Mocno obsadzona filmami, gifami, memami dokładna pigułka informacyjna z wydarzeniami ze świata NHL!

Mecz dnia: Flyers vs Capitals

Było tej nocy ze trzy dobre mecze, a to, że poszedłem w stronę Capitals i Flyers, cóż, pewnie dosyć subiektywne odczucie, spodobało mi się w tym meczu wiele „małych” rzeczy, tych, które widzimy w spotkaniach poza bramkami i szansami na gole. Poza tym spotkaniem polecam także Blues i Blackhawks oraz Devils kontra Ducks. Skupmy się jednak na tym, co działo się w Mieście Braterskiej Miłości. Zanim otworzył się wynik była jedna akcja, w której podjarałem się kilkoma elementami. Po pierwsze zwód Ghostisbehere’a – popatrzcie, jak wziął szarżującego zawodnika na zamach i poszedł teoretycznie bezpiecznie do bandy; po drugie zawziętość i skuteczność T.J. Oshiego w akcji obronnej – tak powinien bronić skrzydłowy w zamku; po trzecie „tranzycja”, czyli przejście do ataku Capitals – trzech zawodników na dwóch obrońców, cztery podania, każdy dotknął krążka. Popatrzcie:

https://youtu.be/zKbrbk9–uA

W pierwszej tercji bez bramek, drugą slap shotem otwiera nie kto inny, a wspomniany już przeze mnie i bardzo aktywny tego dnia Duch. Do wyrównania, jedynego w tym meczu, doprowadza Owieczkin, tym razem nie ze swojego biura, lecz nadając nowy kierunek strzałowi z backhandu Travisa Boyda. Tak w ogóle to Owi napoczął tym trafieniem siódmą setkę bramek, a gol numer 601 dał mu zrównanie się z Jarrim Kurrim w klasyfikacji wszech czasów (19. miejsce) – 1:1.

Potem kontrolę już właściwie na dobre przejmują Lotnicy. Jakub Voracek notuje swoją 60. asystę w sezonie i jest to piękne dogranie do Oscara Lindboma, który strzela pierwszego gola w NHL. 88 sekund później Filadelfia strzela trzecią tego wieczoru bramkę i to znowu jest uderzenie defensora, tym razem Iwana Prowarowa. Krążek po drodze odbija się od Djoosa, który tańczy jakiegoś dziwnego kankana, co mi się niezbyt spodobało, bo był niezdolny zupełnie do niczego z taką postawą już praktycznie w polu bramkowym – 3:1.

W ostatniej odsłonie Wayne Simmonds, jeden z najlepszych graczy, jakich możesz postawić pod bramką rywala, robi co chce, a siedzący mu na plecach Michal Kempny… robi co może, ale to za mało. Na usprawiedliwienie Czecha z tym akurat napastnikiem pojedynki tego typu przegrywa wielu obrońców w NHL.

A teraz krótki odpoczynek od opisywania bramek, tym razem pokażę wam, dlaczego Radko Gudas jest dużo lepszym obrońcą niż to, co możecie o nim przeczytać czy usłyszeć w obiegowej opinii. Dlatego, że broni. Tak jak w tej akcji poniżej, gdy zapobiega golowi, wyręczając wręcz Mrazka na linii bramkowej. Popatrzcie też na to spojrzenie, które rzucają sobie siedzący w bramce Gudas i Read. Piękna chwila dla tej dwójki hehe:

Żeby nie było tak kolorowo to Czech, którego dopiero co chwaliłem, nie trafia w krążek na atakowanej niebieskiej i akcja dwóch na jednego przynosi Capitals gola na 2:4. Dosyć szybko trzybramkowe prowadzenie przywraca Simmonds, z backhandu po dosyć dużym błędzie Mrazka trafia jeszcze John Carlson. Czeski golkiper idzie zdecydowanie za mocno na lewy słupek, właściwie daleko za niego i to do niecelnego o dobry metr strzału. W konsekwencji nie nadąża z powrotem w drugą stronę swojej bramki. Na koniec empty netter ustalający wynik spotkania na 6:3.

Dobry mecz, oglądałem z zaciekawieniem, zwłaszcza że Flyers są ekipą, która potrafi mnie zaskoczyć i właściwie nigdy nie wiem, czego się po nich spodziewać. Były też emocje bokserskie, które zapewnili TJ Oshie i Travis Konecny:

Statystyka dnia: awans i regularność Lightning

Błyskawica wygrywając w tej serii spotkań i korzystając na potknięciu Diabłów mogła świętować awans do play-offów. To będzie ich czwarty występ w fazie pucharowej na przestrzeni pięciu lat. Niektórzy lubią słowo „dominacja”, ja zdecydowanie bardziej wolę słowo „regularność”. Lightning byli w tym sezonie szalenie równi, bez większych kryzysów przeszli całą kampanię; wyobraźcie sobie, że przez więcej niż 90% sezonu byli na pierwszym miejscu w całej NHL, oddali je Nashville dopiero niedawno, 13 marca. Jeśli ostatecznie TBL wygrają Presidents’ Trophy to będzie dopiero drugi raz w historii NHL, gdy

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

15 KOMENTARZE

  1. W spornej sytuacji bramka dla St. Louis być i tak powinna. Nawet jeśli krązek nie przekroczył linii, to chwilę później Niebiescy wbili go do branmki bez wtpliwości. Ale wszystko psu w dupę, bo juz pasiak musial se gwizdnąć. No musiał, k***a, MUSIAŁ!!!

