Mocno obsadzona filmami, gifami, memami dokładna pigułka informacyjna z wydarzeniami ze świata NHL!

Mecz dnia: Bruins vs Stars

Ten, kto wybrał wczoraj w nocy wieczór z TVP Sport między innymi ze mną zamiast kolejną imprezę (jest wielki post, grzesznicy!), nie pomylił się. To było bardzo dobre spotkanie, chociaż początkowo nie zapowiadało się na aż tak wielkie emocje. Mocno osłabieni Bruins pozwolili mi w pierwszej tercji uwierzyć w to, że nie będą w stanie grać dobrze bez tak wielu ważnych ogniw.

Gdy przygotowywałem się do meczu, natknąłem się na statystykę, jakoby wszyscy kontuzjowani z ekipy Niedźwiedzi mieli łącznie w dorobku w tym sezonie 234 punkty. Boston grając bez nich, grał właściwie bez zdobywców 83 goli i 151 asyst. Ogromne braki kadrowe, już pomijając nawet rzeczy, których przecież policzyć się nie da, jak zgranie poszczególnych formacji, doświadczenie itp.

We wspomnianej pierwszej odsłonie goście wyglądali w Dallas bardzo słabo, zwłaszcza jeśli chodzi o pary obrońców. Nick Holden z Brandonem Carlo w pierwszej parze? To nie może się udać, pomyślałem po tym, co zobaczyłem przez pierwszych 10 minut. Nie chodzi o to, że obaj są za słabi, by to uciągnąć, ale na tym etapie sezonu dwie zupełnie nieznane sobie osoby mają zacząć razem grać po 20 minut w meczu… Jeden i drugi są fizycznie przygotowani do takiej rozgrywki, ale i jeden, i drugi nie mają do zaoferowania zbyt wiele jeśli chodzi o konstrukcję akcji.

No i tak właśnie początkowo było; Bruins nie tworzyli nic jeśli chodzi o grę od tyłu, wszystkie działania z grą do przodu podejmowali głęboko cofający się po krążek napastnicy. To nie wychodziło zbyt dobrze, a Stars brylowali. Moim zdaniem jednak patrząc już z perspektywy całego meczu to właśnie w 1T podopieczni Kena Hitchcocoka spotkanie przegrali – przez to, że z wielu okazji zdobyli tylko jednego gola.

Gra zaczęła się wyrównywać w drugiej odsłonie i gdy ta zmierzała do końca, nie byłem już taki pewien, że Stars się przełamią. Bruce Cassidy zareagował jak przystało na jednego z najlepszych trenerów NHL, dał więcej gry na kij Matta Grzelcyka, a chłopak zaczął dźwigać ten ciężar i zapowiadało się to obiecująco dla Bostonu. To była tylko jedna sprawdzona opcja jeśli chodzi o konstruowanie zamka czy wprowadzanie krążka w ofensywę, ale nawet to pozwalało już grać z Dallas jak równy z równym. No i właśnie wtedy, gdy raczej wypatrywaliśmy gola na wyrównanie, stało się to:

Zwróćcie uwagę na ruchy Jamiego Benna, który mimo wielkich gabarytów wszystko robi tak płynnie, amerykańscy dziennikarzy używają do określenia tego typu najazdów jako „smooth” i to jest jeden z tych przykładów, gdy chciałbym mieć w naszym rodzimym języku więcej określeń lub po prostu większą dowolność w dobieraniu przymiotników. Wielka rama, którą stworzył Benn z własnych rąk i pleców uniemożliwiła zrobienie czegokolwiek wracającemu Marchandowi, a wymanewrowanie Raska stało na najwyższym poziomie.

