Często podczas oglądania spotkania widzimy mniej więcej taki obrazek: przerwa w grze, przybliżenie na ławkę zawodników i jeden z graczy podstawiający do nosa fiolkę, najczęściej o kolorze czerwonym w białym opakowaniu. Za każdym kolejnym pociągnięciem powietrza mina hokeisty jest coraz bardziej skwaszona. Wygląda to mniej więcej tak:

Czym jest to cudo? To sole trzeźwiące. Co one dają? Jak sama nazwa wskazuje mają właściwości pobudzające, ale nie każdy z graczy jest gotów na takie poświęcenie jakim jest powąchanie tego cuda. Są jednak gracze, którzy stosują tą metodę na pobudzenie się niemal co spotkanie. Jednym z fanów tzw. smelling salts jest Aleksandr Owieczkin. Wayne Gretzky stosował je jako zawodnik, a następnie gdy trenował Coyotes. Justin Faulk przyznaje że jest regularnym użytkownikiem od wieku 16 lat czyli od występów w juniorach. Josh Jooris trzymał się od nich z daleka, spróbował raz i na następnej zmianie strzelił gola, od tamtej pory traktuje to jako przesąd i korzysta chętnie.

Na początek trochę teorii. Czym jest sól trzeźwiąca? Jest to mieszanka różnych związków chemicznych, głównie w jej skład wchodzą amoniak, wodorowęglan sodu, karbaminian i lawenda wraz z innymi substancjami o silnej woni np. azotyn amylu. Sole te znane są już od XVIII wieku kiedy to zyskały popularność i były stosowane przy omdleniach bądź zasłabnięciach. Spekuluje się że pierwsze sole trzeźwiące zrobione z kruszonych kwiatów lulka czarnego stosowali już Wikingowie. Ludzie po ich powąchaniu niemal natychmiast „odżywali”, zyskiwali na sile i determinacji.

Stosowane do tej pory w NHL, NFL i sportach siłowych jak trójbój, powodują przede wszystkim skok adrenaliny. Jest to, jak udowodniły badania medyczne, efekt bardzo krótki, teoretycznie nie mogący mieć wpływu na osiąganie konkretnych rezultatów sportowych. Mówimy tu o czymś co wpływa jedynie na „mental”, może mieć wpływ na szeroko pojętą motywację. Nie można tego zakazać, inaczej musielibyśmy też zakazać jogi albo treningów motywacyjnych.

Aktualnie sole trzeźwiące nie są tak popularne w ogólnym zastosowaniu, a w hokeju są czymś na wzór tradycji i mitu. Całe cudo zamknięte jest w małej szklanej fiolce o kolorze czerwonym, to zapakowane jest w białe opakowanie, na którym jest wypisana prosta instrukcja obsługi w stylu „ROZERWIJ, ZMIAŻDŻ FIOLKĘ, UŻYJ I WYRZUĆ”. Całość prezentuje się następująco:

FireShot Capture 175 - Whiff 'n poof__ - http___www.si.com_nhl_2016_03_17_smelling-salts-nhl-players

Reakcje zawodników po wykonaniu powyższej instrukcji są różne. Jedni podskakują w miejscu, innym zaczynają łzawić oczy, jeszcze inni robią bojowe miny. Jak sami zawodnicy opisują ten, podobno jeden z najgorszych istniejących zapachów? Ryan Suter z Minnesota Wild mówi że „gdyby igły miały zapach, to właśnie tak można byłoby go opisać”. Kyle Palmieri z New Jersey Devils nie owija w bawełnę mówiąc, że „sole śmierdzą jak gówno”, ale kontynuując przyznaje: „Kocham je. One nie dają ci jakiegoś rodzaju energii, one po prostu się budzą. To tak jakby mózg mówił ‚Hey! Czas na grę! Bierz się do roboty!”.

Sole to jednak dosyć archaiczny i czasami niebezpieczny środek. Dość powiedzieć, że aktualnie wielu zawodników składa pozwy sądowe przeciwko NHL w sprawie złego podejścia przez ligę do wszelkich kontuzji w okolicach głowy. Sole trzeźwiące z pewnością nie pomagały w takich przypadku zawodnikom. To znaczy pomagały, ale na pewno nie w leczeniu. Raczej w ukrywaniu groźnych symptomów jak omdlenia i osłabienie. Hokeiści lubią efekt placebo jaki daje ten zbiór związków chemicznych, przynajmniej tak twierdzi Shane Doan, który ostatnie trzy lata kariery unikał już jednak tego bodźca.

Po tym jak Craig Muni otrzymał atak łokciem na swoją głowę podczas meczu w Vancouver doznał on kontuzji, zaczął widzieć gwiazdki, miał mdłości. Kilka pociągnięć soli i zawodnik wrócił do gry. Podobnych historii znalazłoby się wiele. Jak wiele ryzykował kontuzjowany zawodnik sztucznie pobudzony do gry i co mogłoby się stać gdyby w tym samym meczu był bohaterem podobnego starcia, strach pomyśleć. W dzisiejszych czasach jest już jednak inaczej. Nikt w przypadku podejrzenia urazu głowy nie daje zawodnikowi smelling salts. „Ostatnie o czym wtedy się myśli to podanie hokeiście soli. To niebezpieczny i archaiczny sposób” – przyznaje jeden z trenerów NHL. Inny dodaje, że za czasów jego gry w NHL, absolutnie każdy to stosował i to nie tylko na meczach czy treningach „Piliśmy całą noc, a na drugi dzień mieliśmy mecz, musieliśmy się jakoś przebudzić”.

Co ciekawe sole nie są popularne tylko wśród zawodników. Przyłapany na „wspólnym wciąganiu” podczas spotkania został tymczasowy trener Minnesota Wild, John Torchetti. Dziennikarze rzecz jasna od razu to wyłapali i zadali Torchettiemu masę pytań. Ten przyznał, że smelling salts to jego sposób na pobudzenie świadomości i lepsze skupienie, które pomaga mu w jego pracy.

Coraz mniej jest zwolenników soli trzeźwiących w lidze. Zawodnicy stosują inne metody i kto wie czy za kilka lat sposób ten nie odejdzie całkowicie do lamusa. Zawodnicy, którzy stosują tą metodę mówią wprost: „To co robimy jest dziwne. Ale robimy dziwne rzeczy nawet bez tego”. Nie ma bezpośrednich raportów wskazujących na szkodliwość niuchania, chociaż w kilku przypadkach jego pobudzająca właściwość delikatnie rzecz ujmując nie pomogła. Było tak w przypadku Kyle’a Palmieriego, który był tak zaangażowany w rozpakowanie i wciągnięcie specyfiku, że dopiero po chwili gdy przeszedł jego pierwszy mocny efekt, zauważył rozcięty solidnie palec i kapiącą krew.

Podoba Ci się ten artykuł? Wesprzyj nasze dziennikarstwo. Kup dostęp do całego bloga i ciesz się codziennie wartościowymi tekstami, audycjami i wideo na temat hokeja!

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

2 KOMENTARZE

  1. W podnoszeniu ciężarów też często zawodnik przed wejściem na pomost coś wącha. Ojciec mi mówił, że kiedyś to był amoniak. Z artykułu wynika, że to dalej jest częścią pakietu.

     
    • Miałem kiedyś takie „coś” co miało na celu koić rany po ugryzieniu owadów, komarów itp. Czasem lubiłem się tym sztachnąć chociaż zapach był specyficzny. Ostatnio znalazłem to w rupieciach, w składzie mocno przeważał amoniak. Chyba jestem z tych którym sole trzeźwiące dawałyby kopa 🙂

       

Comments are closed.