    Gdy emocje opadły i wynik sposzedł w dobra stronę, jestem w stanie zrozumieć decyzję sędziego w tej konkretnej sytuacji. Ale poza tym często mam ochotę rzucać laptopem po pokoju gdy obserwuje pracę sędziów.

    Oglądam ostatnio sporo meczy korzystające ze złamanej ręki i mozliwości dłuższego spania rano. Skupiłekm się na Philadelphii z kilku względów. Mają rewelacyjne bluzy, mieli ciekawych rywali, grali wcześnie i nie czuję do nich wielkiej sympatii. Tak wielkiej, która przesłania możliwość trzeźwego patrzenia na mecz. Dzięki temu w miarę obiektywnie mogłem oceniac pracę arbitrów. I to są jaja.

    Po kolei:
    1. Sprawa znana od lat – za szybkie gwizdanie gdy krążek znika z pola widzenia. Zdarzało się, że guma była jakieś półtora metra od bramki, ale palant z gwizdkiem sobie dmuchnął. Nie ważne, że na linii krążek – sędzia stał bramkarz i tak trudno sie było domyślić co się dzieje.
    2. Uwolnienie. Kilka razy na mecz nie z dupy ni z pietruchy gwizdek gdy jasne jest, że pierwszy przy krążku nie będzie obrońca. Aż tak trudno to zauważyć?
    3. Gwizdanie kar, cz. 1 – za takie samo zagranie raz sie ląduje w boksie kar, raz nie. To kolejna sprawa znana i nielubiana.
    4. Gwizdanie kar, cz. 2 – Jeden drugiemu da w mordę. Drugi sie odwinie i ląduje na ławce kar. Pierwszy nie. Aż sie prosdi, żeby spojrzeć na sytuację na video, zwłaszcza, że często dzieje sie to przy przepychance wiekszej ilości graczy i sędziowie nie kontroluja tego co się dzieje.

    Niby niewielkie rzeczy ale jeżeli w niekorzystnych decyzjach jedna drużyna zaczyna mieć przewagę, istnieje spora szansa, że przełoży się to na wynik bramkowy. Zwłaszcza w trzeciej tercjii i graniu drugi dzień z rzędu.

    Aż się chce wykłuć sędziom oko. Zaczynam rozumieć tzw. „playoff refreeing”. Waga spotkania jest już dużo wieksza i przestaje sie gwizdać głupoty. Nie mozna tak cały sezon?

  2. Korde Seattle nie pomaga mi w ich polubienia,nazwa totems za cholerę mi się nie podoba.Brawo dla Laine piękna walka rozgorzała na sam koniec sezonu.

  3. W St. Louis nie dzieje się dobrze, ale weekendowe mecze powinny byc spokojnie wygrane 3 bramkami. Podobnie z Colorado w czwartek. To co wyprawia Allen to kryminał. Najlepszym dowodem na to jest to, że w play-off Niebieskim najlepiej poszło gdy w bramce stał przeciętny Elliot. Szału nie robił ale zapewniał stały całkiem niezły poziom. I od razu było nieźle.

    Wcześniej były cyrki z Halakiem (jego kariera w Islanders pokazuje, że w Montrealu to był wyjątek, nie norma) najczęściej połamanym, i Millerem. Taki sezon gdy Niemi i Leighton doprowadzili swoje ekipy do finału zdarza się raz na 100 lat. Bez bramkarza się nie da. Najlepiej to widać w Chicago gdzie dop-iero teraz widać jak cenny jest Crawford.

    • Dokładnie. Niektórzy kibice go bronią bo raz na jakiś czas rozegra dobry mecz, no ale to zwykły przeciętniak. Jego łatwo puszczone bramki często podłamywały drużynę i ciężko im się potem grało. Niestety ma wysoki kontrakt i trzeba nim grać choćby po to żeby ewentualnie ktoś go chciał w wymianie. Tylko jeśli chodzi o drugiego bramkarza to nie wiem czy lepiej przedłużyć z Huttonem czy może stawiać na Husso.

      • Nie wiem, nie rozumiem czemu Husso wcale nie gra. Ponoć spory talent. Farmy nie oglądam, nie sledzę, bo nie mam czasu. Allen potrafi grać rewelacyjnie. Pisałem to kiedyś. A potem przychodzą mecze takie jak ostatnio i znowu kibel.

        Cieszy mnie słaba postawa Dallas, bo to oznacza, że Hitch jest juz zużyty, przynajmniej na te chwilę. I nie szkoda mi, że wyleciał z St. Louis.

        • Trudno mi się co do Hitch’a nie zgodzić. Od początku nie byłem jego zwolennikiem, mimo, iż spodziewałem się, że wyprowadzi drużynę z przedostatniego miejsca pod względem straconych bramek w zeszłym sezonie do 5-6 w tym. Bałem się natomiast o ofensywę i moje obawy się sprawdziły. Do pewnego momentu jeszcze to jakoś wyglądało. Teraz to jest totalny dramat. Śmiać mi się chce (z bezsilności) jak słyszę, że cały czas poszukiwane jest optymalne ustawienie. Na 10 spotkań do końca sezonu nadal go nie znalazł!!! Ponadto niewybaczalne są dla mnie dwie kwestie:
          Po 1. To, co Hitch zrobił ze Spezzą to kryminał. Praktycznie w każdym meczu grał w innym ustawieniu z innymi partnerami. Sorry, ale jeśli myślał, że ustawianie Jasona z Brett’em Ritchie, którego największe umiejętności to rozbijanie się na bandach i strzały prosto w bramkarza, jest dobrym rozwiązaniem, to należy do okryć zasłoną milczenia. Wystarczyło, że do Spezzy dołączył Radulov i już zaczynało się coś dziać. Co z tego, skoro po 20 minutach już grali w innych liniach.
          Po 2. Jeśli po tragicznym meczu w Ottawie, trener mówi, że ten zdobyty punkt został wywalczony siódmymi potami i należy się z niego cieszyć, gdzie w 4 poprzednich meczach, drużyna zdobyła punktów… 1!!!, to jest to utwierdzanie zawodników, że to, co grają, jest ok. Dla mnie jest to jawne plucie w twarz kibicowi.
          Mimo wszystko – #GoStars!

  4. To nie może być prawda! Totems?!
    Moim zdaniem taką nazwą włodarze marnują olbrzymi zapał i potencjał jaki był do tej pory w mieście Seattle.
    Ci którzy ponoć zdeklarowali się nabyć jedną z 25 tys. kart sezonowych na przyszłą drużynę w NHL mogą się czuć nieco zawiedzeni.

      • Są tak bardzo wkurwieni że żaden nie podejmuje tematu!
        Totems jest świetną nazwą ale dla ……… jakiegoś zasranego baseballa.

        • W USA różne dziwne nazwy funkcjonują. Kaczki, Pingwiny, Pelikany, Czerwone Skarpety, Małe Czerwone Ptaszki, Brązowi, Pakowacze(?), Czterdziestki Dziewiątki, Siedemdziesiątki Szóstki, Święci.

          Totemy pasuja do tej listy. Poza tym baseball bije hokej na głowę. Jeśli tam coś pasuje, to i w niszowej dziedzinie przejdzie.

          • Różne nazwy funkcjonują – zgoda, wspomniałeś o kolorach, liczbach itd.
            Jednak gdybym siebie postawił jako potencjalnego kibica hokeja w Seattle spodziewał bym się nazwy która ma coś wspólnego ze światem zwierzęcym lub ogólnie rozumianą przyrodą, ewentualnie czynnik ludzki. Seattle ma takie położenie geograficzne że głowa mała (góry, wulkany, lasy, zatoki, ocean).
            Weźmy najbliższe hokejowe sąsiedztwo, np: Rekiny, Kaczki, Kojoty, Orki tudzież Drwale, Królowie, Nafciarze. Płomienie i Lawiny to już inna bajka, jednak czynnik dynamizmu, nieprzewidywalności i grozy świetnie wpisuje się w dramaturgię hokej.
            Nazwa Totemy kojarzy mi się (dalej jestem tym fanem NHL ze Seattle) raczej z szamańskimi gusłami, obrzędami i jakimś mistycyzmem typowym dla mniej charakternych dyscyplin.
            Nie kupuję tego, aczkolwiek będę musiał zaakceptować.

            W kwestii Baseballa się nie zgodzimy.
            Howgh.

  5. Takie tuzy Blackhawks jak: Kane, Sharp oraz Toews mają w swoim bogatym, hokejowym dorobku po …….. 4 hat-tricki w RS. Przychodzi leszcz 20letni i robi to co robi przy jego gabarytach. Na dodatek na ten moment, Debrincat wraz z Kane`em mają najwięcej goli w ekipie Hawks (25 szt).
    Gdyby nie ogólna słabość CHI to Alex liczył by się w walce o Calder bardziej.

    • A poszedł jeden numer przed wyborem Avs…co o nim słyszę to nie mogę przeboleć.
      A jeszcze słowo o CHI – jak jest z tym sezonem każdy widzi ale pytanie co dalej? Co o tym myślę i im bardziej analizuję wychodzi mi że to nie wypadek przy pracy ale niestety większy temat. Nie widzę szans na kolejny rok bo…..nie leży mi zupełnie obrona. Nie wiem co tu wykombinować ale jeśli będą tylko kosmetyczne ruchy to nic z tego nie będzie. Po prostu uważam że to właśnie tam jest pies pogrzebany i to jest to źródło obecnej sytuacji.

Comments are closed.