– Iggy!

Ten okrzyk usłyszał cały hokejowy świat, zabrzmiał też głośno i wyraźnie z telewizora w pokoju wspólnym akademika w szwedzkim Karlstad.

Ja, Kanadyjka, kibicowałam swojej drużynie narodowej siedząc niejako w sektorze dla ekipy gości, oddalona o dziewięć stref czasowych i ponad 7000 kilometrów od miejsca, gdzie odbywał się mecz. Mieszanina nerwów, mdłości i odrobiny tęsknoty za domem kotłowała się w moim żołądku, nasilając się i odpuszczając z każdą akcją, każdym strzałem, każdą obroną w czasie meczu o złoto rozgrywanym między Kanadą i Stanami Zjednoczonymi w ostatnim dniu Igrzysk Olimpijskich w Vancouver w 2010 roku.

Przez całą olimpiadę patriotycznie próbowałam przekonywać nowych znajomych obcokrajowców (czy raczej nawracać, bo byli oni też tymczasowymi wrogami w międzynarodowych rozgrywkach) – Kanada zatriumfuje w Vancouver. Na samym początku mojej sześciomiesięcznej wymiany studenckiej zaprzyjaźniłam się z kilkorgiem Amerykanów z mojej grupy, ale tego wieczoru siedzieliśmy na dwóch końcach sali, rozdzieleni Szwedami, Niemcami, Łotyszami, Holendrami i przedstawicielami kilku innych narodowości. Wszyscy obsiedli kanapy, krzesła i stoły chcąc zobaczyć na własne oczy rywalizację między Kanadą i Stanami, o której tyle się mówi i którą nakręcaliśmy już cały tydzień.

Wciąż czuję falę zimna, kiedy przypominam sobie gol Zacha Praise’a wyrównujący wynik z 24 sekundami do końca meczu. I wciąż słyszę „U-S-A!” skandowane przez moich wrogo-przyjaciół spod pasiasto-gwiaździstej flagi, kiedy wychodzili na balkon świętować wyrównanie na 2:2.

Czerwono-białe serce, które tak radośnie nosiłam na rękawie w dni poprzedzające ten mecz, teraz podeszło mi do gardła. W ciszy i z niepokojem (zapewne też nerwicowo) czekałam na dogrywkę. Wyobraziłam sobie rodaków tam, w Kanadzie, podobnie się czujących – naród zjednoczony w mdłościach.

A potem, nieco ponad siedem minut dogrywki i stało się. Sidney Crosby wdarł się do strefy Amerykanów, oddał strzał, krążek odbił się od bramkarza, Ryana Millera, i poleciał do rogu lodowiska, Crosby zebrał krążek i szybko podał po bandzie do Jarome’a Iginli. Wtedy wszyscy usłyszeliśmy

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:

NHL W PL
Idea Bank: 84195000012006351270730001

W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj