Przedstawiamy jedno z fenomenalnych tłumaczeń tekstów o NHL ukazujących się na łamach portalu The Players Tribune. 25 lat temu doszło do jednej z najbardziej epickich bitew – bójek w walce o Puchar Stanleya. Ten, który zapoczątkował całą awanturę, Kris Draper opowiada o genezie powstania tego konfliktu, o tym co działo się poza kamerami i głównymi wiadomościami, oraz o dalszych losach i kontaktach zwaśnionych stron.

Nie wiedziałem, że moja twarz była w rozsypce. Wiedziałem tylko, że nie jest dobrze.

Skąd? Wiedziałem, kiedy usłyszałem nienaturalny dźwięk, kiedy uderzyłem policzkiem o górną część bandy. Wiedziałem, bo sędzia zagwizdał bardzo szybko. Wiedziałem, bo nasz trener – John Warton wyskoczył na lód, żeby sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku.

Zobaczyłem krew na lodzie, ale nie wiedziałem jeszcze wtedy, że część mojej twarzy była zapadnięta. Zastanawiałem się tylko, ile szwów to będzie wymagało.

To był mecz numer sześć konferencyjnych finałów w 1996 roku. Graliśmy przeciwko Colorado Avalanche. Musieliśmy wygrać to spotkanie, żeby utrzymać się w serii. To była prawdziwa krwawa jatka. Rzadko, kiedy używam słowa „nienawiść”, ale muszę zastosować je w tej sytuacji. Nienawidziliśmy ich. Oni nienawidzili nas. Tak po prostu było.

Zamów papierowe PODSUMOWANIE sezonu NHL! Ach co to był za sezon 22/23!

Na sekundy przed tą sytuacją podebrałem krążek spod band i podałem go dalej. Jechałem tyłem w stronę naszej ławki. Następna rzecz, którą pamiętam to uderzenie. Poczułem górną część bandy na swojej twarzy i na chwilę wszystko ogarnęła ciemność. Kiedy świadomość wróciła klęczałem na lodzie, starałem się podnieść, ale nie byłem w stanie.

Spojrzałem na trenera, był rozmazany, ale i tak zauważyłem przerażenie na jego twarzy. Nigdy tego nie zapomnę. Położył na mojej głowie ręcznik, tak żeby nie było widać urazu. Ostatnia rzecz, jaką pamiętam to John i Keith Primeau stawiający mnie na nogach i eskortujący do szatni. Później zemdlałem.

Kiedy się przebudziłem byłem w szatni. Obserwowali mnie nasi trenerzy i lekarz klubowy. W tamtym momencie wreszcie poczułem ból. Zemdlałem ponownie.

Następnym razem, kiedy się obudziłem, ból zniknął. Nie wiedziałem wtedy, ale dostałem końską dawkę leków przeciwbólowych. Wstałem i zacząłem zakładać ekwipunek, chciałem wrócić na lód.

Kris, co ty usiłujesz zrobić? – zapytał nasz lekarz.

– Która to tercja? Załataliście mnie?

Zawahał się.

Kris, musisz to zobaczyć.

Skierował mnie w stronę lustra. Prawa część mojej twarzy była zapadnięta. Powiedział mi o stratach. Złamane kości oczodołu i policzkowa. Złamany nos i szczęka. To nie była jednak najgorsza wiadomość.

Ile jest?

– 4:1 dla Colorado.

Okej.

Kto mnie uderzył?

– Lemieux.

***

26 Marzec 1997 roku.

Datę zna każdy z Detroit lub Kolorado.

To było dokładnie 301 dni po tym, jak zmasakrowano mi twarz. Ciężko uwierzyć, że to było dwadzieścia lat temu. Jeśli tylko opowiem historię samej bijatyki nie oddam wszystkiego, co się tam wydarzyło. Ale tak naprawdę to, że wszystko wzięło diabli ma związek z tym, co działo się przed i po tej jatce. Dwudziestokilkulatkowie, którzy mogą to czytać byli w tamtym czasie tylko małymi dziećmi. Pewnie większość z nich widziało filmiki i stwierdziło, że jesteśmy zwierzętami.

Musimy wrócić się w czasie. Każdy, kto wziął udział w tej bijatyce ma swoją wersję tej historii. Moja zaczyna się w szóstej klasie w szkole w West Hill w Ontario. Nauczyciel podpytywał każdego ucznia, kim chciałby zostać w przyszłości. Były standardowe odpowiedzi – doktor, prawnik, nauczyciel, weterynarz. Wszyscy uśmiechali się i potakiwali. Kiedy kolejka doszła do mnie powiedziałem – Będę grać w NHL.

Nie byłem dzieciakiem o poważnych gabarytach, więc większość wybuchnęła śmiechem. Po zajęciach, kiedy siedziałem na schodach przed budynkiem, podszedł do mnie jeden z moich rówieśników i powiedział – Ha! Nigdy nie zagrasz w NHL. Nigdy tego nie zapomnę. Sposób, w jaki to powiedział – był pewien. Wyraz jego twarzy mówił wszystko. Pomyślałem wtedy, że pokaże im wszystkim, na co mnie stać. Później już zawsze używałem tego wspomnienia jako motywacji.

Wbiłem sobie do głowy, że zrobię wszystko, żeby dotrzeć do tej ligi. Na początku mojej kariery nie było łatwo. Cztery lata spędziłem w afiliacjach Winnipeg Jets. W 1993 roku wytransferowali mnie do Detroit, mniej więcej w tym samym czasie, w którym Scotty Bowman przejmował tam posadę trenera głównego.

Pewnej nocy, kiedy grałem dla Adirondack Red Wings w AHL zdobyłem hat-tricka. Po meczu spotkałem w szatni Scotty’ego i kilku skautów „Skrzydeł”. Nie miałem pojęcia, że byli w hali i oglądali to starcie. Wtedy to do mnie doszło. Widzieli, jak odnotowuję trzy kolejne trafienia. Wreszcie zobaczyli, co potrafię. Teraz muszą dać mi szansę.

Wiesz, ile wznowień dziś wygrałeś? – było pierwszą rzeczą, o jaką zapytał mnie Scotty.

Nie jestem pewien, proszę pana.

– Wygrałeś 19 z 21. Jesteś w stanie zrobić to samo w National Hockey League?

Sześć tygodni później zostałem powołany do dużej ligi. Było jednak jasne, że jeśli chcę grać i być jednym z chłopaków Scotty’ego to muszę grać agresywniej. Byłem niski i ważyłem nieco ponad osiemdziesiąt kilogramów. Dołączałem do ekipy pełnej uzdolnionych gości – Sergei Fedorov, Steve Yzerman, Slava Kozlov, Keith Primeau, Vladimir Konstantinov, Paul Coffey i Nick Lidström. Więc, aby się odnaleźć w tej grupie, postanowiłem być największym wrzodem na tyłku moich przyszłych rywali. Wiedziałem, jakie zadanie mi zlecono. Nie wiedziałem jednak, jak wielką wartość ma mój styl gry, dopóki nie zagraliśmy w play-offach w 1994 roku przeciwko Sharks. Wygraliśmy mecz numer trzy i to ja miałem odpowiadać na pytania dziennikarzy. Po wywiadzie jeden z reporterów odwrócił się w moją stronę i powiedział:

Nieźle, jak na chłopaka, który został wytransferowany za dolara, co nie?

I zaczął odchodzić.

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów.

Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:

NHL W PL
ING: 55 1050 1562 1000 0097 7781 8684

W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@nh**.pl

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni19 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj