Oto kolejne tłumaczenie fenomenalnych tekstów ukazujących się na łamach portalu The Players’ Tribune. Tekst napisany jeszcze w trakcie sezonu 2016/17 opowiada o stosunkach w drużynie Florida Panthers, o możliwości gry w ekipie North America U25 w Pucharze Świata. Przeczytajcie żeby dowiedzieć się, dlaczego najczęściej przytaczanym nazwiskiem przez Vincenta Trochecka, napastnika Panter, a obecnie Huraganów z Caroliny, jest… Jaromir Jagr!
Jestem dokładnie nigdzie – jakieś 10 kilometrów gdzieś nad wschodnią Kanadą – i gapię się na Jaromira Jagra.
Patrzę, jak bawi się iPadem Dereka MacKenziego. Gra w Bejeweled albo podobne gówno. Derek ma dwójkę dzieciaków poniżej 10. roku życia, więc tablet jest pełny tego typu gier. Jags bez podłączonych słuchawek napieprza poziom za poziomem aż do momentu lądowania naszego samolotu.
Ma 43 lata. W tym momencie nasza drużyna zajmuje pierwsze miejsce w Dywizji, a on jest najlepiej punktującą Panterą. I macha palcem po ekranie iPada jak dzieciak w czasie długiej podróży samochodowej z rodzicami.
Obserwuję go i myślę sobie: „Kurczę, podziwiałem tego kolesia przez całe moje życie”. No i proszę, teraz siedzi w samolocie i gra w Bejeweled.
Kiedy miałem siedem lat marzyłem, żeby go kiedyś przypadkiem zobaczyć w mojej okolicy w Pittsburghu. Jego dom znajdował się całkiem niedaleko mojego, ale Jagr był nieosiągalny. Dzieciaki mieszkające na mojej ulicy mówiły, że widziały go czasem, ale mnie nigdy nie udało się zauważyć tej charakterystycznej fryzury. Okres chwały Pingwinów wtedy już minął, nie było już jak dawniej. Ale mieliśmy Jagra.
No a teraz, dwie dekady później, patrzę jak gra w Bejeweled na pokładzie naszego samolotu. Chore.
Okej, Internecie, gotowy na kolejne randomowe historie o Jagrze? Na trochę wspomnień o Teamie North America? Na trochę bezczelnego jarania się Panterami?
No to jedziemy!
Najpierw muszę wam opowiedzieć o mojej karierze szuflowego w hali Joe.
Kiedy miałem 13 lat rodzice stwierdzili, że szanse na rozwój moich umiejętności hokejowych znacząco wzrosną, jeśli przeprowadzimy się z Pittsburgha do Detroit – tam istniało z dziesięć programów młodzieżowych.
Więc w 2006 roku się przeprowadziliśmy. A dwa lata później los sprawił, że Pittsburgh za mną podążył – Pingwiny grały przeciwko Red Wings w finałach Pucharu Stanleya. Miałem szczęście być szuflowym w hali Joe w tamtym sezonie, ale spotkania, w czasie których „szuflowałem” nigdy nie były tymi przeciwko Penguins. Miałem nadzieję, że wreszcie zobaczę z bliska ich dwie nowe gwiazdy – Sidneya Crosby’ego i Jewgienija Małkina. Jednak nie było mi to pisane. W Joe na finały wezwano starszych szuflowych.
W kolejnym sezonie w meczu rewanżowym też nie znalazłem się na liście szuflowych.
Przygniatające uczucie, uwierzcie.
Ale wciąż oglądałem mecze w Detroit. Mieszkałem z kumplem z drużyny, Tylerem Murrayem – wnukiem pana Ilitcha – i jego rodziną, więc w połowie kibicowałem Pingwinom, a w połowie Skrzydłom. Pamiętam dwa gole, które Max Talbot strzelił w Game 7 w 2009 roku i ten jeden strzał na bramkę Pens w trzeciej tercji, kiedy próbowali utrzymać prowadzenie. Pamiętam tamtą obronę w wykonaniu Marca-André Fleury’ego.
Nie byłem na żadnym z tych meczów osobiście, ale pamiętam widok Sida unoszącego Puchar nad głowę; zastanawiałem się, co teraz robią te dzieciaki, które kiedyś uganiały się na ulicy za Jagrem.
Pięć lat później grałem w NHL dla Florida Panthers, a Jags – który wtedy był w Devils – gonił mnie.
Mojego pierwszego gola w najlepszej lidze hokejowej świata strzeliłem na __________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Z „nie ma róży bez kolców.” chodzi o to, że jeden z najpopularniejszych utworów Poison nazywa się Every Rose Has Its Thorn, ale ja tam nie wiem, co Vincent ma do Poison 😀
Bo ci młodzi słuchają jakiegoś pewnie jakiegoś tam rapu, hip-hopu czy popu, a nie starego zajebistego rocka…
Super fucha być „szuflowym” w Joe. Brałbym od ręki ?
Comments are closed.