O rany, czy słyszeliście te krzyki za oknem? To redakcja NHL w PL zbiorczo krzyknęła „NIEEEEE!”, które poniosło się echem po wszystkich polskich osiedlach. Menedżerowie St. Louis Blues i Carolina Hurricanes w znacznym stopniu popsuli naszą pracę przy Skarbach Fana, całkowicie dezaktualizując strony poświęcone właśnie tym ekipom. Rzutem na taśmę, w połowie okresu przygotowawczego mistrzowie NHL i finaliści Wschodu z poprzednich rozgrywek zrzucili na nas transferową bombę. Justin Faulk przeszedł do Missouri, a do Raleigh wybiera się Joel Edmundson oraz prospekt Dominik Bokk.
The Blues have made a trade with Carolina. Blues get Justin Faulk and send Hurricanes Edmundson, Bokk and 5th-round pick. Faulk has signed a 7-year extension with Blues. #stlblues
— Jeremy Rutherford (@jprutherford) September 24, 2019
Oczywiście sobie żartuję – owszem, Skarb nieco stracił na aktualności, ale tego należało się spodziewać. Wymiana z udziałem Faulka wisiała w powietrzu od dawna. Dziwić może jedynie timing, wszak już za tydzień zaczynamy kręcić karuzelą, a tu taki potężny ruch. Kto jest wygranym, a kto na nim stracił?
Wygrany: Justin Faulk
Funkcjonowanie „na walizkach” od ponad roku musiało być frustrującym doświadczeniem dla Amerykanina. Spekulacje na temat jego odejścia z klubu rozpoczęły się bowiem już zeszłego lata, konkretnie po tym, jak Hurricanes w wielkiej wymianie sięgnęli po Douga Hamiltona, a na wolnym rynku podpisali kontrakt z Calvinem de Haanem. Już wcześniej w hierarchii obrońców zespołu zrównali się z nim – lub nawet go wyprzedzili – Jaccob Slavin i Brett Pesce. Faulk mimo sporych zasług i poważnego stażu w organizacji zwyczajnie zaczął przegrywać z matematyką: przy sześciu miejscach w formacjach obronnych stał się numerem 4-5, a defensor o takim statusie dla zachowania balansu choćby w sferze finansów zwyczajnie musiał być na wylocie, zwłaszcza w klubie operującym na wewnętrznie narzuconym budżecie.
Tymczasem mijały kolejne tygodnie, mijały miesiące, a Faulk cały czas był graczem Huraganów. Trudno powiedzieć, czy Canes nie otrzymali zadowalającej oferty czy może jednak mieli wątpliwości co do pożegnania Amerykanina, w każdym razie Justin ciągle pozostawał w klubie. Ba, patrząc po minutach rozdawanych przez Roda Brind’Amoura w kluczowych meczach okazywało się, że Faulk wcale nie jest nr 5. Grywał mniej tylko od Slavina. Kiedy w czerwcu menedżer Don Waddell zgoła nieoczekiwanie już po jednym sezonie wytransferował zbierającego pochlebne recenzje Calvina de Haana do Chicago nastąpił zwrot w powszechnym myśleniu o przyszłości Justina. Znowu zrobiło się dla niego miejsce, lecz kolejnym twistem okazało się późniejsze zakontraktowanie na wolnym rynku Jake’a Gardinera. Były gracz Maple Leafs niemal kropka w kropkę pokrywał się atutami z Faulkiem, więc tym razem transfer Justina po prostu musiał nastąpić. Tak też się stało, acz pamiętajmy, że pierwotnie miał wylądować w Anaheim. Dosłownie kilkanaście godzin po sprowadzeniu Gardinera hokejowy światek obiegła wieść, że Hurricanes doszli do porozumienia z Ducks w sprawie trade’u, lecz na mocy klauzuli zawartej w kontrakcie Faulk zablokował tę transakcję.
