Christian Dvorak z Coyotes na 6 lat za 26,7 mln dolarów (4,45 mln za rok gry)

22-letni Amerykanin ma w dorobku 30 goli i 70 pkt w 156 ligowych spotkaniach, wynik, który zdaniem pionu menedżerskiego ekipy z Arizony już teraz zasługuje na nową, sześcioletnią umowę wartą prawie 4,5 mln rocznie. Dla niektórych może to być ruch mocno zastanawiający, ale wydaje się, że GM John Chayka traktuje tę inwestycję jako część większego planu…

Bez większego ryzyka możemy stwierdzić, że raczej niewielu spodziewało się, że wśród tych wszystkich nowych umów, które wychodzą na światło dzienne w okresie letnim, ta Dvoraka będzie jedną z wyższych. W momencie jej parafowania był to osiemnasty najbardziej wartościowy kontrakt w lidze po 1 lipca. Począwszy od sezonu 2019/20 młody Amerykanin będzie obciążał czapkę płac swojej ekipy bardziej niż podpisani w podobnym czasie Brock Nelson, Władisław Namiestnikow, David Perron czy Anthony Mantha. A jeśli dorzucimy do tego także długość tej nowej umowy, wyjdzie nam, że jedynie jedenastu innych hokeistów podpisało tego lata kontrakt na co najmniej sześć lat przy średniej 4 mln. Na tej liście są m.in. Connor Hellebuyck, Elias Lindholm, Brady Skjei czy Tom Wilson. Raczej nikt nie stawiałby w tym momencie wybranego w drugiej rundzie draftu 2014 gracza o takim dorobku w tej samej kategorii co wspomnieni wyżej zawodnicy.

Po co więc Coyotes dali długi kontrakt swojemu młodemu środkowemu, który wciąż ma do wypełnienia jeszcze jeden rok z korzystnego dla klubu kontraktu wstępnego (ELC), już teraz? Wszystko wskazuje na to, że ich młody GM podjął skalkulowane ryzyko, obstawiając, że Dvorak będzie się stale poprawiał na przestrzeni najbliższych lat i płacąc mu już teraz, niejako zaoszczędzi w kolejnych sezonach.

To jedna z dwóch najpopularniejszych strategii, jakie stosują menedżerowie w stosunku do młodych graczy schodzących z pierwszego zawodowego kontraktu. Można oczywiście zagrać bezpieczniej – dać dwu- lub trzyletnią umowę przejściową, by popatrzeć jeszcze nieco dłużej jak dany zawodnik będzie się rozwijał, ale jeśli później nie znajdzie się obustronnego kompromisu, można znaleźć się w tarapatach – arbitraż, utrata wzajemnego zaufania itp.

W wariancie, który zastosował Chayka najważniejsza jest szybka i właściwa identyfikacja młodego gracza – „tak, to jest hokeista, którego chcemy, widzimy jak poprawia się z sezonu na sezon i potrzebujemy go w tej grupie na wiele następnych lat”. Wtedy, choć nadal można czekać, łatwiej podjąć decyzję, by zapewnić sobie jego usługi jak najszybciej. Chodzi oczywiście także o to, by ten nowy kontrakt Dvoraka, który teraz może się wydawać wysoki, był korzystny dla klubu, gdy trzeba będzie negocjować nowe umowy z innymi topowymi młodymi talentami, jak choćby Clayton Keller czy Jakob Chychrun. Żaden GM nie chce mieć na głowie zbyt wielu takich spraw na raz. Szybkie dogadanie się z Dvorakiem jest więc w pewnym sensie taką ucieczką do przodu przed być możemy następnymi, trudniejszymi negocjacjami.

Oczywiście część pieniędzy z nowej umowy Dvoraka mogło posłużyć do upewnienia się, że w klubie pozostaną inni ważni młodzi gracze, ale szersza perspektywa nie jest dla ekipy z Arizony jakoś szczególnie martwiąca. Kolejnego lata status chronionych wolnych graczy (RFA) nabędą m.in. Chychrun, Brendan Perlini czy Lason Crouse, ale Coyotes będą mieli na pewno ok. 18 mln wolnych środków pod czapką płac. Kiedy w podobnej sytuacji, przed startem kampanii 2020/21, będą Keller, Christian Fischer czy Dylan Strome, powinno się pojawić kolejne wolne 15 mln „zielonych”.

Rozglądając się po innych ekipach NHL, możemy powiedzieć, że podobną, wyprzedzającą strategię z szybkim podpisywaniem swoich graczy z powodzeniem stosują w ostatnich latach Nashville Predators, którzy mają najprawdopodobniej najbardziej efektywny w stosunku do kosztów skład w całej lidze. Umowami podobnego typu w Tennessee zapewniono sobie usługi m.in. Romana Josiego, Mattiasa Ekholma czy Callego Jarnkroka. W sumie bardzo podobny do Dvoraka kontrakt podpisał rok temu inny Szwed z Nashville, Viktor Arvidsson. Szybki skrzydłowy mógł się wtedy pochwalić łącznym ligowym dorobkiem 39 goli i 77 punktów w 142 spotkaniach.

Podstawowa różnica jest oczywiście taka, że Arvidsson był świeżo po życiowym sezonie, w którym przekroczył barierę 30 bramek i 60 punktów. Dvorak póki co nie pokazał, że drzemie w nim aż tak duży ofensywny potencjał, ale to gracz zupełnie innego typu, którego na pustyni cenią za dobrą pracę na całym lodzie i niebanie się, mimo młodego wieku, żadnego wyzwania. Można powiedzieć, że począwszy od tego ruchu Coyotes zaczęli na serio budowanie swojego składu na kolejne sezony. W Dvoraku widzą najpewniej bardzo ważnego gracza głębi formacji obronnej. Na pewno nie pierwszoplanową strzelbę, ale kogoś, kto będzie spełniał w tym zespole wiele bardzo ważnych zadań. Chłopak ma dobry charakter, jest waleczny, niepozbawiony cech przywódczych, co doskonale pokazała jego kariera juniorska, gdzie był jednym z dwóch kapitanów piekielnie silnej ekipy London Knights. Jeśli przypomnimy sobie jego występy na taflach OHL, może się okazać, że rozumowanie GM-a Coyotes jest jak najbardziej słuszne i nawet już za rok, gdy skończy się jego ELC, wszyscy będziemy widzieć jego ogromne możliwości w znacznie bardziej wyrazistych kształtach, a na pustyni będą mieli swój steal.

Osobiście nie bałbym się bardzo o ten kontrakt. Uważam, że to dobrze, że w Arizonie myślą perspektywicznie i nie obawiają się bardziej odważnych ruchów. Sądzę, że kibice Coyotes mogą z optymizmem spoglądać w przyszłość, a pewnej poprawy wyników mogą wypatrywać już w nadchodzącej kampanii. Dvorak powinien być ważną częścią tej drużyny i mieć coraz więcej do powiedzenia, także w szatni zespołu. Z kolei sam amerykański środkowy na pewno jest bardzo zadowolony z okazanego mu zaufania i ze stabilizacji na kilka kolejnych lat naprzód.

Perspektywa kontraktu ze strony klubu:

Perspektywa kontraktu ze strony gracza: