Washington Capitals przegrali z Pittsburgh Penguins w szóstym meczu 3:4 po dogrywce i zakończyli rywalizację 4-2. Z wyścigu po Puchar Stanleya odpadł największy faworyt i jednocześnie najlepsza drużyna sezonu zasadniczego NHL.

– Poczyniliśmy pewne postępy, ale widocznie nie są wystarczające – mówił rozczarowany, ale pogodzony z niepowodzeniem Barry Trotz trener ekipy ze stolicy USA – Pretensje do nas zawsze będą się pojawiały, jeśli nie przejdziemy drugiej rundy i będą uzasadnione.

Po raz ostatni w finale Konferencji Wschodniej ekipa z Miasta Stali występowała w 2013 roku, zakończyło się to szybkim 0-4 na korzyść Boston Bruins. Dobrze znany Aleksandrowi Owieczkinowi smak porażki jeszcze raz zagościł w jego sercu. Najlepszy snajper NHL ostatnich lat przez 11 sezonów kariery nigdy jeszcze nie osiągnął poziomu finałów konferencji.

Królowa Brytyjska pije ze swoich pucharów, Rycerz bez skazy – Galahad, odnalazł swój wielki Puchar zwany Graalem. Nawet Sokół i Pono chociaż uderzyli w puchara, a Aleksander Owieczkin wciąż jest od niego tak daleko, że nie zdoła nawet oddychać powietrzem, które znajdowało się obok Pucharu.

Tradycji stało się za dość. Aleks Owieczkin uniesie nad głową Puchar Stanleya, jak tylko dorwie się do konsoli i będzie grał Pingwinami. Potwornie gorzka pigułka porażki w tym roku musi smakować jeszcze gorzej, niż poprzednio. W tym sezonie marzenia Ovcy o najwyższym trofeum zostały pogrzebane przez jego medialnego arcy wroga – Sidneya Crosby. Jednak powodów do rozpaczy jest tutaj więcej.

82Najlepszy hokeista Mateczki Rosji ma za sobą najlepszego bramkarza mateczki Kanady – Bradena Holtby. Golkiper, który choć na chwile pozwala powrócić myślami do najświetniejszych czasów Martina Brodeura, miał być drugim powodem, dla którego Stołeczni w tym sezonie mieli zabrać Puchar do miasta o największym współczynniku przestępczości w USA – Waszyngtonu. Okazji do sprawdzenia bezpieczeństwa Pucharu w tamtych rejonach jednak nie będzie. A to za sprawą Penguins, którzy nie dość że nie mieli za sobą bramkarza takiej klasy jak Holtby – to podstawowego bramkarza nie mieli wcale.

Pingwiny wymieniając bramkarzy i szukając rozwiązania na czas nieobecności Fleury’ego upokorzyli ekipę Owieczkina wykańczając ich w decydującym starciu w dogrywce. Doskonale zbudowana maszyna działa wyśmienicie mimo braku bardzo istotnego ogniwa. To miał być słaby punkt Penguins, a Holtby miał przejechać się po niedoświadczonych bramkarzach Pittsburgha, jak cholesterol po naczyniach krwionośnych. I co? i Puchar.. prezydenta – bo mimo, iż w sezonie zasadniczym byli nie do zatrzymania, teraz Capitals będą musieli obejść się smakiem i opinią ‚groźnej ekipy w najbliższym sezonie’.

Jest taki zespół – Metallica. Ich były członek, Dave Mustaine – od lat boryka się z demonami zarabiając kwadryliony dolarów na swoim zespole Megadeth, mimo wszystko żyjąc jedynie sukcesami Metallici i przez to borykając się z uzależnieniami, depresją itp. To chyba najlepszy dowód na to, że pieniądze to nie wszystko. Co drugi z nas zapewne pomyślał, że i tak Owieczkin nie ma na co narzekać – ma sławę, talent, pieniądze – a także jest żywym dowodem że nie musisz być ładnym by podobać się pięknym kobietom – wystarczy że masz sławę, talent i pieniądze.

Prawda jednak jest taka, że sportowcem nie zostaje się dla pieniędzy.. albo nie tylko dla pieniędzy. Zawodowy sportowiec walczy o najwyższe cele, o to co jest najcenniejsze do zdobycia – a tego Owieczkin kolejny sezon nie dokonał. Zawsze powtarzam, że ciężko jest zbudować drużynę wokół jednego, czy nawet dwóch zawodników – ale Capitals usilnie próbują. I o ile jest to pewne z Owieczkinem, Backstromem czy Holtbym w sezonie zasadniczym – o tyle w Playoff działać musi WSZYSTKO i ZAWSZE. Najlepszym przykładem tego jest ekipa Blues, gdzie nie ma gwiazdy nawet połowicznego formatu jak Owieczkin – a mimo to oni wciąż są w grze.

Odwrotnie niż w przypadku Rangers, nie spodziewam się w obozie Capitals spekulacji na temat transferu Aleksa Owieczkina. Byłoby to porównywalne z dyskusją na temat kastracji byka rozpłodowego. Mimo wszystko, Caps muszą pomyśleć o wszystkich dookoła Owieczkina, Backstroma czy Holtby’ego – nazwiska nie grają w hokeja. T gwiazdy potrzebują armii „nołnejmów”, którzy będą wygrywać wznowienia, strzelać i podawać oraz bronić bramki w momentach, w których nikt nie napisze o tym w gazecie i nie wyniesie ich na piedestał. Mówiąc krótko – Capitals mają już gwiazdy – teraz potrzebują drużyny.

A z takiego obrotu spraw za oceanem najbardziej cieszy się selekcjoner rosyjskiej reprezentacji Oleg Znarok, który już zadzwonił do Owieczkina i zapytał czy pomoże mu utrzymać posadę (czytaj: zdobyć medal w MŚ Elity rozgrywanych w ojczyźnie). Odpowiedź od Owiego zawsze jest taka sama – jeśli ojczyzna mnie potrzebuję, lecę na ratunek. Sborną wzmocnią także występujący w stołecznym klubie obrońca Dmitrij Orłow i napastnik Jewgienij Kuzniecow.