Za nami Mistrzostwa Świata Elity w Rosji, które były kolejną okazją do rozmów nt. ewentualnego udziału zawodników z NHL w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 2016 roku w Korei Południowej. Prezydent Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie przyznał, że IIHF z MKOl-em są dalekie od osiągnięcia porozumienia z NHL. Wszystko wygląda więc na to, że zawodnicy do Korei nie pojadą. Powstaje pytanie – co wtedy?

Zawodnicy z NHL są uczestnikami Igrzysk Olimpijskich od 1998 roku. Jednak co cztery lata toczyły się burzliwe negocjacje nt. zawieszenia ligi na czas imprezy. No może prócz lat 2002 oraz 2010 kiedy to rozrywki toczyły się kolejno w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Moim obowiązkiem jest praca dniem i nocą aby znaleźć rozwiązanie. To dlatego zostałem ponownie wybrany na prezydenta, ale przez 70 lat graliśmy bez zawodników z NHL. Z NHL gramy od 1998 roku, więc minęło już pięć Igrzysk, musimy znaleźć wspólny język również teraz – mówił Fasel.

Pracy Faselowi nie ułatwia Międzynarodowy Komitet Olimpijski, który kilka tygodni temu oficjalnie poinformował, że nie ma zamiaru opłacić zawodnikom z NHL ubezpieczenia oraz zapewnić sprawny transport do Korei. Jest to o tyle dziwnie, że MKOL nie miał problemu z zapewnieniem powyższych rzeczy w pięciu ostatnich Igrzyskach. Dziennikarze spekulują, że mógł to być tylko ruch MKOL-u umożliwiający targowanie się z NHL i NHLPA, ale chyba chwyt ten nie wyszedł.

NHL bardziej zainteresowane byłoby udziałem w Igrzyskach Olimpijskich w roku 2022, które zaplanowane zostały w Chinach, a konkretniej Pekinie. Dlaczego? Rzecz jasna większy rynek oraz gospodarka, a to oznaczałoby wyższe zyski. Jest to jednak sytuacja nieakceptowalna. NHL nie może wybierać sobie konkretnych turniejów olimpijskich, w których brałaby udział. Stworzyłoby to wówczas sytuację jeszcze bardziej patową.

Dziwi mnie jednak postawa Międzynarodowego  Komitetu Olimpijskiego, który za wszelką cenę powinien dążyć do ściągnięcia zawodników z NHL na imprezę. Turniej hokejowy to główny punkt tej imprezy, przykuwający największe zainteresowanie zarówno kibiców jak i mediów, a to oczywiście powoduje, że przynosi on największe zyski na imprezie, która i tak nie jest zbyt dochodowa. Zimowa edycja Igrzysk Olimpijskich nie ma co się porównywać z jej letnim odpowiednikiem, zarówno pod względem medialnym jak i finansowym. Utrata tak wielkiej wartości marketingowej jak brak zawodników z NHL mogłaby się skończyć dla MKOL-u bardzo, bardzo źle.

Deadline na podjęcie decyzji o tym czy zawodnicy z NHL pojadą do Pjongczang czy nie to styczeń 2017 roku. Co w przypadku jeśli odpowiedź będzie negatywna? Może to stworzyć spore konflikty w lidze, szczególnie w przypadku zawodników z Europy. Alex Owieczkin już dawno zapowiedział, że na Igrzyska pojedzie bez względu na to co postanowią władze ligi. Ucieczki zawodników do Korei na dwa tygodnie? Szantaż aby dostać zwolnienie z klubu na dwa tygodnie? Nie mam pojęcia jakby to miało wyglądać i co musiałyby otrzymać zespoły aby pozwolić swoim czołowym gwiazdom na dwa tygodnie rozbratu z klubem, grożące poważną kontuzją.

Oczywiście w grę wchodzi jeszcze jedna rzecz, która nazywa się „Puchar Świata”. NHL stworzyła własny „olimpijski” turniej, na który ściągnie największe gwiazdy nawet siłą, pod groźbą zawieszeń i kar finansowych. Zamiast jednak eliminacji i szansy na grę w tej imprezie każdej hokejowej reprezentacji, zamiast kadry Szwajcarii czy Niemiec zobaczymy „Team Europe”, a zamiast Słowacji czy Białorusi „Reprezentację Ameryki Północnej”. Po co robić sobie konkurencje?

Na dzień dzisiejszy cała sprawa wygląda nieciekawie. Jeśli nic się nie zmieni w Korei zobaczymy zespoły oparte na zawodnikach z europejskich lig. Owszem, poziom turnieju nie będzie można nazwać słabym, ale wszystko to straci głównie marketingowo. Kadry USA i Kanady oparte na juniorach kontra rosyjska reprezentacja najeżona zawodnikami z KHL. Daciuk vs. prospekci draftu w 2018 roku. Wyglądałoby to dosyć komicznie. Oby do tego nie doszło.