*Nocna zmiana w formie podsumowania weekendu (sobota-niedziela) opublikowana będzie jutro w okolicach godziny 12*

W sezonie 2015/16 wprowadzono w NHL rzecz, która już chyba na zawsze zmieniła przebieg spotkań NHL. Mowa tutaj o challengach trenerów, które potrafią odwrócić losy niejednego spotkania. Oto ciekawe podsumowanie skuteczności poszczególnych szkoleniowców w coach’s challenge w ostatnich sezonach. Warto się przyglądnąć tym statystykom.

Przypomnijmy, że od obecnego sezonu każdy nieudany challenge wiąże się z karą za opóźnianie gry, a nie jak miało to miejsce w poprzednich sezonach jedynie nieudany challenge spalonego. W związku z tym statystyki za trwający właśnie sezon mogą nieco różnić się od tych z poprzedniego sezonu, ale moim zdaniem będzie to różnica nieznaczna.

Między innymi właśnie dzięki coach’s challenge w drużynach powstały całkiem pokaźne sztaby analityków video, a stanowisko trenera video znacznie przybrało na wartości. Gdy na lodzie toczy się spotkanie, w odosobnionym pokoju kilka osób z każdej drużyny wnikliwie analizuje każdą sporną akcję zanim zostanie podjęta decyzja na ławce o poproszeniu o challenge. Właśnie dlatego uważam, że wprowadzenie bardziej dotkliwych kar za nieudane analizy video nie wpłynie znacząco na statystyki podczas tego i kolejnych sezonów.

W sezonie 2015/16 mieliśmy w sumie 233 analizy video poproszone przez trenerów. 150 z nich to analizy dotyczące przeszkadzania bramkarzowi w interwencji, a 83 to analizy spalonej akcji. Trenerzy przegrali wówczas 78% analiz dotyczących przeszkadzania bramkarzowi i 60% analiz dotyczących spalonego. Tak prezentuje się statystyka dla każdego szkoleniowca:

W pierwszym sezonie NHL z challengami o najwięcej analiz poprosił Mike Babcock z Toronto Maple Leafs. Jego skuteczność wynosiła równe 50% razem z Gerardem Gallantem i Davem Hakstolem. Z powyższego wykresu widać, że trenerzy i sztaby szkoleniowe dopiero obywały się z nowymi przepisami bowiem większość ze szkoleniowców nie miało skuteczności nawet bliskiej 50%.

Zespoły tworzyły wówczas dopiero rozbudowane sztaby analityków video, którzy w czasie rzeczywistym gdzieś w jednym z pokojów zlokalizowanym na arenie przeglądali każdą akcję w danym meczu. W drugim sezonie z analizami video mieliśmy ich już o 42 więcej gdzie znacznie wzrosła liczba analiz spalonych akcji (o 37).

Znacznie śmielej w drugim sezonie z analiz video korzystali szkoleniowcy Tampa Bay, Jon Cooper oraz Detroit, Jeff Blashill. Analizy video znacząco ograniczył za to Mike Babcock (aż o osiem mniej). Co ciekawe w drugim sezonie coach’s challenge Babcock nie zanotował ani jednego pozytywnego challengu. Wszystkie przegrał.

Sztukę proszenia o analizę wideo w drugim sezonie bardzo dobrze opanował za to Pete Laviolette z Nashville Predators, który poprawił swoją skuteczność z 12.5% na 50%.

Po sezonie 2016/17 i już w trakcie play-offów w 2017 roku nastąpiła mała, ale dosyć znacząca rewolucja, która znacznie ułatwiła życie trenerom. Wszystkie ławki trenerskie zostały zaopatrzone w iPady Pro aby rozwiązać problemy technologiczne dotyczące sprzętu służącego do oceny sytuacji przez trenerów. Przed play-offami w 2017 roku wielu trenerów w ogóle nie wykorzystywało elektroniki albo wykorzystywali oni tablety różnych firm z różnym skutkiem.

Od sezonu 2017/18 wprowadzono także pierwsze surowe kary za nieudany coach’s challenge – kara za opóźnianie gry w przypadku nieudanej analizy spalonego. Pierwsze dwa sezony pokazały bowiem, że trenerzy chętnie korzystają z opcji sprawdzenia spalonego, a takie analizy przeważnie trwały zdecydowanie zbyt długo co opóźniało spotkania. Nowe przepisy diametralnie zmniejszyły liczbę takich analiz co prezentuje poniższy wykres:

W sezonie 2017/18 mieliśmy w sumie jedynie 61 analiz video spalonych. To spadek o niemal połowę z liczby 120 analiz w sezonie poprzednim. Dobry przykład to szkoleniowiec Pittsburgh Penguins, Mike Sullivan, który w sezonie 2016/17 prosił o 5 analiz spalonego, a w sezonie następnym jedynie o jedną. Tak wyglądała skuteczność trenerów w sezonie 2017/18:

Jak widać nie tylko Sullivan, a znacząca większość trenerów zrezygnowała z częstego proszenia o analizę spalonego. Trener Pens zdradził, że zespół opracował model, który pomaga im określić czy warto ryzykować otrzymanie kary mniejszej i prosić o analizę sytuacji zależnie od sytuacji w danym meczu. – Przykładowo gdy przegrywamy trzema bramkami to jesteśmy w stanie podjąć większe ryzyko bowiem udany challenge może odwrócić losy meczu – mówi Sullivan. W kolejnym sezonie – 2018/19 – liczba analiz video spalonego ponownie wzrosła, ale także wzrosła skuteczność takich challengów – do 65%.

Wszystko to może mieć rzecz jasna związek z rozwojem technologii oraz sztabów video w poszczególnych drużynach. Między innymi trener Penguins ponownie wrócił do częstych analiz spalonego, ale poszedł za tym także wzrost skuteczności.

W sezonie 2018/19 o najwięcej analiz poprosił trener Vegas Golden Knights, Gerard Gallant. Trzeci sezon z rzędu w czołówce znalazł się także trener Detroit Red Wings, Jeff Blashill – jego skuteczność znacząco spadła. Jacy trenerzy ogółem więc mogą pochwalić się największą skutecznością? Oto wykres podsumowujący wszystkie powyższe sezony:

Mike Babcock zaczął świetnie w sezonie 2015/16, potem było coraz gorzej. Za mistrza analiz video można uznać Jeffa Blashilla, który dwukrotnie znalazł się w czołówce skuteczności. Całkiem nieźle z analizami video radzi sobie także Gerard Gallant oraz Mike Sullivan.

Po ubiegłym sezonie liga postanowiła się także wziąć za analizy video dotyczące interwencji na bramkarzu i postarać się ograniczyć ich ilość. Sposób? Taki sam jak ze spalonymi czyli kara mniejsza za nieudany challenge. W rezultacie od sezonu 2019/20 każda nieudana analiza video wiąże się z karą dla drużyny, a trenerzy przyznają wprost, że takie konsekwencje będą wpływać na ich decyzję.

John Tortorella z Columbus Blue Jackets powiedział, że niezbytnio przejmował się utratą przerwy na żądanie w grze, w przypadku złego challengu. Kara mniejsza zdecydowanie zmieni jego sposób działania w spornych sytuacjach.

A kary te mogą być bardzo bolesne. Drużyna błyskawicznie może stracić dodatkową bramkę i zamiast jednego gola tracić już do rywala dwa. W zeszłym sezonie mieliśmy 30 przegranych analiz video o spalone i cztery drużyny ucierpiały na tym znacząco, tracąc drugiego gola przez karę za opóźnianie gry – byli to Devils, Coyotes, Oilers oraz Wild.

Powstaje pytanie w jakim kierunku zmierzają challenge w NHL? Kary są coraz surowsze, liga chce ograniczyć ilość analiz video i długich przerw w grze. Przywilej przyznany trenerom przed kilkoma laty na pierwszy rzut oka jest więc minimalizowany. Czy aby jednak na pewno? Wszystko powinno rozchodzić się o poprawne decyzje sędziów bez żadnych dodatkowych analiz video, a w tym może pomóc zapowiadana technologiczna rewolucja w NHL i powrót elektronicznych krążków do gry.

Sędziowie wtedy będą mogli błyskawicznie otrzymać informację czy spalony był czy go nie było, czy zasłonięty krążek przekroczył linię bramkową czy nie. Rewolucja ta już została opóźniona i w zasadzie nie wiadomo kiedy hucznie zapowiadane nowinki technologiczne staną się codziennością w lidze. Póki co trenerzy muszą się liczyć z surowszymi konsekwencjami swoich nieudanych challengów.