Polowanie na trenerów rozkręciło się w najlepsze. Po niedawnych cięciach w Los Angeles, gdzie Johna Stevensa zastąpił Willy Desjardins oraz w Chicago, gdzie w miejsce Joela Quenneville’a zatrudniono niedoświadczonego Jeremy’ego Collitona, przyszedł czas na kolejne roszady. Tym razem padło na „dyżurnych podejrzanych”, którzy na gorących krzesłach siedzieli od pierwszego gwizdka w kampanii 18/19. W poniedziałek robotę stracił Mike Yeo z St. Louis Blues, natomiast w środę Edmonton Oilers pożegnali Todda McLellana.
Tempo zmian – jak sami przyznacie – wzrosło niesamowicie. Dokładnie dziś w nocy „stuknęła” nam ćwiartka sezonu zasadniczego, tymczasem doszło już do czterech roszad! Dla porównania w historycznym sezonie 17/18 pierwsze głowy poleciały dopiero po zakończeniu fazy zasadniczej. To oczywiście chlubny wyjątek potwierdzający regułę – można rzec, że dziś po prostu wszystko wraca do normy. Ma to nawet pewien bezsporny sens. Skoro przed rokiem wszyscy byli na dłuższych smyczach, to teraz z tytułu upływającego czasu smycze stały się znacznie krótsze.
Zacznijmy chronologicznie, czyli od Mike’a Yeo. Wciąż młody, bo 45-letni szkoleniowiec, żegna się z pracą w Missouri po niespełna dwóch latach samodzielnej pracy. Jego losy w St. Louis od początku kształtowały się dość osobliwie. Przychodził do klubu tuż po utracie etatu w Minnesocie, ale nie jako head coach, a jako asystent Kena Hitchcocka. Kiedy tylko przyszedł kryzys (a pamiętam, że mecz za meczem kładli bramkarze oraz całkowicie wysuszona ofensywa), Hitchcock został wykopany za drzwi, a rola „jedynki” przewidywalnie skapnęła Yeo. Mocną końcówką sezonu pchnął drużynę do play-off 2017 i… to byłoby na tyle. Pierwsza pełna kampania 17/18 zakończyła się 5. miejscem w Dywizji oraz brakiem awansu do play-off, natomiast sezon 18/19 dla Mike’a skończył się już w trzecim tygodniu listopada.
W ogóle nie dziwi mnie taki rozwój sytuacji. Po dużych zmianach kadrowych przeprowadzonych latem nikt w St. Louis nie krył się z mocarstwowymi planami. Czy miały one swoje pokrycie w rzeczywistości – to już opowieść na inny tekst, natomiast było jasne, że jeśli coś nie będzie się układać, to ofiarą będzie właśnie trener. Istnieje stare hokejowe porzekadło – zanim
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Świetny tekst. Lubię jaj karuzela się kręci coraz szybciej. Zastanawiam się czy Hitchcock jeździ jeszcze na łyżwach w tym wieku i tą posturą? Nie wróżę sukcesu z tą organizacją. Powinien siedzieć w fotelu i grzać stare kości. A nie bujać się po zimnym i ciemnym Edmonton. No ale wiadomo pieniądz to i czasem umarlaka postawi na nogi. Co do McDavida po podtrzymuje moją tezę za którą dostałem kiedyś kilka czerwonych łapek w dół, że nie zdobędzie tytułu z Edmontonem.
Ovi też miał nie zdobyć z Capitals. Wszystko zależy od tego kto przyjdzie po Chiarellim (bo ewentualny brak awansu do play-off będzie jego końcem w Oilers). Jak będzie dobry GM to i drużyna szybko może wskoczyć na dobre tory, bo jest na kim budować, jednak trzeba im jakiejś pomocy.
Co do Armstronga, to mam nadzieję że zostanie w drużynie. Całkiem dobrze draftuje, wie kiedy kupować a kiedy sprzedawać zawodników za miejsca w drafcie. Jego mankamentem jest dawanie za wysokich kontraktów zawodnikom, no ale przynajmniej umie ich gdzieś upchnąć jak się nie sprawdzą (Lehtera, Berglund, Sobotka). Także ma chłop swoje wady, jednak nie wiem czy łatwiej będzie znaleźć lepszego GM-a od niego.
Gdzieś wyczytałem, że są robione podchody pod Quenneville’a. A na przeszkodzie stoi Chicago.
Też o tym słyszałem, ale na razie się na to nie nastawiam. Blues by chcieli, ale nie wiem czy Q też. Przecież teraz może sobie zrobić długi płatny urlop i spędzić czas z rodziną.
Jestem ciekaw czy Yzerman i Quenneville śledzą obecne roszady trenerskie i ewentualne GM, na tyle żeby coś brać pod uwagę czy raczej dłuuugi urlop i skok do Seatlle ……….
EDM to jest juz zgrana plyta…zle wymiany, niewykorzystane draft picks, brak wizji i kierunku w jakim powinien zmierzac zespol. Mozna powiedziec ze Oilers mieli ogromne szczescie dostajac najlepszego w tej chwili hokeiste ale tez jest to ich przeklenstwo bo nie potrafia tego calkowicie a nawet polowicznie wykorzystac. Tak jakby to ze maja CM mialo im zalatwic PO na.lata i kompletnie zatracili glowe jak zbudowac druzyne wokol niego. Szczerze to jest mi go szkoda. Gdy jego nie ma na lodzie to zespol nie istnieje. Masz racje ze Ovi dopiero teraz wygral ale jednak bylo tam widac wizje zespolu. Tutaj to nie wiadomo kto za tydzien bedzie head coach czy GM…oczywiscie przesadzam ale kto wie? Teraz Hitch im pewnie przykreci srube, tylko czy to w tych czasach bedzie dzialalo? I nie mozna zwalac calej winy na head coach dopiero co zwolnionego czy Chiarelli…bo probowal Mactavish, Lowe…oni tez sobie nie poradzili.
St. Louis było w podobnym miejscu jak Edmonton gdy przychodził tam Hitchcock. Gdzieś na dole tabeli po 1/4 sezonu i tak już od kilku sezonów. Z miejsca poprawił wyniki – Blues wygrali dywizję.
Z Edmonton jest ten problem, że tam nikt nie chciał grać. Teraz jest McDavid i teorerycznie powinno być lepiej.
To, że Oilers zatrudniali złych GMów to nie znaczy, że następni nie mogą być lepsi i ogarnąć drużyny. Sam wiesz jak u Was to wyglądało do pewnego czasu, zanim zostali zatrudnieni odpowiedni ludzie. Jak dla mnie jak najbardziej można zrzucić winę na Chiarellego, bo to on doprowadził do sytuacji, że zespół ledwo mieści się pod czapką płac, a nie jest zbyt mocny. On odpowiada za transfer Halla, kontrakty Russella i Lucicia, nędzne wybory w drafcie, picki dla Islanders za Reinharta. Nie wiem kogo innego tu winić.
Wlasnie o tym mowie.to jest problem systemowy w EDM a nie tylko P.Chiarelli ktory uwazam powinien byc juz dawno zmieniony. Zreszta ci ktorzy sobie nie poradzili jak wczesbiej wspomnialem Lowe czy Mactavish sa dalej w zarzadzie klubu i maja wplyw na wizje ktorej nie ma.
Comments are closed.