Przedstawiamy tłumaczenie wywiadu z Andrewem Shawem w którym to wspomina swój czas spędzony z Blackhawks i opowiada o tym co może go czekać z Canadiens. Tekst został przetłumaczony we współpracy z blackhawks.pl, a oryginalną treść w języku angielskim można znaleźć na stronie „the Athlethic”.

 

Scott Powers: Pracujesz nad swoim francuskim?

Andrew Shaw: Uczyłem się go w szkole. Muszę popracować nad nim trochę więcej tego lata.

 

SP: Pojawiła się informacja, że chciałeś 4,5 mln $ rocznie od Blackhawks. Twój agent Pat Brisson powiedział ostatnio, że to nieprawda. Czy poczułeś się jakby ktoś z organizacji próbował malować Cię jako czarny charakter w negocjacjach?

AS: To było beznadziejne, frustrujące. Myślałam, że to o co prosiłem było uzasadnione. Cieszę się, że Pat Brisson powiedział to co powiedział i że wszyscy się dowiedzieli, że to nie tak było. Nie chciałam wyjść na tego złego, bo nie sądzę że nim byłem. Ucieszyłem się, że zaprzeczył wszystkiemu tym stwierdzeniem.

 

SP: Za czym będziesz tęsknił w Blackhawks?

AS: Jest lista rzeczy, wiesz. Będę tęsknił za wszystkimi moimi kolegami z drużyny, chłopakami z którymi spędziłem 5 lat i wiele razem przeszliśmy. A ludzie, którzy pracowali w biurze, z wieloma z nich też się kolegowałem. Będę tęsknił za miastem i za fanami również. Za United Center, ale przenoszę się do Bell Centre, co jest prawdopodobnie najżywszym budynkiem w NHL. Tak jak United Center. Będę tęsknił za wieloma rzeczami – miastem, kibicami, kolegami, przyjaciółmi, całą organizacją. Ale również nie mógłbym być szczęśliwszy przenosząc się do takiego miejsca jak Montreal. Są bardzo podobne, jeśli chodzi o wszystko.

 

SP: Jesteś świadomy finansowej strony tego biznesu, ale nigdy wcześniej nie musiałeś się z tym zmierzyć w NHL-u. Jak to jest być sprzedanym?

AS: Tak, to jest coś innego, to na pewno. Zostałem raz sprzedany grając w juniorach, ale byliśmy bandą dzieciaków wtedy. Łatwo było się zaprzyjaźnić. Teraz zmieniając drużyny, są rodziny, dzieci, zupełnie inna zestaw rzeczy. To będzie trochę inaczej. Z tego co słyszę, to mają tam świetną grupę chłopaków. Jestem pewien, że dobrze się tam wpasuję.

 

SP: Czy miałeś okazję zastanowić się nad bycie facetem, który został pominięty w drafcie a następnie późno wybrany, który zapracował sobie na swoją drogę do NHL, zdobył dwa Puchary Stanleya, a teraz jesteś zabezpieczony finansowo do końca życia z tym następnym kontraktem?

AS: Gdybym tego nie zrobił, to coś byłoby ze mną nie tak. Patrzy się na to skąd przyszedłem, co zrobiłem, a także na to co było potrzebne, żeby się tam dostać, to była długa podróż. Jestem jednym z tych facetów co grają z zamiłowania do gry. Robiąc to trzeba zarabiać na życie, ale ja po prostu uwielbiam wychodzić tam i grać w hokeja. Już za tym tęsknię. Siedzę już tak od dwóch miesięcy i jedyne co chcę robić to znowu grać w hokeja. Podekscytowanie jest dalej obecne. Napęd jest nadal jest. Mam tylko 24 lata. Jestem podekscytowany. Jestem szczęśliwy tu gdzie jestem. Tak trochę patrzysz wstecz i widzisz, skąd przyszedłeś i co osiągnąłeś w swoim życiu w młodym wieku.

 

SP: Oczywiście nie jesteś „zbyt dobry”, żeby nie pomóc swojemu tacie z kurczakami w domu? (Shaw udzielał wywiadu po pomocy udzielonej ojcu).

AS: Nie, myślę, że mogę wykonać dużo pracy z moim ojcem. On chce widzieć że dalej jestem porządnym mężczyzną i nie robię się miękki. Czasami zaciągnie mnie do pracy i pomocy wokół domu, wszelkiego rodzaju rzeczy.

 

SP: Czy jest zaskoczony, jak szybko wszystko się zmieniło dla Blackhawks w ciągu ostatnich kilku lat? Tylko w ciągu tych ostatnich kilku lat, ty, i m.in. Bryan Bickell, Patrick Sharp, Brandon Saad, Johnny Oduya, wszyscy opuściliście organizację.

