Obrońca dnia: Vince Dunn

Mecz siedem z podwójną dogrywką to oczywiście fajny scenariusz i to spotkanie jak najbardziej było fajne. Obie bramki w czasie regulaminowym padły w nim jednak stosunkowo szybko, bo jeszcze w pierwszej tercji. Pierwsza z nich na konto gospodarzy, za sprawą strzału z dystansu Vince’a Dunna. Stali czytelnicy rubryki Nocna Zmiana wiedzą, że czuje do tego chłopaka „miętę” i nie chodzi tu o żaden seksualny kontekst. To jeden z tych zawodników, który na moich oczach robił ogromne postępy z meczu, tygodnia i miesiąca na kolejne okresy. Jeden z tych graczy, których mainstreamowe media w Kanadzie nie chciały promować, którego najlepsze zagrania rzadko łapały się na oficjalne kanały, a który tak wiele dobrego dla drużyny Blues robił.

W meczu numer siedem też dużo zrobił. Oczywiście ten gol na 1:0, nie tylko jego zasługa. Trzy fajne małe zagrania w trakcie zamka ustawionego w ofensywie. Klasyczny hokej na posiadanie, niewiele miejsca w środku. Najpierw sytuacje ratuje agresywnym podjazdem na wysokość bulika Alex Pietrangelo, po czym wycofuje się na swoją nominalną pozycję po prawej stronie niebieskiej. Potem 19-letni zaledwie Robert Thomas robi fajną kiwkę, puszcza sobie gumę za plecami, zmienia kierunek jazdy. Oddala się od bramki, więc pressing maleje. Przekazanie do Pietrangelo, ten po szerokości niebieskiej do Dunna, strzał trochę w kierunku bramki ale też trochę na zbicie. Mieszał się tam jeszcze z tym wszystkim Maroon, jak się później okazało miał tego wieczoru nosa.

Tego krążka nie strącił i tym samym Vincent zdobył swojego pierwszego dopiero gola w play-off. Oprócz trafienia miał też trzy przechwyty ‚takeaways’, oddał pięć strzałów, nie miał żadnej straty. Grał jeśli policzymy minuty jako piąty obrońca. Złoto.

Przypadek dnia:

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

2 KOMENTARZE

  1. Nie wiem czy to Dallas było tak słabe w ataku czy Blues ich tak potwornie stłamsili przez 2 tercje. Jak faktycznie Blues beda tak bronic jak dziś to mogą awansować do finału.

     
  2. Trzy lata temu Gwiazdy miały lepszy skład od Blues z wyjątkiem bramkarzy. Niedużo lepszy, ale jednak. Dwóch Finów nie dało rady Bluesmanom, u których w wyjątkowej formie jak na siebie był Brian Elliot. W tym sezonie odwrotnie – Blues wydawali się ekipą mocniejszą, niespodziewanie poskładaną do kupy przez Craiga Berube. Za to Stars mieli lepszego bramkarza. Ale nie na tyle, żeby wpłynąć na końcowy wynik serii. A to dlatego, że w mieście świętego Ludwika też znaleziono całkiem niezłego fachowca od odbijania gumy.

    Mecz decydujący to była typowa „siódemka” – ostrożna gra: bez zbędnych szaleństw w ataku i z nerwami na wodzy czyli bez bezmyślnych zagrań. Sędziowie też pozwalali na trochę więcej. Nie sądzę, żeby to był wynik kontrowersji w serii Vegas – San Jose. W play-off, a zwłaszcza w meczach nr 7 tak to wygląda. Niski wynik i mało kar. Można było gwizdnąć coś przeciw Blues ale też nic nie było na tyle oczywiśtego, że Stars zostali skrzywdzeni. I nie zgadzam się z kibicem Gwiazd, który twierdzi, że Blues byli faworyzowani w serii. Tym bardziej, że Dallas to większy rynek niż St. Louis, i dalsza gra Stars lidze powinna być bardziej na rekę lidze niż Blues jak pisze Adrian w tekście obok.

    Mam wrażenie, że dla Blues sytuacja wygląda tak: teraz albo nigdy. Berube w moim przekonaniu to nie jest dobry trener. Zły też nie. Przeciętny. Ale na tyle dobry, że może przezimować kilka lat w Missouri marnując kolejne lata dość utalentowanego pokolenia graczy, które udało się zebrać w St. Louis. Teraz działa efekt nowej miotły, który już dwa razy zadziałał w Pittsburghu i niedawno w Bostonie. Cassidy w przeciwieństwie do Sullivana i Bylsmy pucharu nie zdobył ale z roku na rok robi postępy w Bostonie. Dzięki uprzejmości mniej popularnych drużyn otworzyła się autostrada do finału dla Bruins. A tam… Blues?

     

Comments are closed.