Jego gol zwieńczył złoty turniej w wykonaniu Finów, a cała impreza w Vancouver i Victorii utwierdziła w przekonaniu, że fiński skrzydłowy ma całą masę potencjału i jest na tyle wszechstronny, by już wkrótce być gwiazdą NHL.
Kakko ja voittomaali#U20fi pic.twitter.com/ccbkSclBYT
— Jumppa Hällfors (@Jumppa) January 6, 2019
W zasadzie wszyscy przygotowywali się już do dogrywki, w końcu w ten właśnie sposób Finowie rozstrzygali swoje trzy poprzednie zwycięskie finały. Jednak jeden z najmłodszych w ich ekipie, tym razem miał inny pomysł. Znalazł krążek przed amerykańską bramką i wpakował go do siatki, wpisując swoje nazwisko obok poprzednich fińskich strzelców złotych bramek na tej imprezie – Niklasa Hagmana, Rasmusa Ristolainena i Kasperi Kapanena.
Cały ten turniej daleko od ojczyzny, na mniejszym lodzie, pod czujnym okiem wszystkich obserwatorów, to był jeden wielki egzamin dla Kakko, który wyszedł z niego obronną ręką. Jego postawa na lodzie mówi sama za siebie, ale i koledzy z drużyny zrobili wiele, by zareklamować go wszystkim obserwującym.
Jest bardzo młody, ale zdawało się, że to doświadczony weteran. Nic go nie przeraża – chwalił swojego kolegę Eeli Tolvanen.
On będzie wielką gwiazdą, postawiliśmy na niego, daliśmy mu rolę i to był klucz do wszystkiego – wtórował coach Jussi Ahokas.
Rzeczywiście, przed turniejem o reprezentacji Finlandii mówił się głównie w kontekście absencji dużych nazwisk. Trener Ahokas musiał to wszystko poukładać po swojemu, mieć a to pomysł. Pojawiła się zatem okazja, by tak zdolny gracz z młodszego rocznika jak Kakko, mógł zagrać na MŚ juniorów już w tym roku, i to w takiej roli, do której jest predestynowany, a nie tylko jako dodatkowy gracz, mogący dać trochę pozytywnej energii. W zestawieniu z Tolvanenem, który brylował już m.in. na igrzyskach olimpijskich, i z jeszcze młodszym Antonem Lundellem, w meczach fazy pucharowej Kakko poradził sobie świetnie. Zarówno w starciu z Kanadą, jak i z USA cała ta formacja miała dużo dobrych momentów, w którym trzymali krążek w atakowanej tercji lodu.
Panowanie nad krążkiem i osłanianie go przed rywalami, to jeden z największych atutów w arsenale umiejętności gracza TPS Turku. Kakko sprawdza się w walce o krążek w narożnikach i pod bandami, dobrze czyta grę, sporo widzi i potrafi dobrze podać. Wszyscy zgodnie chwalą też jego charakter i podejście do spotkań. To właśnie w takie grze, gdzie krążek chodzi po atakowanej strefie, jest najefektywniejszy. Ściąga na siebie dużo uwagi, zabiera się prosto na atakowaną bramkę i stwarza szanse strzeleckie kolegom z drużyny. To dobrze wróży na jego dalszą karierę, już za oceanem, gdzie tak właśnie prowadzi się grę.
Cały czas zadajemy też sobie jedno ważne pytanie. Czy mając tak solidne gabaryty i mądrość w grze, nie mógłby on przejść na stałe na grę jako środkowy, którym niejednokrotnie bywał w swojej klubowej drużynie na poziomie Liigi jeszcze przed mistrzostwami świata? W Kolumbii Brytyjskiej znów występował na prawym skrzydle i jak sam przyznaje to właśnie na tej pozycji czuje się póki co pewniej. Jak sam zauważa, w takiej roli może mieć więcej szans na skupienie się na ofensywnych aspektach gry, a to jest jego żywioł.
Ofensywny, kreujący grę skrzydłowy, który może w razie potrzeby występować na środku. Brzmi całkiem całkiem. Trochę jak losy Jesperi Kotkaniemi, którego Montreal Canadiens wybrali z trzecim numerem ostatniego draftu. Z drugiej strony Kakko, który występował na skrzydle w ataku z Kotkaniemim przy okazji poprzednich MŚ do lat 18, wydaje się mieć jeszcze więcej ofensywnego potencjału, niż jego kolega z tamtej złotej reprezentacji. W końcu Kakko punktuje ze znacznie lepszą regularnością, jeśli chodzi o topowe fińskie rozgrywki, niż Patrik Laine, gdy był w tym samym wieku. Sam Laine też długo był dosyć anonimową postacią dla szerszej publiczności, zanim wypłynął na głębokie wody. Teraz tą samą drogą idzie Kakko, który jest już mistrzem świata do lat 20,, jeszcze przed ceremonią draftu do NHL, a w jego dorobku jest też złoto z kategorii U-18.
