Kiedy wydaje ci się, że Michał Wiśniewski „dzień za dniem śpiewający Wam miłość” w reklamie firmy pożyczkowej jest dziwny, to wiedz, że zawodnicy NHL brali udział w reklamówkach, gdzie słynny „zajebisty pasztet” i tabletki przeciwbólowe „NIEPIERD**” wyglądają jak poważne kampanie marketingowe. Przygotujcie się na mocną dawkę absurdu i abstrakcji rodem z „krainy grzybów”. Idole waszej młodości za chwilę wypiorą wam mózgi.
Męskie tyłki – musisz je mieć!
Myślałem, że najdziwniejsze, co widziałem z udziałem Wayne’a Gretzky’ego to jego sędziowanie w czymś na kształt „Tańca z gwiazdami” i ewentualnie sesja zdjęciowa, w której występuje w spodenkach, w których występował niejeden wuefista z lat 80. Internet jednak przekonał mnie, że jeszcze niczego w życiu nie widziałem. Postanowił bowiem powalić mnie na kolana reklamą… najwyraźniej męskich tyłków, którą sygnuje – no właśnie – twarz pana 99.
Męski pośladek malujący ściany czy grillujący w stylu standardowego szanującego się janusza oraz kilku innych delikwentów chodzących w sposób wskazujący na zamiłowanie do kompozycji kwiatowych i przebojów Cher – to widzimy w reklamie, w której na końcu… pojawia się Wayne Gretzky obracający się w stronę kamery jak wszyscy bohaterowie serialów akcji z lat 80. Za reklamę odpowiada firma GWG, która w tym przypadku reklamowała spodnie męskie. Nie wiadomo więc, jak potraktować fakt, że po iluś męskich zadkach nagle pojawia się twarz Gretzkiego… Aczkolwiek mam teorię, że mógł być to spot reklamowy wyreżyserowany przez kibiców Calgary Flames.
Masło orzechowe na pachwiny
Pachwiny to pięta achillesowa hokeistów. Wielu przerywało kariery albo sporą część czasu spędzało w łóżku, cierpiąc z powodu „urazu dolnej partii ciała”. Jednak Jaromir Jagr, grając jeszcze w Pittsburgh Penguins wyjaśnił, że kiedyś miał uraz pachwiny i lekarze nie mieli na ten uraz recepty, ale kiedy posmarował sobie te części ciała masłem orzechowym, w mgnieniu oka powrócił do zdrowia. Czy to prawda? Taka sama jak to, że pastor Chojecki zostanie premierem.
Jednak reklama sama w sobie przedstawia Jaro chodzącego po mieście i częstującego ludzi masłem orzechowym – przypadkowo byli to sami kibice Penguins, którym smarowidło smakowało w każdym przypadku. Jako bonus otrzymujemy Jaromira Jagra w studiu rodem z Telezakupów Mango, gdzie brakuje obok niego tylko Manueli z Big Brothera i Gulczasa – Jaro zakłopotany przez dużą część spotu stoi i próbuje się uśmiechać. Aż przypomniały mi się czasy niekończących się telezakupów w jednej stacji, gdzie za jedyne „za dużo złotych” można było kupić całą składankę disco-polo, łącznie z przebojem zespołu Jumbo Africa (tak, był taki skład i nie grał hip hopu).
Jeśli wiesz, jak zwyciężać, to potrzebujesz dupolot!
Swego czasu Micheal Jordan, słynny udziałowiec Washington Capitals, ale węższej publice znany również z epizodu w NBA, nagrał spot, w którym tłumaczy, że może za jego czasów było łatwiej niż dziś, ale może po prostu współcześni zawodnicy szukają wymówek, by usprawiedliwić sobie swoje lenistwo. Podobny spot reklamuje nam syn jednego z najlepszych i zarazem jeden z najlepszych amerykańskich hokeistów – Brett Hull, który w krótkim monologu stwierdza (słusznie), że wygrywanie nie dzieje się „ot tak”.
Problem pojawia się, gdy między kolejnymi przykazaniami zwycięzcy pojawia się… banda dzieciaków zjeżdżających na „nartach z kierownicą” w rytm bitu, który spokojnie mógłby robić za ścieżkę dźwiękową Drużyny A w momencie gdy ci montują czołg z prezerwatywy i ostatniego numeru „Strażnicy”. Brett Hull ma tu przekonać, że produkt, który w USA nosi nazwę „Snow Racer”, a w Polsce „sanki z kierownicą”, sprawi, że będziesz zwycięzcą, bo masz dobry sprzęt. Jednak z czasów dzieciństwa pamiętam, że ten wspaniały sprzęt często się psuł, ledwo zjeżdżał, a kierownica skręcała tak, że osobiście widziałem wymuszone wypadanie mleczaków przy próbie sterowania tym „ścigaczem śnieżnym”.
Gdyby przenieść to na warunki lat 90 w Polsce i zrobić podobny spot, to Mariusz Czerkawski mówiłby o zwyciężaniu i ciężkiej, ale pięknej drodze do NHL, a wywód byłby przerywany scenami dzieciaków spod Radomia zjeżdżających na „dupolotach”, czyli reklamówkach dostatecznie śliskich, by zjeżdżać z ośnieżonych górek. Ten spot to zdecydowanie największy paździerz jaki widziałem z udziałem NHL-owców.