Kolejny rok dobiega końca. W jego trakcie zakończyliśmy jeden sezon, którego triumfatorami byli Washington Capitals, oraz zaczęliśmy kolejny, w którym wszyscy zaczęli z czystą kartą. W trakcie ostatnich 12 miesięcy na lodowiskach NHL zagrało ponad 900 zawodników. Przyjrzymy się tym, którzy na taflach w zeszłym roku nie mieli sobie równych. Przed Wami Mocarna 10’tka NHL!

10. Mark Giordano – Calgary Flames

Wielu z Was pewnie zapyta, co ten gość tu robi? Może i nie jest najbardziej porywającym hokeistą w tej lidze, ale 35-letni kapitan Płomieni nadal jest jednym z lepszych defensorów NHL. Znakomicie radzi sobie zarówno we własnej tercji, jak i pod bramką przeciwnika. Tylko w tym sezonie uzbierał już 36 punktów (za 6 goli i 30 asyst), zaś w całym roku kalendarzowym zagrał 79 meczy zdobywając 57 oczek. To właśnie jego wszechstronność i umiejętność gry na obu płaszczyznach gry spowodowała, że znalazł się w tym zestawieniu. Do tego jest ostoją niebieskiej linii Flames. Jako obrońca jest na pewno niedoceniany. W ostatnim głosowaniu do Nagrody Norrisa (przyznawanej defensorowi, który „przez cały sezon wykazał się najlepszą wszechstronną grą na swojej pozycji”) zdobył ledwie kilka głosów. Coś nam jednak mówi, że na półmetku sezonu będzie jednym z kandydatów do zdobycia tego trofeum.

9. Pekka Rinne – Nashville Predators

Co tu dużo mówić, fiński bramkarz jest po prostu fenomenalny. Zastanawiałem się, czy w jego miejsce nie wrzucić Bradena Holtbiego, wszak to on właśnie zdobył Puchar Stanleya i jego obrona w drugim meczu finału była jednym z punktów zwrotnych w rywalizacji z Vegas. Mimo wszystko ten drugi miał jednak słabsze momenty. Rinne oczywiście również, ale biorąc pod uwagę cały poprzedni rok kalendarzowy, to chyba tylko on prezentował najrówniejszą formę wśród bramkarzy w NHL. Fin bez wątpienia był jednym z autorów awansu Predators do Finału Konferencji Zachodniej w ostatnich play-offs. Jego statystyki? Proszę bardzo – wśród goalkiperów, którzy zagrali co najmniej 41 meczy w trakcie ostatnich 12 miesięcy wyróżnia się średnią puszczonych goli na mecz na poziomie zaledwie 2,16. Rinne obronił w tym czasie również 92,8% strzałów. Po piętach w statystykach depcze mu jeszcze John Gibson z Anaheim z identycznym dorobkiem % obronionych krążków, ale świetna postawa Rinne w play-offs spowodowała, że to on zasłużył na obecność w tym rankingu.

8. John Carlson – Washington Capitals

Kolejny obrońca, zdobywca Pucharu Stanleya. Pochylcie przed nim głowy bardzo nisko – ten wyśmienity defensor to dodatkowo bardzo sprawny łowca punktów. Licząc sezon regularny i play-offs w 2018 roku ustrzelił 22 bramki, co jest najlepszym wynikiem wśród obrońców. Żeby tego było mało, w 104 meczach w tym czasie Carlson dołożył 72 asysty co daje mu łączną ilość 94 pkt. Amerykanin dodatkowo był pierwszoplanową postacią Capitals w drodze po upragniony Puchar grając średnio 25 minut na mecz.

7. Mikko Rantanen – Colorado Avalanche

Historia Rantanena to jeden wielki hokejowy coming out. Chyba nikt nie spodziewał się, że jego talent i forma w ostatnim roku wystrzelą aż tak bardzo. Z przeciwnikami robi co chce, jego wizja gry porównywana jest z tym, jak hokej widział Peter Forsberg. W Denver bardzo, bardzo długo czekali na takiego hokeistę. Od 1 stycznia 2018 praktycznie do teraz jedynym zawodnikiem z lepszym dorobkiem punktowym jest Connor McDavid. Na dzień 28 grudnia McDavid miał na koncie 117 punktów, Fin 111. Jeśli chodzi o asysty, to jest samodzielnym liderem – pomógł w tym czasie kolegom wpakować krążek do siatki 78 razy. Uwierzcie lub nie, Rantanen nie zamierza zwolnić – on jeszcze przyśpieszy. W Denver się cieszą, my też powinniśmy, bo hokej w jego wykonaniu ogląda się z przyjemnością!

6. Blake Wheeler – Winnipeg Jets

Ten gość to bez wątpienia jeden z najlepszych zawodników swojej drużyny w 2018 roku. W Jets oczywiście wielu zwycięstw nie byłoby gdyby nie znakomita postawa w bramce Connora Helleybucka, ale to właśnie kapitan Odrzutowców zasługuje na miano MVP tej ekipy. Co się przyczyniło do takiej zmiany w grze Wheelera? Z pewnością jednym z powodów była kontuzja Marka Scheifele i przejście Wheelera ze skrzydła na pozycję pierwszoliniowego centra. Od tamtej pory obserwujemy eksplozję formy Amerykanina. Jego zdobycz punktowa w 78 meczach sezonu regularnego i 17 play-offs to 115 oczek (w tym 20 goli). Na każdym kroku udowadnia, że zasłużył na opaskę kapitańską w Winnipeg i obecność w tym rankingu.

