„Red Hot” Rafał Radziszewski zaprowadził Cracovia Kraków po tytuł najlepszej drużyny kraju husarii, bigosu i koszmarnie drogich autostrad. W myśli wielu fanów NHL od razu pojawia się pytanie – czy istniałaby hipotetyczna szansa na grę „Radzika” w najlepszej lidze świata? A jeśli tak to gdzie, kiedy, jak? Popuszczamy wodzę fantazji zapnijcie pasy.

Najpierw ciekawostka: MIELIŚMY już bramkarza – Polaka w NHL – i nie był to urodzony w Kanadzie prawnuczek  Czecha, który często bywał w Cieszynie, tylko urodzony w Polsce Peter Sidorkiewicz (dokładnie w Dąbrowie Białostockiej). Był on swego czasu zmiennikiem słynnego Martina Brodeura (lata 90-te) Niestety, wybrał bycie Kanadyjczykiem, gdyż z Polską łączyło go nazwisko, miejsce urodzenia i imię, które brzmiało podobnie do „Piotrka”.

Dlaczego Radzik?

radzik02W NHL jest kilka przypadków zawodników, którzy mieli w niej nigdy nie zagrać. Rostislav Klesla i Marian Gaborik załapali się dzięki poszerzeniu ligi o Minnesota Wild, bramkarz Viktor Fasth grał na pół etatu, dzieląc hokej z zawodem nauczyciela, Jordan Martinook dostał kontrakt próbny w ramach formalnej zapchajdziury. Z pewnością na niekorzyść przemawia wiek naszego mistrza – Radziszewski ma „już” 34 lata. Co więc przemawiałoby za hipotetycznym pozyskaniem Polaka?

a) doświadczenie – Radziszewski ma bogatą karierę ligową oraz reprezentacyjną. Można więc śmiało zaryzykować tezę, że wie jak radzić sobie z presją bycia centralną częścią istotnej drużyny w istotnym momencie.

b) wyróżniający się talent – Zaryzykuję tezę, że Radziszewski jest zbyt dobry na Polską ligę. Jego umiejętności, refleks i pewność siebie czynią go bramkarzem formatu co najmniej międzynarodowego.

c) Nastawienie – „Radzik” to ambitny golkiper, który szybko zapracował na pozycję czołowego bramkarza Polskiej ligi oraz na zaszczyt gry z Orłem Białym na piersi. „State of mind” czyli nastawienie, psychika i mentalność zwycięzcy są w NHL tak samo potrzebne, jak „ajfon” w „starbaksie”.

To gdzie gramy?

Biorąc pod uwagę etap rozgrywek, sytuacje klubów itp. proponujemy następujące kluby:

Columbus Blue Jackets – Bobrowski ciągle ma kontuzje, a gdy ich nie ma, gra w kratkę. Jackets przetestowali już 3 innych bramkarzy, więc z pewnością znalazło by się miejsce na przetestowanie weterana Polskiej ligi. Drużyna pozbawiona już stresu związanego z walką o awans to dobry początek w NHL.

New York Rangers – Dobry zmiennik na czas playoff to skarb. Radziszewski nie pograłby specjalnie w przypadku pełni zdrowia „Króla Henrika”, ale w razie takiej ewentualności – nie istnieje bramkarz, w którego fani wierzą tak jak w Lundqvista – co sprawia, że Radzik może wszystkich jedynie miło zaskoczyć.

Florida Panthers – Pantery postawiły na zbudowanie drużyny wokół weteranów – niemal emerytów… nie robią tego od dziś, ale dopiero w tym sezonie ich strategia się opłaciła. Pogranie jako zmiennik wielkiego Roberto Luongo byłoby z pewnością świetnym akcentem na zakończenie kariery Radziszewskiego. Pantery to trudny kawałek chleba dla bramkarza, ale nikt nie obiecywał im łatwej roboty.

Toronto Maple Leafs – drużyna wydaje się być najbardziej wyrozumiała dla bramkarzy… a raczej mówimy tu o fanach tej drużyny. Na kilka lat w przód drużyna jest w przebudowie – Radzik dałby czas kilku młodym bramkarzom się rozwinąć, podzielić się doświadczeniem i został dobrze zapamiętanym w ojczyźnie hokeja i policjantów na koniach.

Pittsburgh Penguins – Przypominałoby mi to sytuację, gdy zmiennikiem w Penguins był Johan Hedberg – leciwy już wówczas „Łoś” Hedberg grał niezbyt często, ale solidnie – nieobyty z NHL Radziszewski mógłby w taki właśnie sposób przeżyć swą przygodę z hokejem made in USA.

Jedynka?

Czy Radziszewski mógłby grać jako podstawowy bramkarz w NHL? Ciężko wyobrazić to sobie w przypadku dowolnego 34-letniego debiutanta. Tę opcję ciężko wyobrazić sobie nawet przy głębokim fantazjowaniu o polskim bramkarzu w NHL. Nie zmienia to faktu, że nie odrzucam teorii spiskowej o pozyskaniu „Radzika” przez jakiś klub NHL – czy to jako zmiennika, czy w ramach uzupełnienia drużyny farmerskiej AHL. Pozostaje życzyć Radzikowi takiego obrotu spraw i mieć nadzieje, że kibice Cracovii mnie za to nie uduszą 🙂