„Adama opisywano jako wspaniałą osobę, szybkiego łyżwiarza w hokeju, niezwykle utalentowanego zawodnika zmieniającego przebieg meczu, zwycięzcę, ale co najważniejsze…” Omar Pacha musi przerwać, by opanować emocje.

Dyrektor ekipy Nottingham Panthers składał emocjonalny, poruszający hołd Adamowi Johnsonowi, byłemu zawodnikowi NHL, który stracił życie w tak tragicznych i przerażających okolicznościach na lodzie w zeszłym roku.

Pacha, łamiącym się głosem, kontynuuje: „…był zawodnikiem, którego wszyscy koledzy z drużyny pokochali.” Hołd Adamowi Johnsonowi złożono w grudniu na Motorpoint Arena w Nottingham. Smutek, ból, duma, gniew i żałoba – wszystkie te emocje były obecne tego wieczoru.

Na pierwszy rzut oka miał to być zwykły mecz ligowy: Panthers grali u siebie, a Fife Flyers byli gośćmi w regulaminowym spotkaniu Elite Ice Hockey League. Tyle że ten mecz, podobnie jak wiele innych spotkań Panthers w ciągu ostatnich 14 miesięcy, był wszystkim, tylko nie zwyczajnym.

Ponad godzinę przed rozpoczęciem meczu arena o pojemności 6000 miejsc była prawie pełna. Kibice przybyli wcześnie, by po raz kolejny złożyć hołd Johnsonowi, którego koszulka z numerem 47 miała zostać zastrzeżona podczas specjalnej ceremonii.

Urodzony w Minnesocie Johnson, który miał 29 lat, zmarł po zderzeniu z Mattem Petgrave’em z Sheffield Steelers podczas meczu na Utilita Arena w Sheffield w październiku 2023 roku, zaledwie kilka miesięcy po przeprowadzce do Anglii.

ZAMÓW papierowy Skarb Fana NHL na sezon 2024/25! HIT teraz także audiobook!

Dla kolegów z drużyny Johnsona, całego personelu klubu i kibiców przepracowanie tego, co wydarzyło się tamtej nocy na lodzie, było niewyobrażalnie trudne. By po raz kolejny uświadomić sobie, jak niepojętnie tragiczna i przedwczesna była ta strata, w sobotę do Nottingham przybyła rodzina Johnsona, która przyleciała ze Stanów Zjednoczonych.

Jego rodzice Sue i David, brat Ryan oraz narzeczona Ryan Wolfe uczestniczyli w ceremonii, którą poprzedził niekończący się ciąg radosnych zdjęć uśmiechniętego Johnsona z przyjaciółmi i rodziną, wyświetlanych na wielkim ekranie przy muzyce z filmu „Interstellar” wypełniającej arenę.

Jego ciotka Lynn DeGrio wygłosiła przemówienie, w którym mówiła o tym, jak wdzięczna jest rodzina za wsparcie, jakie otrzymała od mieszkańców Nottingham. „Otoczyliście nas miłością, wiadomościami i modlitwami, gdy byliśmy w najciemniejszych chwilach,” powiedziała. „Adam był autentyczny. Był skromny, pokorny i twardo stąpający po ziemi, nigdy nie przechwalał się swoimi osiągnięciami.”

„Rozświetlał pomieszczenie swoim delikatnym uśmiechem oraz szybkimi i dowcipnymi komentarzami. Uwielbiał marzyć o tym, jak będzie wyglądała jego przyszłość, planując nawet najmniejsze szczegóły.” „Jedno wiedział na pewno – że będzie w niej miłość jego życia, Ryan Wolfe. Spędzali godziny planując wspólne, idealne życie.”

„Adam uwielbiał spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, nie oceniał ludzi – każdy był wart jego czasu, szczególnie ci, którzy mieli w życiu mniej szczęścia niż on. Chociaż Adama zawsze będzie nam bardzo brakowało, jego spuścizna będzie żyła dalej dzięki waszemu nieustannemu wsparciu.”

Kibice Panthers powitali rodzinę Johnsona na arenie spontaniczną owacją na stojąco. Choć wydarzenie to miało być radosną celebracją jego życia, wśród obserwatorów, z których wielu nosiło koszulki z numerem 47, pojawiły się łzy, gdy jego numer został podświetlony, by oficjalnie zastrzec koszulkę.

