Zarys

Dwie ekipy różniące się od siebie na każdej płaszczyźnie. Capitals – obrońcy mistrzostwa, wcześniej etatowi pretendenci. Hurricanes – najdłużej nieobecni uczestnicy play-off w NHL. Ci pierwsi mogli być pewni awansu na miesiąc przed finiszem, drudzy stresowali się do ostatnich dni. Jedni to weterani ze starzejącą się kadrą, drudzy z niemal zerowym doświadczeniem i młodziutką (poza kilkoma wyjątkami) kadrą. Wreszcie całkowicie różni stylem gry – Capitals konkretni, polegający na jakości stwarzanych szans oraz opierający się na najwyższej procentowej skuteczności strzałów (10,8% sh – 1. miejsce w lidze), zwłaszcza u swoich liderów. Hurricanes pomimo zmiany trenera i sporych roszad zachowali swój styl. Długie sekwencje posiadania krążka, sporo gry obwodowej, oddawanie strzałów z każdej możliwej pozycji. Sporo formy, nieco mniej – ale też dużo – treści.

Carolina: 17.8 PP% (20.), 81.6 PK% (8.), 243 GF (16.), 221 GA (8.)

Washington: 20.8 PP% (12.), 78.9 PK% (24.), 274 GF (5.), 248 GA (17.)

Analizując podstawowe dane widać, że czeka nas wyrównana seria. Przeciętny PP Huraganów spotyka się ze słabym PK Stołecznych. Niezły PP Caps kontra dobry PK Canes. Średni atak hokeistów z Raleigh, średnia defensywa Waszyngtonu. Dobry atak podopiecznych Todda Reirdena, ale i dobra defensywa armii Brind’Amoura. W teorii powinny decydować detale, w praktyce w fazie zasadniczej Capitals wygrali wszystkie 4 mecze w bardzo podobnym stylu, tj. ograniczając atak Canes do minimum. Ciasne mecze typu low-scoring, czyli… jak to w play-off. Słaby bilans Caroliny nie powinien jednak ich dołować. W klubie wydarzyło się coś magicznego, czuć wyjątkową atmosferę. Tyle lat bicia głową w mur, tyle razy było blisko, tyle razy grali świetne sezony, które niweczyli bramkarze. Kiedy już prawie wszyscy wycofali się z „propsowania” Caroliny oni nagle dali radę.

Kluczowy match-up: Braden Holtby vs Petr Mrazek

Kto by przypuszczał, że jeszcze zobaczymy Mrazka w takim miejscu? Po ŚWIETNYCH play-off jeszcze w czasach Detroit Red Wings (14/15, 15/16) Petr zboczył z obranej ścieżki. Srodze zabłądził, wydawało się, że przegrał swoje 5 minut – najpierw bez żalu pożegnał go Ken Holland, później nie poradził sobie w bramkarskim cyrku w Filadelfii. Wzorem Robina Lehnera w Islanders dostał od losu jeszcze jedną szansę i kapitalnie z niej skorzystał.

Mrazkowi oczywiście daleko do miana pewniaka jakim bez wątpienia jest Braden Holtby. Za wyjątkiem jednej średnio udanej wiosennej kampanii z 2017 roku Kanadyjczyk jest prawdziwą skałą w play-off. Drugi rok z rzędu broni nieco słabiej w regular season, ale jakie to ma teraz znaczenie? Przed rokiem sporo napisano o kryzysie 29-latka, czemu poddał się nawet stary wyga Barry Trotz początkowo stawiając na Philippa Grubauera. Hotlby jednak szybko wrócił do bramki i pokazał wielką klasę. Nie widzę ani jednej przesłanki sugerującej, by teraz miało być inaczej. Mówimy o najrówniejszym golkiperze ostatnich 8 lat w NHL. Próbując podważać pozycję Holtby’ego równie dobrze moglibyśmy podważyć każdego innego hokeistę, nie byłoby żadnych świętości.

