Mecz dnia: Jets vs Kings
No jak to, zapyta ktoś, „czemuś wybrał mecz z tak małą liczbą goli”. Inny wpadnie i zaatakuje „Zapłacili ci z TVP żebyś promował puszczane przez nich mecze”. Znajdzie się tez trzeci, ten najrozsądniejszy, mam nadzieje że to właśnie Ty, który to czytasz. Zgodzisz się ze mną że Kings i Jets dali wczoraj dobry występ – to było jedyne spotkanie które dało nam jakikolwiek „crunch time”, czyli że trzymało w napięciu do ostatniej syreny.
To był niezły zwłaszcza jeśli chodzi o defensywy matchup, chociaż nie da się ukryć że warunki dyktowali gospodarze, grający pierwszy raz przed swoimi kibicami. Jets stracili pierwsi bramkę, Ilja Kowalczuk umknął uwadze obrony, ale to nie umknęło Drew Doughty’emu który obsłużył go świetnym dograniem spod prawej bandy. Pierwszy gol Rosjanina od 2013 roku w NHL stał się faktem:
Potem już dominacja Odrzutowców. Szansę w kontrze miał Jack Roslovic mijając Diona Phaneufa i przypominając wszystkim o memach porównujących go do słupka treningowego. Chwilę później wyrównanie zdobył Mark Scheifele, gdy z narożnika dogrywał mu Brandon Tanev. Dwóch obrońców było blisko by to podanie przeciąć, ale ostatecznie się nie udało. Scheifele miał jeszcze jedną szansę na gola po ataku pozycyjnym uderzał z lewego bulika – 1:1.
Chwaliłem obrony, ale Kings najgorszy fragment w niej mieli w 2T gdy złapali w dosyć krótkim odstępie dwie kary z rzędu. Tej drugiej gry w osłabieniu nie udało się Los Angeles przetrwać, choć gol zapisany na konto Kyle’a Connora to wypadkowa dobrego mocnego dogrania Blake’a Wheelera i rykoszetu od Aleca Martineza (słaby mecz tego obrońcy, 40% strat obrony Kings wisi na jego sumieniu + ten gol) – 2:1.
Dyscyplina stała po stronie Winnipeg, przez dwie tercje ani razu nie sfaulowali Kings, a ci w 5 na 5 nie bardzo radzili sobie z ich zasiekami obronnymi. Sytuacji na gole mieli sporadycznie, właściwie licznik pięciu high danger scoring chance nabili sobie w 3T. Znów zaczynamy mówić o ich problemie z ofensywą. Jets wygrali aż 64 procent bulików i byli w 62% posiadania krążka.
Przełamanie dnia: Sharks
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Nie no panie redaktorze ,jak zazwyczaj podpisuje się obiema ręcami pod tym co piszesz tak Mecz Dnia to ewidentnie musiało być spotkanie Stars z Leafs.Pomijając fakt że obrona tego dnia była radosna to obecnie czołówka najciekawiej grających teamów w lidze no a chyba wszyscy kochamy ofensywe i gole (?).Jeśli chodzi o napięcie ,zwroty akcji i mecz na styku-przecież taki on był w zasadzie przez znakomitą jego większość(1-1,2-2,później co prawda Liście uciekły na 5-2 ale już na początku 3T mieliśmy 5-4,przy 6-4 też były okazje na kontakt dla Gwiazd).Rozumiem tu wyższą matematykę i zachwyt nad taktyką obronną w meczu Jets vs Kings ale na takie mecze jeszcze przyjdzie czas jak się sezon rozkręci 🙂 Ja przynajmniej tutaj stawiam małe veto i wspomniany wyżej mecz jak najbardziej widzę w kategorii Meczu Dnia.Pozdrawiam szanownego redaktora 🙂 !
Tak, oczywiście. Każdy mecz Liści to mecz dnia. A jak nie grają, to najlepszy jet ten, w którym wpadnie najwięcej bramek.
Wyczuwam sarkazm więc Ci wyjaśnie że nie jestem kibicem Leafs mimo że trudno ich nie lubić za to jak grają.
Może wyszło moje znużenie tego typu rollercasterami, bo mieliśmy ich naprawdę dużo na początku sezonu i dla odmiany naprawdę miło było zobaczyć mecz dobrych bramkarzy i niezłych defensyw. Stars z Leafs nie było złe 🙂 Pozdrawiam!
To był naprawdę dobry dzień dla miłośników hokeja, było co oglądać. Na początku sezonu forma zespołów to jak kolejka górska, no może poza Vegas które straciło werwę.
Comments are closed.