Co więc miałem myśleć przed ostatnią częścią meczu? Ano tylko to, że lepiej grający Boston dostał strzał w kolano i na jednej nodze już zbyt wiele nie przyfika, ba, myślałem nawet, że nie będzie już tak mocno o to zabiegał. Co do tego strzału w kolano – nie sądziłem, że będzie to tak dosłownie potraktowane przez Marchanda…

Noża na gardle Bruins nie było. Jakże więc wielkie było moje zdziwienie, gdy Niedźwiedzie jednak ugrały tu punkty. Nie punkt, nie gola kontaktowego, nie „ładną porażkę”. Komplet punktów wydarty na tle zdesperowanego już przeciwnika szukającego każdej okazji, by dogonić uciekającą mu stawkę.

Strzelając trzy gole w 3T goście mieli kupę szczęścia, ale fortuna sprzyjała im w tym meczu od początku (nieskuteczność Stars w 1T). Odpowiedzieli rywalom na gola w osłabieniu golem w osłabieniu, no i potrafili wykorzystać słabe punkty w newralgicznych momentach. Najlepszy hokej w tym meczu miał miejsce podczas stanu 2:2 – oj, to była intensywność, jaką zobaczymy już niedługo w fazie pucharowej. Ale czy będą tam Stars?

Bohater dnia: Taylor Hall

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

13 KOMENTARZE

  1. Mecz z Bruins bez ośmiu podstawowych zawodników musiał być wygrany, aby się jeszcze liczyć w walce.
    To, co się stało nie ma żadnego wytłumaczenia.
    Niezrozumiałe posunięcia GM’a, bezsensowne decyzje trenera, no i jeszcze ten kapitan…
    Ja ani przez chwilę nie zamierzam się zachwycać grą Jamie’go Benn’a, bo za to co pokazał w tym sezonie powinien stracić „C” z bluzy, a może i nawet miejsce w drużynie. Wiem, że wielu zrobi duże oczy, ale taka jest prawda. Jego obecna gra nie zamydli mi oczu i nie spowoduje, że zapomnę o jego dyspozycji przez 2/3 sezonu. Jeśli nie grał z urazem, a najwyraźniej nie, to nic nie tłumaczy tego, że dopiero teraz włączył tzw. „beast mode” jak drużyna ma nóż na gardle, a wcześniej się zwyczajnie leniwie ślizgał. Nie przemawiają do mnie też tłumaczenia, że próbuje się odnaleźć w systemie gry Hitch’a. Przez 70 spotkań nie mógł się odnaleźć, a teraz nagle z meczu na mecz tak? Seguin’owi to długo nie zajęło, a myślę, że skala talentu jest podobna…
    Kolejny zmarnowany rok… a kontrakt Seguin’a za niedługo się kończy…

    • Witaj, jestem zaskoczony Twoim wpisem bo pamiętam jak jakiś czas temu broniłeś jak niepodległości tezy że Radulov-Seguin-Benn to super linia (nawiasem mówiąc znowu nie grają razem bo z tego co widziałem Radulov pomyka teraz więcej z Faksą). W skali samej drużyny ok – może i to są najbardziej produktywni gracze ale w skali ligi… nope. Zobacz na top line innych topowych zespołów, wiadomo ze nikt nie ma stalego trio ale jednak liderzy jak Stamer, Sid, Ovi czy Austin nie zawodzą. No właśnie – na początku sezonu było dużo głosów (w tym mój) że przyjście Radulova do Seguina i Benna po prostu rozwali system. Wychodzi na to że niewiele brakuje a nie będzie play-off. Tymczasem czytam że zabrałbyś nawet C Bennowi. Ja może nie poszedłbym tak grubo ale przychylam się do zdania że to co gra kapitan to ogromna rozczarowanie. Pytanie brzmi – na ile to wina trenera.
      Druga sprawa – jak widzisz sytuację w bramce? Pytam bo ze zdrowiem Bishopa znowu cienko a Lehtonen niby nie zawodzi ale czy zostawiłbyś ten duet na przyszły rok?

