Kurz po aferze związanej z obrońcą Denisem Widemanem powinien opaść już dawno temu – ale utrzymuje się na pułapie tak wysokim, że wciąż dostaje się do oczu i nozdrzy powodując pieczenie u większości hokejowych komentatorów. Zdarzenie wygląda na zagrywkę rodem z KHL, bezmyślnie ustawioną „farsę”, która miała na celu zwykła, pustą, kretyńską zemstę. I choć nie ma to pewnie wiele wspólnego z prawda, to sędzia, który padł ofiarą Widemana, zapłaci teraz własną karierą za bycie w nieodpowiednim miejsce w nieodpowiednim czasie.
W skrócie: Pół roku temu (27 stycznia) Dennis Wideman, obrońca Calgary Flames otrzymawszy spory bodiczek, zjeżdża do boksu swojej drużyny. Po drodze niemalże taranuje sędziego, który upada na lód i doznaje poważnego urazu. Wideman zostaje zawieszony na 20 spotkań, z możliwą redukcją do 10.
U Dennisa Widemana stwierdzono wstrząs mózgu, co jest mocnym alibi na poczet jego linii obrony, która brzmi „nie było sposobu by ominąć sędziego”. I choć miejsca na lodzie Wideman miał bardzo dużo i argument z pozoru brzmi kretyńsko, to przy wstrząsie mózgu awarii ulega jeden, kilka lub wszystkie zmysły na raz – zaburzenie widzenia, przestrzeni, równowagi są normalnymi objawami tego urazu. Więc mimo, iż na filmie wygląda to jak zwykła egzekucja albo samosąd wykonany na „zebrze”, która nie odgwizdała faulu – to w rzeczywistości w oczach Widemana, między sędzią a boksem mógł być tylko ciasny korytarzyk, przez który Wideman się przecisnął.
Niezależnie od wyniku, nie ma dobrych wieści dla samego sędziego. Wmontowaną w bandę ofiarą rosłego obrońcy Flames jest Don Henderson, 48 -letni sędzia, jeden z bardziej uznanych arbitrów w lidze. Wydawało się, że rehabilitacja przechodzi pomyślnie i sędzia znów będzie mógł gwizdać podczas spotkań NHL. Niestety rzeczywistość nie okazała się tak różowa, a Henderson stanął w obliczu konieczności zakończenia sędziowskiej kariery.
Weteran NHL, który sędziował już ponad 1200 spotkań od 1995 roku, ma zmiażdżone dwa kręgi szyjne, czyli w górnej części kręgosłupa. Operacja, którą przeszedł miała za zadanie naprawę tych kręgów i rozluźnienie napięcia spowodowanego ciśnieniem wywołanym przez niezdrowy ucisk po kontuzji. Operacja podobno przebiegła pomyślnie, ale nic nie wskazuje na to, by arbiter wrócił kiedyś do dawnej sprawności. A ponieważ sędziowie to w zasadzie trochę mniej wyćwiczeni sportowcy – Henderson nie jest w stanie pełnić obowiązków na najwyższym poziomie.
Na niewiele zdadzą się teraz tłumaczenia obrońcy Flames, który zarzeka się, że zawsze traktował sędziów z najwyższym szacunkiem, a uderzenie nie było intencjonalne. Z wierzchu widać atak, który wygląda na bardzo zamierzony – wstrząs mózgu Widemana mógł faktycznie na chwilę uczynić z niego niepoczytalnego i niezdolnego do oceny sytuacji. Najgorsze jednak jest to, że sędzia Henderson w obu przypadkach zapłaci za nieswoje grzechy. Złośliwi twierdzą, że gdyby odgwizdał faul na Widemanie, który miał miejsce chwilę wcześniej, być może nie doszło by do całego zdarzenia. Aczkolwiek dla mnie nietykalność sędziego jest świętością i trzeba za to karać nawet, gdyby okazało się że można stwierdzić chwilową niepoczytalność napastnika.