O technologicznej rewolucji w NHL było głośno na początku tego roku. Pisaliśmy już o tym niejednokrotnie. Liga od przyszłego sezonu wprowadza do użytku system „śledzenia” zawodników na lodzie, którego możliwości są ogromne. Pozytywne testy odbyły się w styczniu podczas dwóch domowych spotkań Vegas Golden Knights. Wiemy, że technologia ta pozwoli czerpać ogromne zyski dzięki zakładom bukmacherskim oraz udoskonaleniu transmisji telewizyjnych o nowe statystyki, podglądy kamer etc. Ale co z tego wszystkiego w zasadzie będą miały kluby?

Po pierwszym udanym teście systemu podczas spotkania Golden Knights z Rangers postanowiono do Las Vegas zaprosić przedstawicieli każdej z drużyn oraz najwyżej postawione osoby w lidze. Był to mecz z San Jose Sharks. W specjalnie przygotowanej loży zasiadł komisarz ligi NHL, Gary Bettmann wraz ze swoim zastępcą Billem Daly, niemal każdy działacz NHL wysoki rangą oraz niektórzy przedstawiciele 31 drużyn NHL.

Niektórzy bowiem nie wszyscy zaakceptowali zaproszenie. Bardziej rozgarnięte organizacyjnie zespoły wysłały do Las Vegas nie menadżerów czy dyrektorów, a swoich analityków, którzy mieli za zadanie rozeznać się w sytuacji i sprawdzić jaki pożytek z tego będzie miał zespół (prócz rzecz jasna zysku finansowego).

Kącik technologiczny: wirtualna rzeczywistość i tracking zadebiutowały w NHL

I tak w Pittsburghu pojawili się najsłynniejsi analitycy w NHL – Sam Ventura z Pittsburgha, Tim Barnes z Washingtonu, Darryl Metcalf z Toronto, Michael Peterson z Tampa Bay, Eric Tulski z Caroliny, Alexandra Mandrycky z Minnesoty i inni.

Rewolucję technologiczną w NHL przygotowuje nie jedna, a wiele firm. W Vegas zjawili się różni dostawcy, którzy prezentowali swoje usługi. Jednym z nich była europejska firma, która zaprezentowała google VR, które na podstawie zebranych danych przenosiły użytkownika wprost na lód, do dowolnej sytuacji, którą mógł spokojnie przeanalizować. To może być bardzo przydatne narzędzie dla zawodników, którzy po meczu mogą chcieć sprawdzić co mogliby zrobić lepiej.

– Każdy moment, w którym podejmujesz jakąś decyzję może zostać zatrzymany. Możesz obejrzeć się dookoła i naprawdę zrozumieć co wtedy się działo. Odtworzyli mecz jak jakąś grę video – powiedział jeden z uczestników.

Prawdziwe zainteresowanie ze strony „analitycznej” części publiki pojawiło się kiedy to Martin Bachmayer, CEO jogmo.world, firmy, która odpowiada za główny system śledzenia zawodników, pojawił się w loży i odpowiadał na pytania oraz przeprowadził krótką prezentację.

– Mówiłem o infrastrukturze technologicznej. Przeprowadziliśmy ich krok po kroku od strony technicznej żeby pokazać jak działa system – powiedział Bachmayer.

Uczestnicy spotkania dowiedzieli się, że system jest w stanie rejestrować 200 akcji na sekundę w przypadku zawodników, a w przypadku krążka aż 2000 akcji. Każde lodowisko będzie musiało zostać wyposażone w zestaw 14-16 anten zamontowanych pod dachem oraz specjalne cztery kamery. Każdy zawodnik zostanie zaopatrzony w chip, który znajdzie się w jego osprzęcie, a na każde spotkanie będzie gotowych 40 krążków z chipami do śledzenia akcji na lodzie.