      • Zgadza się, że broniłem, bo wtedy ich obecność na lodzie bardzo często zwiastowała bramkę. Przyjście Radulov’a wcale nie rozwaliło systemu. Jego obecność w tej linii spowodowała, że słaba gra Benn’a po prostu nie rzucała się tak w oczy, bo to Alex i Seguin ciągnęli grę tej linii. Kapitan po prostu na tym zyskiwał i prawdopodobnie byłoby tak nadal gdyby nie to, że pozostali zawodnicy całkowicie zatracili umiejętność zdobywania bramek i dlatego Hitch, próbując to zmienić, przesunął Radulov’a do innych linii. Celowo napisałem innych, bo nie było chyba zawodnika, z którym Alex na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy by nie zagrał. Trener w ten sposób próbował zyskać „secondary scoring”, co niestety nie przyniosło efektu i tylko uwidoczniło problem, którego GM nie rozwiązał. Straciła na tym linia Benn-Seguin-Radulov, stracił sam Alex, no i automatycznie zaczęła kłuć w oczy słaba postawa kapitana. Ciekawostką jest to, że Hitchcock szybko wycofał się z próbowania grać Benn’em w innych liniach, bo to już w ogóle ograniczyło jego produktywność prawie do zera. Benn bez Seguin’a grać nie potrafi i to niestety obrazuje jego formę. Przeraża mnie to jak pomyślę, że to dopiero pierwszy rok z 8-letniej umowy za 9,5 mln $, bo Jamie z sezonu na sezon gra co raz gorzej… Nie jest to (tak jak piszesz) rozczarowanie tylko katastrofa, bo od kapitana oczekuje się, żeby potrafił wstrząsnąć drużyną, dać przykład, a tu nic… Polecam zobaczyć sobie wywiad pomeczowy Benn’a po przegranej w Winnipeg. Dla mnie jego zachowanie jest bardzo wymowne. Nie każdy nadaje się do bycia kapitanem, a skoro można było zabrać „C” Modano i dać Morrow’owi (z pozytywnym skutkiem), to można to zrobić i teraz, choć osobiście mam takie przeświadczenie, że dopóki Benn będzie grał w Dallas to pucharu nie będzie.
        Co do sytuacji w bramce, potwierdza się to, że Kari Lehtonen pod presją i z nożem na gardle grać nie potrafi. Dopóki jego rola jest ograniczona do grania pojedynczych spotkań jest ok (co potwierdzały statystyki). Teraz, kiedy Big Ben wyleciał ze składu na Kari’m ciąży duża presja i od razu to widać w jego grze. Tak, jak wcześniej sam byłem zwolennikiem podpisania go na korzystnych warunkach na przyszły sezon (lub dwa) to teraz bliżej mi jednak do dania szansy komuś innemu, najlepiej z „farmy”. Pozdrawiam.

  2. Mnie zastanawia to co wyczynia Hitchcock. Nie ma chyba w całej lidze drugiej takiej druzyny (no moze poza EDM) ktora co mecz gra w innym ustawieniu. Piszesz o tym zresztą jako o jednym z argumentów za tym że druzynie nie idzie – ja też tak uważam, troche przesadza tutaj trener. Stars wchodzą w ostatnie, decydujace o wszystkim mecze i dalej nie wiadomo jak druzyna wyjdzie na najblizszy mecz. Tak nie powinno byc. A to co sie dzieje ze Spezza to juz jak dla mnie kryminal – ja wiem ze on juz nie prezentuje tego co pare lat temu ale bez jaj – Hitchcock go totalnie zaorał. „Pracował” nad nim caly sezon …. a moglby miec teraz gotowego gracza z drugiego planu ktory wzialby gre na siebie gdy ciała daje np. Benn. A tak sam sobie podpiłował gałąź na której siedzi odstawiając takiego gracza.
    Co do bramkarzy – Lehtonen nie jest w tym roku zły, byc moze warto sie jeszcze z nim dogadac ale tylko na rozsadnych $. Gorzej widze Bishopa – chłopa strasznie zdzierają kontuzje – tu bym sie najbardziej bał że on nie da rady po prostu zdrowotnie. Obym się mylił.
    PS Na pewno zobaczę mecz z VAN bo strasznie mnie ciekawi jak zareaguje Hitch oraz druzyna po policzku i okolicznościach jego otrzymania od BOS. Mecz z cyklu – Must win! Jesli bedzie okazja to jeszcze sie odezwe.
    Pozdrawiam