5. Nikita Kuczerow Tampa Bay Lightning

Aktualny lider klasyfikacji punktowej (63 oczka w 39 meczach tego sezonu!) swoja wysoką formę utrzymuje jeszcze od początku roku. Tylko w grudniu zdobył osiem goli i asystował przy 20 kolejnych w 13 meczach. Potwór, nie hokeista! Jego dorobek 105 oczek w 2018 roku budzi podziw. Dodajmy do tego 17 punktów w 17 meczach play-offs i mamy hokeistę, którego chciałby mieć każdy. Kuczerow otarł się o Finał Pucharu Stanleya, jego Tampie zabrakło jednego zwycięstwa, by znaleźć się w hokejowym raju. Biorąc pod uwagę to, jak gra obecnie i on, i jego zespół , możemy być pewnie, że jest on jeszcze głodniejszy sukcesu i zrobi wszystko, by upragniony puchar trafił do Tampy.

4. Sidney Crosby – Pittsburh Penguins

Można tego gościa nie lubić (w najdelikatniejszym tego słowa znaczeniu), ale nie sposób przejść obojętnie obok jego dorobków punktowych. Nadal jest zawodnikiem, który ośmiesza rywali przyprawiając ich o ostry ból głowy i wiele nerwów, ale jego statystyki nie dominują już tak jak kiedyś. W ostatnim roku wielu zawodników spisało się lepiej niż on. W 76 meczach sezonu regularnego w 2018 roku Crosby zanotował 97 punktów, co daje mu 7 miejsce w NHL. Między nim a resztą jest jednak czasami zasadnicza różnica i chodzi tu o play-offs. Crosby jak mało kto w tym czasie potrafi wznieść się na najwyższy poziom gry. Mimo, że Pingwiny zagrały w fazie pucharowej w 2018 roku tylko 12 meczy w dwóch rundach, to Crosby wychodził z siebie, by drużynie pomóc o czym może świadczyć 21 wypracowanych przez niego punktów. Ciągnął drużynę za sobą jak mógł. Mimo, że się nie udało – bądźmy pewnie, że Crosby niejeden raz jeszcze pokaże, na co go stać.

3. Nathan MacKinnon – Colorado Avalanche

Proszę nie zarzucać mi stronniczości. Drugi zawodnik Colorado Avalanche w tym zestawieniu to zwykły przypadek i efekt tego, jak Kanadyjczyk po prostu gra. Ostatni rok dla niego był bajeczny. Stał się ofensywną ostoją Lawin, a w Denver m status supergwiazdy. W 73 meczach sezonu regularnego uzyskał czwarty wynik w dorobku bramkowym, trzeci w dorobku punktowym i pomógł awansować swojej drużynie do Fazy Pucharowej pierwszy raz od kilku lat. Z MacKinnonem na czele niedoświadczona drużyna Avalanche postraszyła w pierwszej rundzie Nashville Predators. Śmiało można powiedzieć, że Avs z tej lekcji wyciągnęli wnioski, a nauka nie poszła w las. Dorósł również sam Nathan – jego postęp w grze jest zadziwiający, z Rantanenem i Landeskogiem stanowią jedną z najlepszych linii w hokeju. Czasem zdarza im się jeszcze zaciąć, ale jak rozpędzą się na dobre, to Pani i Panowie – bójcie się Lawiny!

2. Connor McDavid – Edmonton Oilers

Obecnie w NHL nie ma chyba lepszego, ofensywnego zawodnika niż on. Jest chodzącą reklamą tej ligi i już pojawiają się głosy, że Connor będzie lepszy niż Crosby. 117 punktów w 79 meczach w erze, kiedy nie strzela się tylu goli co kiedyś jest wynikiem wyśmienitym. Jedyne chyba czego mu brakuje, to dobrej drużyny wokół siebie. W Edmonton zdaje się nie bardzo wiedzą, jak zbudować wokół niego zespół. Patrząc przez ten pryzmat na jego osiągnięcia, można się zachwycić jego talentem jeszcze bardziej. Skoro w średniej, by nie rzecz, słabej drużynie McDavid wykręca takie liczby, to co by było gdyby miał dookoła siebie kompetentnych zawodników? Aż strach myśleć. McDavid to hokeista kompletny – na razie brak mu tylko sukcesu.

1. Aleksander Owieczkin – Washington Capitals

Nikt chyba nie miał lepszego roku niż kapitan Capitals. Rosjanin, okrzyknięty już najlepszym strzelcem swojej generacji, a być może jak mu zdrowie dopisze, będzie najlepszym strzelcem w historii, nie przestaje zdobywać bramek. Wisienką na torcie sukcesów Owieczkina z 2018 roku oczywiście jest zdobycie upragnionego Pucharu Stanleya. Świętowania jak wiadomo, nie było końca. Rosjanin w play-offs stanął na wysokości zadania, a jego 15 goli w fazie pucharowej miało niebagatelne znaczenie dla sukcesu całej drużyny. Owieczkin chciał zdobyć ten Puchar w 2018 roku najbardziej i zrobił wszystko, by przywieźć to trofeum do Waszyngtonu. Został uhonorowany także Trofeum Conn’a Smythe’a – czyli odpowiednik hokejowego MVP play-offs. Od października Aleksander nie zwalnia. Obecnie ma na koncie już 29 bramek, przewiduje się, że do końca kampanii zdobędzie ich ponad 60. W ofensywie nie ma sobie równych. Czy Owieczkin pociągnie Capitals do dalszych sukcesów? Przekonamy się niebawem.

3 KOMENTARZE

    • Tak. Ranking rankingowi nierówny 🙂 zrankingować można wszystko, zależy od obranych kryteriów

       

Comments are closed.