Zmiany polityczne nigdy nie pozostają bez wpływu na świat sportu. Doskonale przekonujemy się o tym obecnie, obserwując, na co w stosunku do rosyjskich zawodników decydują się (lub nie) kolejne sportowe federacje. Ba, jakie czynią kroki poszczególne kluby, kończąc swoją współpracę z określonymi podmiotami gospodarczymi lub decydując się na rozbrat z konkretnymi organizacjami ligowymi. Hasła, by nie mieszać sportu z polityką, w niektórych sytuacjach po prostu nie sposób bronić. Sport to bowiem w wielu społecznościach niezwykle ważny element, narodowe spoiwo i powód do dumy.
Wojna na Ukrainie. NHL jak FIFA i UEFA. Twarz Putina w USA ma się świetnie
Widać to doskonale na przykładzie sportowców rosyjskich i ukraińskich. Jedni (w większości) z dużym dystansem odnoszą się do tego, czym od kilku dni żyje cały świat, unikając jednoznacznych deklaracji bądź dzieląc się z mediami na prasowych konferencjach zdawkowymi ogólnikami. Drudzy (w części) stają ramię w ramię z walczącymi rodakami, chcąc bronić swojego kraju.
Sportowcy z karabinami
Pamiętam, gdy kilka lat temu szykowałem się do nagrywania odcinka Retrostacji poświęconego hokeistom, którzy swój kij zamienili na karabin, a bluzę z klubowym logo na żołnierski mundur, chyba nie przypuszczałem, że przyjdzie mi niebawem pisać o podobnej historii dziejącej się na naszych oczach. Od kilku dni toczą się ciężkie walki w obronie Ukrainy. Pierwsi za broń chwycili oczywiście żołnierze, ale niebawem dołączyły do nich tysiące ochotników. Wśród nich nie brakuje twarzy doskonale znanych ze sportowych aren.
Audycja. Wojna, a NHL. Gdzie trafią i ile są warci Forsberg i Miller?
Do broniących stolicy kraju byłych bokserów braci Wołodymyra i Witalija Kłyczków dołączyli kolejni pięściarze. Za broń chwycili m.in. Ołeksandr Usyk czy były dwukrotny mistrz olimpijski Wasyl Łomaczenko. Lista jest znacznie dłuższa. Są na niej mniej lub bardziej znani piłkarze, lekkoatleci, narciarze. Nie mogło zabraknąć i hokejowych postaci. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Dmytro Chrystycz, przez kilkanaście lat związany z klubami NHL.
Solidność stojąca w cieniu
Hokejowe ekipy z północnoamerykańskich tafli zawodnikami ze Związku Sowieckiego interesowały się już wcześniej, ale dopiero końcówka lat 80. przyniosła pierwsze przenosiny tych graczy na tamtą stronę Atlantyku. Wśród tych pierwszych znalazła się też dwójka zawodników Sokoła Kijów, występujących wspólnie w tej drużynie od 1986 roku. Jednym z nich był Ołeksandr Hodyniuk, po którego sięgnęli Toronto Maple Leafs, dając szybko po wyborze w drafcie 1990 roku szansę debiutu w NHL. Defensor był już regularnym reprezentantem sowieckiej kadry na juniorskie czempionaty, przywożąc z nich złoto i srebro oraz zdobywając uznanie obserwatorów turnieju w Finlandii, którzy wybrali go do najlepszej drużyny.
Jego kariera w NHL nie potoczyła się jednak tak, jakby sobie tego życzył. Liście po niespełna dwóch sezonach oddały go do Calgary Flames w ramach wielkiej wymiany, w trakcie której przynależność klubową zmieniło dziesięciu zawodników, a najważniejszym jej elementem było przybycie do Toronto Douga Gilmoura. Po kolejnych dwóch sezonach wylądował w ramach draftu rozszerzającego na Florydzie, by stamtąd trafić do Hartford, gdzie grał już do końca swojej kariery w NHL. Po opuszczeniu USA wylądował na chwilę w Szwajcarii, by ostatecznie osiąść w Berlinie. Jako zawodnik miejscowej ekipy Eisbaeren brał udział w barwach kadry Ukrainy w mistrzostwach świata w 1999 roku. To jednak jego koledze z nastoletnich lat w Sokole Kijów udało się zrobić znacznie większą karierę, uczestnicząc nawet z ukraińską reprezentacją w turnieju olimpijskim w Salt Lake City.