Absencja serii: Michal Kempny

Z nieznanej przyczyny w głowie utkwiło mi mało istotne zdanie usłyszane w jednym z podcastów sprzed wielu tygodni. Zbliżał się trade deadline, a jeden z debatujących dziennikarzy powiedział, że Capitals nastawiają się na powtórzenie manewru sprzed roku i szukają drugiego Michala Kempnego. W 2018 roku okazał się nieocenionym wzmocnieniem, niespodziewanie znajdując nić porozumienia z Johnem Carlsonem w pierwszej parze, choć w Chicago czasami w ogóle nie mieścił się w wyjściowym składzie. Kto by przypuszczał, że sprowadzony z Detroit Nick Jensen jako „nowy Kempny” będzie musiał zastąpić… Michala Kempnego właśnie. Niezłe zapętlenie rzeczywistości.

Stołeczni prawdopodobnie odczują absencję Czecha bardziej niż mogą się tego spodziewać. Carolina mimo zmiany trenra wciąż jest topem topów w kwestii posiadania krążka, nadal grają płynnie łącząc hokej techniczny z hokejem szybkim. Defensywa Waszyngtonu za wyjątkiem Carlsona nie jest szczególnie mobilna, w dodatku para Niskanen-Orłow rozegrała wybitnie nierówny sezon. Personalnie i tak byli gorsi od rywala, bez Michala różnica jeszcze się powiększyła.

X-factor: Jewgienij Kuzniecow

Hurricanes kadrowo nie mają odpowiedzi na rosyjską „czaplę”. Prawdopodobnie przegrywają już w pierwszym ataku, gdzie Aho i Teravainen muszą być skuteczniejsi od Owieczkina i Backstoma, a co dopiero zrobić z Kuzniecowem? Defensywnie wiele będzie zależało od Jordana Staala, natomiast stricte ofensywnej odpowiedzi na Jewgienija Huragany nie mają. Rosjanin był asem atutowym Caps już przed rokiem – kto wie, czy nie grał nawet lepiej od Owieczkina oraz Backstroma. Poprzednie ekipy mistrzowskie zawsze miały jakiegoś kozaka schowanego za liderami (Caps Kuźniecowa, Pens Kessela). Skoro już raz przerobili ten scenariusz, to teraz wystarczy go wyjąć z szafy, odkurzyć i powtórzyć.

Capitals wygrają, jeśli…

…możliwie najszybciej wprowadzą chaos w poczynania przeciwnika. Chodzi głównie o naruszenie bramki. „Red hot” Mrazek zacznie Game 1 między słupkami, jednak co zrobi Rod Brind’Amour, gdy Czech szybko wpuści kilka bramek? Kluby z jasno sprecyzowaną hierarchią nie miałyby problemu z podjęciem decyzji (vide Columbus Blue Jackets z pierwszego starcia, konsekwentnie trwający przy Bobrowskim). Zakładam, że Canes znacznie szybciej zdecydują się na ewentualną zmianę, co z kolei wpłynie na decyzje w następnych spotkaniach. Brak wyraźnej „jedynki” może być atutem fazy zasadniczej, w play-off potrzebna jest jasność. Capitals mogą być pewni wszystkiego w swoim arsenale – dziwnie to zabrzmi, wszak mówimy o Caps, ale to ekipa zaprawiona w bojach o stawkę, samym doświadczeniem powinni przetrwać każdą ewentualną trudną chwilę w serii z Caroliną.

Hurricanes wygrają, jeśli…

…najprościej byłoby odwrócić role z powyższego akapitu, tj. napisać, że wygraną zagwarantuje im utrzymanie tej wątpliwej konstrukcji w bramce. To byłoby zbyt łatwe, dlatego za warunek konieczny podam przełożenie osiągów z fazy zasadniczej na play-off przez młodych liderów. Kiedy ostatni raz Canes grali w hokeja w połowie kwietnia, Sebastian Aho miał 12 lat, Teuvo Teravainen – 15. Rany, nawet dla tej świetnej defensywy będzie to niesamowity sprawdzian. Jaccob Slavin, Brett Pesce, Justin Faulk – wszyscy dopiero teraz zadebiutują w play-off. Dougie Hamilton, Calvin de Haan i Trevor van Riesmdyk mający po kilkanaście spotkań w PO wyglądają przy nich jak weterani, którzy zjedli na play-off zęby. 342 – tyle spotkań łącznego doświadczenia w play-off mają Hurricanes (przy 1282 Waszyngtonu), z czego 208 ma duet Justin Williams-Jordan Staal. Nie muszę nikogo przekonywać, że postseason to niemalże inna dyscyplina sportu. Hurricanes muszą zdać ten crash test celująco, by myśleć o sprawieniu niespodzianki.