  3. Dla mnie DAL-BOS to był mecz dnia już ze względu na sam kometarz. Reszty nawet nie ma co uwzględniać.

    • Kapitanie nigdy nie wiem czy ironizujesz, czy rzeczywiście komplementujesz! Mecz dnia, bo rzeczywiście mecz mi się podobał i nie ukrywam że tylko ten tej nocy widziałem w całości. Devils vs Penguins też oceniłbym wysoko z tego co zdążyłem przewinąć, przeczytać itp. Pozdrawiam i… dzięki! 🙂

      • I tak ma być!

        Kometarz podobał mi się! Bez ironii.

        Ten mecz podobnie jak i cały sezon pokazują, że lepiej było się pozbyć Seguina niż Marchanda. Spekulowało się, że obaj mieli na to równe szanse.

        A co do samego Seguina, niedługo kończy mu się kontakt. Pisałeś Michał niedawno, że za dwa lata Krejci i Bergeron będą już starzy, a na środku w Bostonie zrobi się pusto…

  4. Ja bardzo byłem zdziwiony jak Stars zatrudnili Hitcha. Przecież w St Louis wylewali na niego wiadro pomyj zwłaszcza za grę drużyny w PO. A tu takie wieści ze zaorał Spezze . Dziwna sprawa ze dwaj gracze tak spikowali w dół Benn z ok 90 pkt na 70 Spezza z 60 na 30 tego 2 może wiek tłumaczyć częściowo,ale obcięty czas na 13 min i tylko 3 gole w 5/5!!! nędza i rozpacz za 7,5mln

    • W St. Louis nie było aż tak źle. Pamiętam gdy zatrudniali tam Hitchcocka. Blues po kilkunastu meczach szorowali już kolejny sezon po dnie tabeli. Przyszedł Ken i niemal od razu zaczęły się wygrane. Blues skończyli na drugim miejscu w konferencji, a ceny biletów w ciągu tego samego sezonu poszły o 100% do góry.

  5. Ano zaorał i to strasznie. Jest dokładnie tak jak napisał kwaczyk. Ale tak to jest jak bardziej się ceni „szklanego” Hanzala, który co spotkanie lądował poza składem z kontuzją. Statystyki Spezzy nie dziwią, bo Hitch dawał mu do gry takie „tuzy” jak Ritchie czy Elie, nie dając szans na żadną stabilizację + ograniczony czas na lodzie. Od początku bałem się, że podpisanie Czecha negatywnie wpłynie na i tak już systematycznie słabnącą dyspozycję Spezzy i się nie pomyliłem. M.in. to również wpłynęło na to co się teraz dzieje. Hanzal finalnie wyleciał na 6-7 miesięcy, a Spezza stracił chyba jakąkolwiek pewność siebie i zaufanie do własnych umiejętności, co przełożyło się na całą drużynę. Myślę, że w jakiejkolwiek innej drużynie Spezza miałby w tej chwili dużo więcej punktów.
    Ogólnie, to, jak wygląda ten sezon w wykonaniu Dallas i jak ta drużyna jest „budowana” i trenowana, jest, moim zdaniem, bardzo ciekawym tematem do analizy przez naszych redaktorów. 🙂
    Pozdrawiam.

    • Potwierdzam. Już w czasach Columbus czy Philadelphii mimo jakichś tam sukcesów było dużo zastrzeżeń do Hitcha.

Comments are closed.