Potem przyszedł czas na pytania. Oto niektóre z nich:

  • Kiedy system ruszy?
  • Czy będziemy mieli dostęp do surowych danych?
  • Czy będzie możliwość powiązania krążka z zawodnikiem żeby było wiadome kto w danej sekundzie miał krążek?
  • Jakie operacje na danych zostaną wykonane zanim dotrą one do drużyn?
  • Jak wiele danych będzie dostarczanych w czasie rzeczywistym?

Wszystkie pytania były trafne. Na wiele z nich odpowiedź jednak nie padła i nie może paść nawet dzisiaj. NHL i kluby mają do dyspozycji technologię, której tak naprawdę nie wiedzą jeszcze jak wykorzystać. NHL nie jest nawet w stanie odpowiedzieć kiedy system będzie wprowadzony do życia. Mówi się o przyszłym sezonie, ale już teraz wiadomo, że niemal na pewno nie będzie to jego początek.

– Mamy pewien plan, którego staramy się trzymać. Nie sądzę jednak, że początek sezonu jest możliwym terminem. Nie chcemy się pospieszyć, wszystko musi być zrobione porządnie. Powiedziałbym, że połowa sezonu to może termin, w którym każda arena będzie wyposażona w odpowiedni sprzęt – powiedział David Lahanski, senior VP Business Development w NHL.

A jak dane będą prezentowane dla drużyn?

– Jeszcze tego w pełni nie ustaliliśmy. Pracujemy nad tym teraz. Musimy zrozumieć w pełni z czym będziemy mieli do czynienia, w jakim formacie, na jaką skalę i w jaki sposób drużyny chcą otrzymywać te dane. Jeśli udostępnialibyśmy wszystko co możliwe, to mogłoby się okazać przytłaczające – mówił.

Jedno jest pewne – system musi ruszyć w tym samym momencie w każdym zespole. Korzyści jakie z tych danych mogą zrobić analitycy będą miały realne odzwierciedlenie w wynikach spotkań. Jest to fakt, a mimo tego wiele drużyn do sprawy podchodzi po macoszemu.

Mówi się, że jedynie Toronto Maple Leafs, Pittsburgh Penguins, New Jersey Devils, Tampa Bay Lightning, Carolina Hurricanes oraz New York Rangers w chwili obecnej bardzo intensywnie planują rozszerzenie swoich zespołów analitycznych. Wiele drużyn, szczególnie tych mniej bogatych, jeśli przegapi moment może znaleźć się w naprawdę sporym problemie.

Generalny menadżer Chicago Blackhawks, Stan Bowman nie ma jednak zamiaru podejmować żadnych kroków zanim nie zobaczy z czym ma do czynienia. – Chcę wpierw to zobaczyć. Nie rozważam w chwili obecnej zatrudnienia kolejnej grupy ludzi – mówi.

Podobne podejście ma wielu menadżerów z NHL. Jednak ci „młodsi” już działają. GM Sabres, Jason Botterill przyznał, że drużyna także już stara się rekrutować nowe osoby.

GM Lightning, Julien BriseBois pojechał za to na objazdówkę po zespołach z ligi NBA aby zbadać jak system śledzenia zawodników wykorzystują na własną korzyść kluby. Trzeba jednak zaznaczyć, że system w NBA jest o wiele mniej skomplikowany niż ten NHL-owski.

Wcześniej czy później, wszystkie kluby będą musiały podjąć kroki w kierunku przygotowań aby nie pozostać w tyle. Do wprowadzenia technologii pozostało bowiem około osiem miesięcy. A co na to wszystko zawodnicy? Umowa z NHLPA jest już gotowa. Zawodnicy zgodzili się na noszenie chipów podczas spotkania pod kilkoma warunkami:

  • dane nie będą mogły zostać wykorzystane podczas negocjacji nowych kontraktów oraz arbitrażu,
  • chipy nie będą mogły rejestrować danych biometrycznych zawodników,
  • NHLPA uzyska dostęp do wszystkich możliwych dostępnych danych.

Moneyball w wersji NHL nadchodzi.

1 KOMENTARZ

  1. Skoro będzie śledzony krążek, czy zamierza ktoś to wykorzystywać do sprawdzenia czy guma wpadła do bramki?

     

Comments are closed.