Dziś może sobie pogratulować. Poczekał na lepszy kierunek i się doczekał. Nie dość, że trafia do aktualnych mistrzów NHL to jeszcze może liczyć na naprawdę konkretną rolę w drużynie, paradoksalnie większą niż w Carolinie. Tam długoterminowo po prostu nie było dla niego miejsca, natomiast jeszcze dobrze powinniśmy pamiętać jak to było z defensywą Bluesmanów. Mimo końcowego sukcesu regularnie musieli „szyć” – Colton Parayko ciągnął parę z Jayem Bouwmeesterem, a lider defensywy Alex Pietrangelo co chwila musiał grać z kimś innym: a to Edmundsonem, a to Carlem Gunnarssonem, a to młody Vince Dunn, zdarzało się nawet, że u jego boku lądował Robert Bortuzzo. Drzwi obrotowe. Idealnie byłoby stworzyć parę Pietrangelo-Faulk, jest tylko jeden zasadniczy problem: obaj grają tym samym uchwytem i preferują grę po prawej stronie. Prawym obrońcą jest też Parayko, więc trudno mówić o równowadze między lewicą a prawicą… To już kłopot Craiga Berube, może doświadczony i uniwersalny Pietrangelo da radę po słabszej stronie?
Przegrany: Joel Edmundson
Zgodnie z logiką oraz dewizą o niezmienianiu zwycięskiego składu St. Louis nie dokonali wielu zmian w swojej kadrze po sezonie 18/19. Edmundson musi czuć żal, że zasadniczo tylko on opuszcza zwycięską grupę. Gdyby jeszcze odchodził do zespołu, w którym mógłby liczyć na większą rolę, na bardziej prominentne zadania… Niestety trafia do Caroliny, która tak naprawdę w ogóle nie potrzebowała obrońcy w zamian za Faulka. Kwartet Slavin-Hamilton-Pesce-Gardiner zgarnia wszystkie atrakcyjne minuty. Emdundson może liczyć na 14-16 minut w trzeciej parze z Trevorem van Riemsdykiem lub Haydnem Fleurym. Nadal fajna fucha, ale to jawna degradacja w porównaniu z prestiżową rolą partnera Aleksa Pietrangelo.
Hurricanes na papierze się osłabili, więc też są przegranymi? Otóż niekoniecznie. Podział ról w obronie może być nieco zdrowszy, bardziej zbilansowany. Niczyje ego nie powinno być urażone, nikt nie będzie grał mniej niż powinien, nikt nie powinien czuć się pokrzywdzony. Rola obrońcy #5 dla Edmundsona to nie żadna ujma – kusi mnie by stwierdzić, że sparowanie z Pietrangelo było graniem znacznie powyżej realnych możliwości 26-latka. W Raleigh będą mniejsze wymagania, a stworzenie porządnego trzeciego duetu z TVR-em bądź Fleurym nie powinno przerastać jego możliwości.
Wygrany: Dominik Bokk
Trzeci element wymiany, wcale nie nieistotny. Czytając Skarb Fana przekonacie się, że typowaliśmy młodego Niemca jako najciekawszego prospekta Bluesmanów. Wszystko wskazuje na to, że w szerszej perspektywie to właśnie on będzie języczkiem u wagi całej transakcji, najlepszym elementem przenoszącym się do Caroliny. 19-latek właśnie rozpoczął drugi seniorski sezon w SHL. Rok temu z powodzeniem grał dla Vaxjo, teraz reprezentuje Rogle. To świetny technicznie zawodnik, szybki, płynnie grający krążkiem, o dużych pokładach kreatywności. Profilem doskonale pasuje do tego co budują w Hurricanes. Nie twierdzę, że w St. Louis by się nie odnalazł, lecz z pewnością droga do pierwszego składu mistrzów byłaby znacznie dłuższa. Już teraz jesteśmy świadkami niemal krwiożerczej walki o miejsca w zespole. Wystrzelił młody Robert Thomas, znakomicie rokuje Jordan Kyrou, kapitalny camp ma za sobą Klim Kostin. Jeszcze nie tak dawno faworyzowani i zewsząd chwaleni Sammy Blais i Robby Fabbri mogą mieć wielkie problemy z regularną grą. W Carolinie też są talenty, ale zdecydowanie nie jest tak tłoczno jak w systemie prospektów St. Louis.
Przegrany: Alex Pietrangelo
Zanim spalicie mnie na stosie za taką tezę, najpierw przeczytajcie do końca. Jakim cudem na tym biznesie może przegrać kapitan Nutek? Jak wspomniałem Faulk to dokładnie ta sama pozycja co Pietrangelo. Jest dwa lata młodszy, a co najważniejsze warunkiem zaakceptowania wymiany do St. Louis było wcześniejsze przedłużenie kontraktu. Ten obecny wygasa w czerwcu 2020. „Faulker” zarabia 4,15 mln dolarów. Latem w życie wejdzie nowa umowa ważna do 2027 roku, opiewająca na 6,5 mln AAV.
Breakdown of Justin Faulk's extension with #stlblues:
$9M
$9M
$5.85M
$7.9M
$4.75M
$4.5M
$4.5M— Chris Johnston (@reporterchris) September 25, 2019
Solidna, acz rozsądna podwyżka. Blues mają więc Faulka na 8 lat i Parayko na co najmniej 3 sezony, natomiast Pietrangelo będzie wolnym agentem już za 9 miesięcy. Z pewnością będzie liczyć na kontrakt może nie z półki Erika Karlssona czy Drew Doughty’ego (11+ mln), ale gdzieś w jej sąsiedztwie? Z całą pewnością. Oczywiście nigdzie nie wyrzucam kapitana Blues, po prostu potrafię wyobrazić sobie, że posiadanie duetu Faulk i Parayko będzie silną kartą przetargową dla klubu w negocjacjach z Aleksem. Kto wie, czy porozumienie w ogóle będzie w tym układzie możliwe…?
Wygrany: powerplay Caroliny
Do Faulka skutecznie i nie bez przyczyny przylgnęła łatka potężnie strzelającego obrońcy. Faktycznie to potrafi. Od 2011 roku zdobył 40 goli w lidze w powerplay, spośród obrońców więcej mają tylko Shea Weber, Oliver Ekman-Larsson i Brent Burns. Tyle, że powerplay Huraganów od dłuższego czasu nadawał się do tarcia chrzanu, a gdyby Faulkowi wyjąć kapitalny sezon 15/16, w którym ustrzelił aż 12 goli okazuje się, że wcale nie jest tak groźną bronią. Rok temu trafił 6 razy w PP, dwa lata temu – 3, jeszcze rok wcześniej – 4 razy. Prawda jest bowiem taka, że cała NHL już dawno zorientowała się, że bombardier spod niebieskiej może być jedną z opcji, ale jako główna broń w przewadze jest po prostu nieopłacalna. Uderzenia z dalszej odległości mają niski procent skuteczności, najlepsi w tym elemencie na „punktach” pod linią niebieską ustawiają sprawnych rozgrywających, kreatorów, graczy zdolnych zagrać krążek na strącenie, a nie ładujących na bramkę ile fabryka dała. Taki styl gry to archaizm. Zdaje się, że PP Caroliny czeka dużo barwniejsza przyszłość stawiając na spełniającego nowoczesne kryteria Jake’a Gardinera.
Ocena dla Blues:
Na papierze Faulk prezentuje się bardzo dobrze, w rzeczywistości nie jest aż tak świetny. W Carolinie mają lepszych. Na dziś wzmocnienie dla Blues, ale czy to koń, na którego warto postawić w tak długiej perspektywie? W dodatku jeśli przyjście Justina w konsekwencji zmusi Pietrangelo do odejścia… Oj, oj. Kłopoty.
Ocena dla Hurricanes:
Zrobili to, co powinni byli zrobić już dawno temu. Duże nadzieje daje Bokk, nie do końca rozumiem motyw stojący za pozyskaniem Edmundsona. Optymalną opcją byłoby „wyrwanie” np. Iwana Barbaszjowa, ale i tak rozegrali to całkiem zacnie.