Oczywiście, cały czas musi pracować nad wieloma aspektami swojej gry, podobnie jak nad szlifowaniem języka. Podczas turnieju w Vancouver nie zdecydował się na samodzielne wypowiedzi przed kamerami, korzystając z pomocy kolegów. Trochę jak Joel Armia, czy Jesse Puljujarvi z lat ubiegłych. Nie bez kozery przypominam akurat te dwa nazwiska, bo akurat ich przejście do NHL, mimo wysokich numerów w drafcie, nie było szybkie i łatwe. Z pewnością w jakimś sensie przyczyniała się do tego niedostateczna znajomość angielskiego. Nie demonizowałbym tego problemu, ale też nie można tego zupełnie lekceważyć.
And here's the scorer of the golden goal, Kaapo Kakko! Interview in Finnish with English translation. #WorldJuniors @leijonat @HCTPS pic.twitter.com/PMxchroa5w
— IIHF (@IIHFHockey) January 6, 2019
Tegoroczne występy Kaapo Kakko na MŚ juniorów rozwiały wszelkie wątpliwości. To jeden z dwóch najciekawszych graczy, jacy będą dostępni dla ekip NHL podczas czerwcowej ceremonii naboru do ligi. Od dawien dawna mówiło się, że jest to draft Jacka Hughes’a i pewnie z wielu względów Kakko będzie miał trudno, by go przeskoczyć.Nie mam jednak wątpliwości, że bliżej mu do numeru jeden, niż do numeru trzy. Ta dwójka już na dobre zdobyła wyraźną przewagę nad całą resztą i między sobą stoczą walkę o prestiżowy numer jeden.
Walkę, która wcale nie musi być rozstrzygnięta. Moim zdaniem obaj, choć inni, prezentują zbliżony poziom.Fin z racji znacznie solidniejszej budowy i otrzaskaniu w warunkach meczowych w topowej lidze w kraju, może się nawet jawić jako bezpieczniejszy wybór, niż mniejszy gabarytowo magik, o świetnych rękach, który jednak stracił znaczącą część tegorocznej imprezy, bo ucierpiał w twardym fizycznie meczu na inaugurację ze Słowakami. Klasa Hughes’a jest niepodważalna. Fajnie było patrzeć jak 17-letni młodzik dyryguje wszystkimi amerykańskimi poczynaniami przy okazji rozgrywania przewag liczebnych. Starsi koledzy słuchali go uważnie i ustawiali się tak jak on wskazywał.
Jack Hughes (Heaven) to Sasha Chmelevski (Sharks) for the USA 2-0 lead pic.twitter.com/Y6PdGNMNIA
— Pete Blackburn (@PeteBlackburn) January 4, 2019
Warto jednak odnotować, że obydwaj pretendenci do numeru jeden spotkali się jak dotąd twarzą twarz w dwóch finałach światowych imprez (U-18 i U-20) i za każdym razem górą był Kakko, który nie tylko zgarniał złoto, ale i wpisywał się na listę strzelców. Przy tej okazji doceńmy też klasę przegranego. Hughes, chociaż widać było po nim, że jest załamany porażką, był jednym z pierwszych amerykańskich graczy, który wyszedł do czekających na wypowiedzi przegranych mediów i wyczerpująco odpowiadał na pytania. Wielka klasa. Wygląda na to, że dwie pierwsze drużyny tegorocznej selekcji będą miały naprawdę duże szczęście i trafi do nich dwóch świetnych młodych chłopaków, zarówno na lodzie, jak i poza nim.
Emotional Jack Hughes reflects after USA's loss in gold medal game.
VIDEO @ https://t.co/HPObuB4eeq #WorldJuniors pic.twitter.com/eJ4by9kK2x— BarDown (@BarDown) January 6, 2019
W jednym z pierwszych tekstów na temat tegorocznej klasy draftowej podgrzewałem atmosferę, wieszcząc amerykańsko-fińską batalię o najwyższą pozycję. Po tym turnieju ten wyścig w moich oczach znów zyskuje więcej życia. Kaapo Kakko, który niebawem wróci do składu TPS i będzie bił się o mistrzostwo kraju, na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. jack Hughes musi czuć jego oddech na swoich plechach. Młody Fin zdał bardzo trudny egzamin ze spokojem starego weterana i niezależnie od wszystkiego w najgorszym przypadku będzie bardzo zacną nagroda pocieszenia, dla kogoś wybierającego z numerem dwa.