć się wcale dobrze dla Red Wings. Flames otrzymali by jeszcze w miarę młodego bramkarza, który wcale nie ma ochoty godzić się z obecną pozycją.

flu3Jonas Enroth (Los Angeles Kings).  Swoją wartość udowodnił ponownie jako zmiennik wielkiego Jonathana Quicka, ale najprawdopodobniej nie jest to przypadek. Enroth był przez pewien moment szlifowany pod pierwszego bramkarza w Sabres, ale podobnie jak większość tamtejszych bramkarzy – nie dał rady.

Problemem Enrotha są rozmiary. Mierzący ok. 180 cm wzrost i ważący niecałe 80 kg Enroth jest raczej „mikro bramkarzem” w porównaniu do koszykarzy obecnie grających w lidze. Wygląda także na to, że Enroth nie nadrabia refleksem i szybkością gdy przychodzi do chronienia miejsc w bramce których on nie jest w stanie zasłonić organizmem. Dodatkowo, Flames sporo ryzykowali by gdyby znów dawali szansę nominalnej dwójce.

Ben Bishop (Tampa Bay Lightning) Tutaj plotki nie milkną, a oddech Rosjanina Wasilewskiego mierzi już plecy Bishopa. Plotki urosły już do tego stopnia, że media niecierpliwią się i momentami poganiają Władze Tampa Bay, by ci w końcu poprosili Bishopa o zdjęcie swojej klauzuli zabraniającej transferu bez jego zgody. Lightning póki co nic w tej sprawie nie zrobili… ale? Bishop byłby pewnie jednym z najlepszych wyborów dla Flames. Świetny, sprawny i bardzo dobrze zbudowany bramkarz przyzwyczajony do sławy, oklasków, świetnych występów i bardzo ciężkiej presji na sobie.

flu2Marc-Andre Fleury (Pittsburgh Penguins). Pingwiny wygrały wszystko i zabrały Puchar do miasta Stali, ale MAF nie był tym razem bohaterem tej kampanii. Ba, może się okazać, że w przyszłym sezonie będzie miał sporo czas na nadrobienie lektur i wiadomości na Twitterze – szykuje się bowiem dla niego ciepła posada jako rezerwowy bramkarz, o ile Matt Murray nie okaże się być jak kawałek „Blue” – hitem jednego sezonu.

Pingwiny zapowiedziały, że nie będą wciskać nikomu Kanadyjczyka na siłę, a wizja dwóch bramkarzy tej klasy w składzie widzi im się jak najbardziej. Jednak innego zdania może być sam Marc-Andre, który z pewnością się nie skończył. Penguins otrzymali już telefon o dostępność bramkarza i zażyczyli sobie, by w ewentualnej paczce zwrotne znajdowało się 6 miejsce w drafcie, które przypadło Flames. Jest to z pewnością najciekawsza oferta i moim zdaniem warto zainwestować trochę w bramkarza, którego ambicja na pewno każe pokazać, że nie będzie dzieciak pluł mu w twarz.