Historie hokejowe NHL to upadki i wzloty, szukanie swojego miejsca w rzeczywistości kauczukowego krążka, często depresje i podnoszenie się z kolan, ale każda minuta, czy wręcz sekunda, która pozwala na zaistnienie w najlepszej hokejowej lidze na świecie wydaje się być marzeniem każdego zawodnika. Nie bez powodu w poprzednim zdaniu wymieniłem słowo „sekunda”, bo kariera Grega Koehlera to właśnie ten najkrótszy z możliwych momentów w statystykach NHL. Uwielbiam takie historie, a więc zacznijmy tą opowieść…
Pod koniec pierwszej tercji Greg Koehler wstał z ławki Hurricanes. Przerzucił nogi przez bandę i po raz pierwszy znalazł się w samym sercu akcji NHL. W momencie, gdy jego lewa łyżwa uderzyła o lód, spełniło się jego marzenie. To było 29 grudnia 2000 roku, a on był wtedy w swoim mniemaniu wielkim zawodnikiem. Siedzenie na ławce przez większość sezonu dało Koehlerowi czas na zapoznanie się z otoczeniem w Nationwide Arena w Columbus i uspokojenie nerwów.
Gdy wszedł na swoją pierwszą zmianę, był pewny siebie i głodny pokazania, że należy do drużyny. Ruszył do przodu, przecinając logo GMC przed ławką, a następnie skręcił w kierunku strefy ofensywnej swojej drużyny. Ron Francis, jego partner z ataku w tej zmianie, kilka kroków przed nim, ścigał się w kierunku luźnego krążka w rogu lodowiska.
Koehler podążył za nim, wyczekując podania od swojego kapitana. Potrzebował około ośmiu kroków, aby przekroczyć niebieską linię. Ale gdy Koehler dotarł tam, gdzie miał być, kij napastnika Blue Jackets Steve’a Heinze zahaczył o Francisa. Weteran upadł na lód i uderzył w ścianę. Sędzia natychmiast zagwizdał. To była ewidentna kara.
„O k…wa” – pomyślał Koehler i natychmiast odwrócił się w stronę swojego boksu. Niestety nie był w swojej drużynie zawodnikiem grającym w formacjach specjalnych, więc wiedział, że jego zmiana dobiegła końca. Były inne momenty w czasie jego pobytu na ławce, w których był gotowy do wejścia na lód, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie, czy to kara, czy też kolega z drużyny, który nie udał się na ławkę w celu zmiany linii.
„Przepraszam, młody” – powiedział trener Caroliny Paul Maurice, spoglądając z ławki na swojego nowego napastnika. Przez resztę tego wieczoru gra była zacięta. Niestety Carolina goniła wynik, więc Maurice nigdy więcej nie wymienił nazwiska Koehlera wzywając swoich graczy do zmiany. Greg nie wrócił już na lód w tym dniu i w tym meczu. Co więcej – nie wrócił nigdy więcej na lodowisko w meczu NHL.
Historyczne 4 sekundy w NHL
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów.
Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:
NHL W PL
ING: 55 1050 1562 1000 0097 7781 8684
W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@nh**.pl
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 19 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Uwielbiam takie artykuły, fajny trzymający się całości,w miarę dogłębny.Super robota. Szkoda tylko że nie ma więcej o peewee napisane.Pozdrawiam
Dołączam się do gratulacji dla autora Mariusza Kostyły, bo również czytałem przed publikowaniem z przyjemnością!
Dziękuję za pozytywny odbiór 🙂 O Pee Wee mógłbym sam osobiście wiele napisać, bo byłem na tym turnieju w 2012 roku razem z moim synem, grającym wówczas w barwach Select Poland.
Comments are closed.