Kijowski dzieciak gwiazdą NHL
Nazwisko prawoskrzydłowego Dmytro Chrystycza, starszego o raptem pół roku od Hodyniuka, wskazali już w drafcie 1988 roku Washington Capitals. Wbrew jednak temu, co można byłoby pomyśleć, wcale na jego koncie do tego momentu nie było jakichś fenomenalnych występów w seniorskich hokeju krajowym czy juniorskiej rywalizacji międzynarodowej. Owszem, kijowianin miał już za sobą drugi sezon w barwach Sokoła, z którym zajmował miejsce w środkowej części tabeli sowieckiej ligi. Drużyna należała do ligowych średniaków, siedemnastoletni Chrystycz też nie notował specjalnie imponujących osiągnięć indywidualnych. Z drugiej strony, debiutował jako szesnastolatek w lidze pełnej czołowych hokeistów świata, których gra robiła już w tamtym czasie ogromne wrażenie na działaczach za oceanem. Uznano, że nikt nie gra w takich rozgrywkach przez przypadek.
Szybko okazało się, że włodarze stołecznego klubu mieli rację. Chrystycz zanotował dwa kolejne sezony z co najmniej trzydziestobramkowymi zdobyczami, w trzecim zabrakło mu jednego trafienia, by powtórzyć to osiągnięcie. Latem 1995 roku został jednak oddany wraz z Byronem Defoe do Los Angeles Kings, gdzie nadal prezentował solidne statystyki indywidualne, grając w jednym zespole m.in. z Waynem Gretzkym, ale po dwóch latach z tym samym Defoe wrócił na wschodnie wybrzeże USA. Bruins za ukraińskiego skrzydłowego i kanadyjskiego bramkarza oddali Królom m.in. Słowaka Jozefa Stuempela. W Bostonie Chrystycz znów dwukrotnie otarł się o trzydziestobramkowe zdobycze, w dwóch kolejnych sezonach kończąc zmagania z 29 trafieniami na koncie. Był również obecny dwukrotnie w składach drużyn na Mecze Gwiazd NHL.
https://www.youtube.com/watch?v=FqP-y4rLYwk
Nie zapłacę i już!
Wówczas rozpoczął też negocjacje w sprawie nowej umowy. Wobec braku porozumienia z Niedźwiadkami sprawa trafiła do arbitrażu, a w jej następstwie przyznano Ukraińcowi prawo do solidnej podwyżki i zarobków na poziomie niemal 3 mln dolarów. Menedżer Bruins Harry Sinden podjął wówczas decyzję o tym, że klub rezygnuje z usług zawodnika, który tym samym stał się wolnym graczem. To była pierwsza w historii NHL sytuacja, gdy drużyna po przegraniu arbitrażu nie zdecydowała się na podpisanie umowy na ustalonym poziomie, tylko pozwoliła zawodnikowi odejść. Sinden podobny manewr wykonał zresztą kilka lat później, odpuszczając Davida Tanabe.
https://www.youtube.com/watch?v=N2Abtu3ngWY
Jak się okazało, decyzja menedżera bostończyków nie była wcale taka zła. Chrystycz wylądował w Toronto, ale w barwach Liści nie był nawet w połowie tak skuteczny jak rok czy dwa wcześniej, gdy grał dla Bruins. Tej skuteczności nie odzyskał również po powrocie do Waszyngtonu, ostatecznie kończąc swoją przygodę z NHL w wieku 32 lat. Na jej finiszu mógł do swojego pamiętnika dołożyć jeszcze jedno wspomnienie – wspólnych występów z Jaromirem Jagrem. Pozostaje również w klubowych kronikach stołecznego klubu tym, który jako ostatni przed Aleksandrem Owieczkinem nosił bluzę z numerem 8. Jeszcze w 2019 roku w trakcie krótkiego wideo dla portalu nhl.com wypowiedział się bardzo ciepło o kapitanie Capitals. Trudno orzec, czy była to jedynie kurtuazja, a może rzeczywiście tak myślał? Pytaniem pozostaje również, czy dzisiaj nadal tak ciepło mówiłby o kapitanie Caps?