Pacha powiedział zgromadzonym, że Johnson, były zawodnik Pittsburgh Penguins, posiadał wszystkie cechy, których szukał u zawodnika i człowieka, gdy podpisywał z nim kontrakt w zeszłym roku.

„Od pierwszej minuty, gdy pojawił się na lodzie w Nottingham, można było zauważyć, że jego szybkość i umiejętności były na najwyższym poziomie,” powiedział Pacha. „Jego hokejowe IQ było na innym poziomie i sprawiał, że wszyscy zawodnicy wokół niego stawali się lepsi.”

„Po kilku meczach trenerzy i dyrektorzy generalni z całej ligi kontaktowali się ze mną, mówiąc, że dokonaliśmy transferu lata. Adam był świetnym zawodnikiem, ale jeszcze lepszym człowiekiem. Jego skromna natura była czymś wyjątkowym, szczególnie jak na zawodnika o tak wysokiej klasie.”

„Zawodnicy, którzy grali na najwyższym poziomie, czasami przychodzą z ego, ale Adam taki nie był. Był cichym, pozytywnym liderem, oddanym zawodnikiem, którego koledzy kochali i który był ogromnym, uspokajającym wsparciem w szatni.”

„Po odejściu Adama wszyscy mieliśmy swoje trudności, ale do dziś nie mogę sobie nawet wyobrazić uczuć, jakie mieli i nadal mają wszyscy przyjaciele i rodzina Adama obecni tutaj dzisiaj.”

„W Panthers i w całym brytyjskim hokeju na lodzie oraz w całym hokejowym świecie, Adam nigdy nie zostanie zapomniany. Ale tutaj w Nottingham będzie jednym z największych, którzy wywarli wpływ na klub w najwyższym stopniu.”

Podczas 30-minutowej uroczystości na wielkim ekranie wyświetlano wideo z hołdami od byłych kolegów z drużyny. Śmierć Johnsona zbliżyła do siebie społeczność hokejową Nottingham, zjednoczoną w żałobie i wspólnej traumie.

Ale jest też rozgoryczenie z powodu braku rozstrzygnięcia w trwającym śledztwie. Ta ceremonia odbyła się zaledwie kilka dni po tym, jak uruchomiono konto crowdfundingowe rzekomo należące do Petgrave’a, mające pomóc mu w walce z zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Petgrave, którego łyżwa przecięła szyję Johnsona podczas meczu Challenge Cup, został zwolniony za kaucją przez South Yorkshire Police po początkowym aresztowaniu w listopadzie ubiegłego roku. Jego zwolnienie za kaucją zostało przedłużone do 28 lutego 2025 roku. Zbiórka crowdfundingowa na jego koszty prawne, która wzbudziła kontrowersje w społeczności hokejowej, została zakończona po zebraniu 13 478 funtów od 274 darczyńców – znacznie poniżej wyznaczonego celu 300 000 funtów. Na platformie CrowdJustice Petgrave opisał proces prawny jako „długi i trudny”, wyjaśniając, że jego ubezpieczenie zostało wstrzymane, a brytyjska wiza wygasła, uniemożliwiając mu pracę jako zawodowy hokeista.

Hokej hołd dla Adama Johnsona
Hokej hołd dla Adama Johnsona

Gdy kibice Panthers ponownie zbierają się, by opłakiwać stratę swojego zawodnika, wokół areny pojawiają się sprzeczne emocje, ale dominuje smutek. „Minęło prawie 15 miesięcy, ale czuje się jakby to było kilka tygodni,” mówi Laura, stała bywalczyni meczów Panthers. „Myślę, że wielu z nas było w szoku przez długi czas. Jest tu prawdziwa rodzinna atmosfera, ludzie w każdym wieku, dzieci, starsi, mężczyźni i kobiety… to dotknęło wszystkich mocno i niektórym trudno było wrócić (na mecze).”

„Okoliczności, w jakich to się wydarzyło… to po prostu absolutnie tragiczne. Nie ma słów. Widzieć tu dziś jego rodzinę, jego biedną narzeczoną, jego rodziców. Płakałam nad ich losem.”

Menedżer Danny Stewart nazwał swoich zawodników dzielnymi i odważnymi za profesjonalny występ. Wygrali 6:0, tak dla protokołu. Życie toczy się dalej w Nottingham, ale oni nigdy nie zapomną swojego numeru 47.