“Mamy tu Meksyk o jakim nawet nie śnisz, wierz mi” mówi Hans z zespołu 52 Dębiec w satyrycznym utworze hip-hopowym traktującym o życiu w Polsce. Podobnie opisać można by sytuację z właścicielami Arizona Coyotes, głównie dlatego, że ciężko momentami nadążyć, kto nimi aktualnie jest. Drużyna szargana wieloma problemami natury finansowej dostała jednak najpoważniejszą okazję do odbicia się od dna od wielu lat. Ekipa, której transferami zarządza 28-letni „młodzieniec”, a trenerem jest dwukrotny mistrz ligi w roli asystenta w  Penguins, mający na koncie problemy z prawem, przyzwyczaja kibiców do kontrowersyjnych, choć coraz mądrzejszych decyzji. Przyszła pora ponownie zapisać się w annałach NHL, ponieważ pieczę nad ekipą przejmuje najbogatszy człowiek Arizony, a do tego Latynos, co dla ligi również jest swego rodzaju kamieniem milowym.

Ty zostajesz właścicielem! Ty zostajesz właścicielem! Wszyscy zostają właścicielami!

Kłopoty z własnością drużyny z pustyni sięgają początku lat 2000, gdy ówcześni Phoenix Coyotes zostali kupieni przez Steve’a Ellmana i samego Wayne’a Gretzkiego. Po wielu perturbacjach łącznie z dramą związaną z niejakim Jimem Ballsilie – kanadyjskim biznesmenem który za wszelką cenę chciał znaleźć drużynę, w celu przeniesienia jej do Kanady. Ekipa przez niemal cztery lata była prowadzona przez samą ligę i przez nią też dotowana. Rok temu pakiet większościowy wykupił Andrew Barroway, który w natłoku obowiązków jednak nie znajduje czasu na zajęcie się do porządku przynoszącą straty drużyną. Kojoty otarły się o play off,w której to fazie nie były od siedmiu lat, a główną przyczyną niepowodzenia w poprzedniej kampanii były bardzo liczne kontuzje. W tym roku jednak nie ma wymówek i cel minimum to zameldowanie się w rozgrywkach pucharowych choćby z ósmego miejsca.

Nowym właścicielem Klubu został Alex Meruelo, syn imigrantów  z Kuby i 55-letni miliarder. Latynoski właściciel klubu powiedział, że jest to dla niego idealna inwestycja, ponieważ na takich właśnie miejscach dorobił się swoich pierwszych pieniędzy. Alex zarobił pierwsze grube miliony dolarów, gdy kupił mocno upadającą pizzerie w Kalifornii. W ciągu kilku lat zrobił z niej wartą 10 milionów sieciówkę, proponując klientom pizzę z jalapenos czy chorizo (składniki wprost uwielbiane przez mieszkańców południowej części USA). Aktualnie sama pizzeria ma ponad 12 restauracji  i notuje bardzo wysokie zyski.

W 2011 biznesem mocno zaangażował się w kupno Atlanta Hakws z ligi NBA, jednak cena według niego była bardzo mocno zawyżona i nie chciał on niepotrzebnie przepłacać, a w efekcie jego debiut w świecie sportu musiał odbyć się dopiero osiem lat później. Oprócz tego, obrotny Kubańczyk zajmuje się także budową nieruchomości, jest właścicielem kasyn i wielu innych przedsięwzięć, co składa się na jego majątek wart kilka miliardów Jerzych Waszyngtonów. Poprzedni właściciel zatrzyma 5% akcji i będzie pełnił rolę drugiego właściciela w przypadku nieobecności Alexa. Dlaczego może być to najlepszy właściciel w historii Klubu?

Wartość organizacji szacowana jest na 290 milinów dolarów, co czyni ją najtańszym klubem z całej NHL. Zespół notuje straty na poziomie 10-20 milionów rocznie i od wielu lat zawodzi sportowo. Od dłuższego okresu sprzedaż biletów rośnie, a w tym sezonie przedsprzedaż przebiła ponad 600-krotnie poprzedni rok dzięki pozyskaniu utalentowanego Phila Kessela z Pittsburgh Penguins. Zespół ma bardzo dobrych młodych zawodników i bardzo mądrze buduje swoje zaplecze. Innymi słowy, menadżer John Chayka doskonale wie co robi i tylko kwestia finansowa ogranicza działania klubu.[/betterpay]

Meruelo nie jest żółtodziobem w świecie biznesu i mediów. Udało mu się założyć i wspierać finansowo wiele stacji telewizyjnych i radiowych, z sukcesem obraca się w świecie show businessu. Dotychczasowi włodarze Kojotów byli bogatymi ludźmi, którzy dla odmiany postanowili kupić sobie drużynę hokejową, co często czyniło ich niekompetentnymi skarbonkami. Zdziwieni brakiem zysku po kilku miesiącach próbowali obciąć swoje straty i wykpić się z zobowiązań. Meruelo osiągnął wszyscy co osiągnął dzięki ratowaniu upadających przedsięwzięć przekształcając je w kwitnące przedsiębiorstwa notujące poważne zyski.

Można by rzec, że przecież mało kto znał się na hokeju tak, jak sam Wayne Gretzky, który w zasadzie uratował klub przed anihilacją kilkanaście lat temu. Zgadza się, natomiast The Great One, który zatrudnił się sam jako trener i był w tej roli jednym z najgorszych w historii ligi, postanowił też zrobić z drużyny przystań dla swoich starszych kolegów po fachu i z najmłodszej ekipy w NHL w ciągu roku zrobił z niej dom spokojnej starości dla Jeremy Roenicka, Kelly Buchbergera, a w pewnym momencie także Bretta Hulla, Owena Nolana czy Tony’ego Amonte. W takim układzie zespól nie miał szans na jakąkolwiek przyszłość, i „99” był dokładnie tak pożyteczny dla organizacji, jak panowie w garniturach nie znający się na rzeczy.

[/betterpay]

To nie jest członek zarządu rady prezesów rady zarządu ds. zarządzania

Jednym z wielu problemów stojących na drodze zarządzaniu Arizona Coyotes był skład takiej własności. W przypadku Andrew Barrowaya był to specjalny zarząd złożony z ludzi, którzy w prostych słowach dorzucili się do inwestycji i dzięki temu również chcieli mieć coś do powiedzenia. Taka sytuacja tworzy spięcia i problemy zwłaszcza, gdy jest to większa liczba ludzi nie mających pojęcia o hokeju. Meruelo nie ma żadnych współudziałowców, a pieniądze na drużynę wyłożył z własnej kieszeni nie szukając inwestycji z miasta i nie próbował przekonać nikogo innego do dorzucenia się na nową zabawę. To czyni Meruelo pierwszym w historii ligi Latynoskim udziałowcem większościowym, a także potencjalnie najrozsądniejszym właścicielem w historii drużyny z Phoenix.[/betterpay]

Los Hokejos Amigos!

Jednym z problemów marketingu hokejowego na pustyni jest fakt, że nie jest łatwo przemówić do latynoskich kibiców, którzy raczej hokejem się nie interesują. Mimo, że w ekipie gra chociażby Vinnie Hinostroza, to ta grupa etniczna dużo bardziej interesuje się formuła NASCAR, futbolem amerykańskim, a już zdecydowanie najmocniej baseballem. Meruelo ma szansę otworzyć Coyotes na rynek tej właśnie grupy, która w Arizonie stanowi większość populacji. Sukces w tym temacie mógłby zapewnić kilkukrotne zyski i odbić drużynę od finansowego dna. Arizona Coyotes mają coraz więcej ludzi na swoich spotkaniach i coraz lepszy marketing, w przeciwieństwie do chociażby ciągle mocno bezpłciowych Florida Panthers. Kubański biznesmen może więcej przemówić „do swoich” w przekonujący sposób i zasiać ziarno zainteresowania wśród ludzi, których dotychczas mogli nie być świadomi istnienia NHL w stanie Arizona.