Krzycz, wrzeszcz, obrażaj przeciwną drużynę, ile wlezie. Są playoffy – im więcej emocji, tym lepiej. Presja na zawodnikach jest wielka, jak bezrobocie na Podkarpaciu. Wszystko można zrozumieć, wszystko to „pasja” – chyba, że napatoczy się kilku niewychowanych kretynów, którzy nie wiedzą kiedy przestać. Przekroczyłeś granicę, gdy Twoja drużyna czuje wstyd, że jej kibicujesz.

J***ć Capitals!

phi1Taki radosny okrzyk, oraz podobny  poleciał w stronę Aleksa Owieczkina. Czy to mnie bulwersuje? Nie. Przekleństwa w stronę wroga są w fazie pucharowej normalne, jak rosnący rachunek za prąd w Polsce. Przekleństwa, wyzwiska, zmyślne wierszyki, karykatury, przebieranki – jestem całym sercem za. Uwielbiam fanów, którzy w zabawny i kąśliwy sposób są w stanie podszczypywać przeciwników ukochanej drużyny.

Co innego, gdy jeden wieśniak krzyczy J***ć Capitals ! w momencie, gdy Flyers zarządzają minutę ciszy z okazji odejścia najważniejszego człowieka w historii organizacji – ich założyciela, Eda Snidera. Wiekopomny moment, wokół którego władze klubu zbudowały otoczkę meczy została zniszczona przez jednego społecznie nieprzystosowanego „Johna Smitha”, który wykrzyczał te słowa. Brawo fani… zniszczyć moment ciszy dla człowieka dzięki któremu Wasze niewychowane gęby mają gdzie z bezpiecznej pozycji lżyć większych od was zawodników – bezcenne.

Buczenie jako choroba przenoszona drogą hokejową

Przyjęło się w cywilizowanych krajach, gdzie gra się w hokeja, że niezależnie od tego, kto odniósł kontuzję na lodzie i widać wyraźnie że cierpi, należy nagrodzić go oklaskami gdy wstaje, lub gdy ktoś pomaga mu wstać i wrócić do szatni. Piękna tradycja, która pokazuje szacunek dla hokeistów za wystawianie swojego ciała na potworne rzeczy dla uciechy kibiców, również nie miała zastosowania dla kibiców Flyers.

W meczu nr. 3 Ryan White pozornie niegroźnie zagrał ciałem przy bandzie – ofiarą padł Brooks Orpik, który po chwili upadł na lód i już nie wstał o własnych siłach. Kibice Flyers, najwyraźniej oburzeni faktem, że w hokeju nastąpiła kontuzja, wybuczeli zawodnika, gdy ten schodził z lodu przy asyście personelu Capitals. W moim słowniku wulgaryzmów brakuje słów, by określić takie zachowanie. Nie ważne, jak bardzo nie lubisz zawodnika, lub drużyny przeciwnej – facet właśnie doznał wstrząsu, złamania, a może czegoś gorszego dając z siebie wszystko, byś Ty miał co robić wieczorem zamiast siedzieć w domu i patrzeć się na ulubione produkcje niemieckie. Buczenie na kontuzjowanych zawodników jest jak śmianie się na pogrzebie własnej babci.

„Przepraszamy, dopiero co zeszliśmy z drzewa”

Po kolejnym ostrym zagraniu na zawodniku Capitals, kibice postanowili przekroczyć kolejną granicę dobrego smaku. Tym razem zaczęli rzucać na lód, głownie w stronę zaatakowanego Dmitrija Orłowa, bransoletki które otrzymują przy wejściu na halę. Ciężko powalony Orłow oberwał takową na siedząc na ławce, gdy lekarze udzielali mu pomocy.

Psychologia tłumu… a raczej stada zadziałała. To niesamowite jak kilku wieśniaków potrafi przerobić być może prawników, lekarzy, nauczycieli, pielęgniarek… na bandę zupełnie pozbawionych smaku idiotów, którzy za chwilę chyba urządzą „bitwę na żarcie” albo zaczną rzucać na lód podpalonymi odchodami w papierowych workach. Nie specjalnie by mnie to zdziwiło.

 

2 minuty za bycie beznadziejnym fanem

Tutaj kibice zaszkodzili już nie tylko zawodnikom przeciwnym, ale także swoim. Ponieważ bransoletki, razem z innymi śmieciami regularnie lądowały na lodzie, a spiker zdawał się mówić do nich w języku starożytnych dobrze wychowanych ludzi – kibice nic nie rozumiejąc ochoczo dalej rzucali czym popadnie na lód. Przepisy mówią, że w takiej sytuacji drużyna gospodarzy może zostać ukarana 2 minutami. Tak też się stało.

Sfrustrowany napastnik Flyers, Wayne Simmonds powiedział, że cała sytuacja to „pie******y wstyd”, a zawodnicy Lotników na ławce kiwali głowami w geście sprzeciwu, a gdy kamera łapała ich twarze ,brakowało tam tylko tabliczki z napisem „My ich nie znamy”. Musisz być naprawdę sporym wieśniakiem, jeśli Twoja własna drużyna wstydzi się za to, jak się zachowujesz. A kiedy przez Ciebie zmęczona drużyna musi bronić się kolejny raz w osłabieniu, to  przewaga własnej hali zamienia się w karę za granie na własnej hali