Nikt prawoskrzydłowemu nie odbierze jednak części rekordów. Do dziś to do niego należą najlepsze osiągnięcia wśród graczy urodzonych i ukształtowanych hokejowo na terenie dzisiejszej Ukrainy. Choć więcej występów w lidze zanotował Rusłan Fedotenko, to liczbą goli oraz asyst wyraźnie ustępuje o dziesięć lat starszemu rodakowi.
Nasz honor to bronić tych barw
Na zakończenie zawodowej kariery Chrystycz zagrał w końcu dwadzieścia oficjalnych meczów w barwach Ukrainy. Był z kadrą trzykrotnie na mistrzostwach świata, ma też na koncie udział w turnieju olimpijskim w Salt Lake City. Gdy odwiesił łyżwy na kołku, zajął się pracą trenerską i pewnie robiłby to nadal, gdyby nie wydarzenia sprzed kilku dni, które z byłego hokeisty uczyniły czynnego żołnierza. Chwycił za broń, dołączył do znaczącego już grona byłych i obecnych sportowców, którym przyszło bronić swojej ojczyzny. Skontaktował się nawet ze znanym komentatorem stacji TSN Gordem Millerem, prosząc o przekazanie północnoamerykańskim społecznościom krótkiego przesłania:
https://twitter.com/GMillerTSN/status/1497585973709975554?s=20&t=KUdN4BslaOe2jbjWTmULUQ
Teraz błaga zachodni świat o pomoc dla jego ojczyzny. Jednocześnie trudno mu zrozumieć, dlaczego społeczność międzynarodowa jest tak pasywna w swoich decyzjach i działaniach:
– Reszta świata tylko patrzy. To moja ziemia, wszędzie tutaj ludzie robią, co mogą, by ocalić kraj. Wszędzie jest wojna. Nie ma znaczenia, że chwilowo jesteśmy bezpieczni, reszta nie jest – powiedział Chrystycz w wywiadzie dla „The Athletic”. Obecnie wraz z żoną przebywa w Połtawie. On przygotowuje miasto do inwazji wojsk rosyjskich, małżonka Ołeksandra została przeszkolona do ratownictwa medycznego i także jest gotowa na służbę w wojennych warunkach.
Pozwalacie zabijać na Ukrainie!
Chrystycz nauczył się grać w hokeja w Kijowie. Do tej pory jest najlepszym ukraińskim napastnikiem w historii, patrząc na liczbę goli strzelonych w NHL. Aktualnie nie jest jednak zainteresowany rozmową o swojej karierze, czy hokeju – Patrzymy na wiadomości i nie rozumiemy, dlaczego zachód po prostu siedzi i patrzy jak Rosjanie niszczą Ukrainę. Potrzebujemy pomocy, prawdziwej pomocy. Pozwalacie nas zabijać – powiedział.
Dwaj synowie Chrystycza mieszkają i trenują hokej na lodzie obecnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie opiekują się nimi dziadkowie. Są bezpieczni, ale nie wszyscy ukraińscy sportowcy mają tyle szczęścia. Sokół Kijów, klub hokejowy ze stolicy Ukrainy, opublikował nagranie wideo, na którym Aleksiej Żytnik (były gracz między innymi Buffalo Sabres), pokazuje zniszczenia Kijowa po bombardowaniach. Dwukrotny zdobywca Pucharu Stanleya były napastnik Rusłan Fiedotenko także nawoływał do pomagania Ukrainie.
–
Podoba Ci się ten artykuł? Wesprzyj nasze dziennikarstwo. Kup dostęp do całego bloga i ciesz się codziennie wartościowymi tekstami, audycjami i wideo na temat hokeja!
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 19 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Jak to historia plata figle, numer 8 przed Ovim nosil jeden z najlepszych ukrainskich graczy w NHL.
Comments are closed.