AS: Patrząc na rok 2010, stracili wszystkich tych gości. Powrócenie do miejsca w którym chcieli być zajęło parę lat. Wygraliśmy w ’13. Było kilka drobnych zmian. Po ’15, patrząc na drużynę teraz, jest zupełnie inna. Taka jest era ‚salary cap’. To właśnie robi czapka płac z organizacją jak ta.

11406940_10153538438069258_4723239264210616463_n

 

SP: Byłeś ulubieńcem fanów w Chicago. Czy zwróciłeś uwagę na wiadomości fanów w mediach społecznościowych i na to co znaczyłeś dla nich.

AS: To kolejna rzecz, za którą będę tęsknił- wsparcie fanów, umiłowanie które miałem od całego miasta. To tak jakby zaczynać od nowa z tym wszystkim przychodząc do nowego miasta nie będąc tam znanym. To będzie wielka zmiana. Ale tak, muszę podziękować fanom. Oni dali mi wszystko. Uwielbiali mnie, to jak gram. Uwielbiali mnie jako osobę. Mam tylko nadzieję, że w Montrealu doświadczę czegoś podobnego.

 

SP: Kiedy przybędziesz do Montrealu czy będziesz musiał przetestować otoczenie zanim będziesz mógł być sobą?

AS: Mogę być cicho przez jakiś czas, ale jestem gościem, który jest otwarty i jest po prostu sobą. Dość szybko czuję się komfortowo. Nie jestem zbyt zaniepokojony tym. Oczywiście przychodząc tam nie znając nikogo w ogóle, myślę że znam tam tylko Phila Danaulta, będzie trochę inaczej, ale jestem pewien, że się przyzwyczaję.

 

SP: Czy wyczekujesz na granie przeciwko Blackhawks po raz pierwszy?

AS: Tak, to będzie ekscytujące. Pewnie przygwożdżę niektórych moich znajomych do bandy tak jak zwykle próbowałem tego na treningach. To powinno być zabawne. (Brent) Seabrook będzie musiał tam uważać. Prawdopodobnie trochę się na niego uwezmę, próbując sprawić żeby wylądował na tyłku.

 

SP: Komu myślisz że możesz zajść za skórę najszybciej?

AS: Och, na pewno taką osobą jest Tazer (Jonathan Toews). Zachodziłem mu za skórę prawie każdego dnia w szatni. Jestem pewien, że zanim krążek spadnie, para będzie wychodzić jego uszami.

 

SP: Teraz skoro nie jesteś już w Blackhawks, czy możesz uczciwie powiedzieć jak to jest mieć przechlapane u Joela Quenneville’a?

AS: Różni się to dla każdego. On tak jakby umie wyczytać co dany zawodnik może znieść i co on może użyć względem konkretnych osób. Będę za tym tęsknił. Nie przeszkadzało mi to. Bardzo lubię Q jako trenera. Był moim ulubionym trenerem. Dobrze się bawiliśmy. On na mnie krzyczał, a ja grałem lepiej. Taki rodzaj relacji mieliśmy. Teraz jestem pewien, że się jeszcze uśmiejemy. Jak będę przejeżdżał przy ławce, może mu coś powiem i się uśmiechnie.

 

12711025_10154064351704258_6950205355511787265_o

SP: Kto w Blackhawks miał na ciebie największy wpływ?

AS: To było parę chłopaków. Jest Tazer, Seabrook. Ja i Kaner, myślę że byliśmy dość blisko. Siedzieliśmy obok siebie w szatni. Chodziliśmy razem na kolację na wyjeździe. Uważałem ich za dobrych przyjaciół. Oczywiście będzie brakować mi ich wszystkich, ale trzymałem się też blisko z Seabrookiem. Oczywiście byłem blisko z wieloma chłopakami. Byłem typem gościa, który próbował porozmawiać z każdym jak najwięcej jak to było możliwe i lubiłem to. To coś, za czym będę tęsknił.

 

SP: Czy masz jakieś konkretne wspomnienia o których będziesz myśleć wspominając Twój czas w Chicago?

AS: Jest parę, wiesz. Pierwszy mecz, pierwszy gol, pierwsza bójka, pierwsze mistrzostwo, drugie mistrzostwo, wszystkie dobre czasy, które mieliśmy w szatni, po prostu bawiąc się i rozśmieszając się nawzajem. Spędziłem pięć lat z dużą grupą tych samych chłopaków. Patrzę na nich jak na niektórych z moich najlepszych przyjaciół. Oczywiście dużym minusem w tym roku będzie to, że nie będę w stanie się z nimi widywać, porozmawiać z nimi czy rozśmieszać ich na co dzień, ale jestem pewien, że poznam nowych przyjaciół w Montrealu i będę tam robił to samo Mam nadzieję, że wygram mistrzostwo również tam.

 

SP: Jakim typem gracza myślisz że możesz jeszcze być? Czy chodzi o utrzymanie tego jakim jesteś, czy jest jeszcze jakiś inny poziom?

AS: Myślę, że mogę być kim tylko zechcę być. Czuję, że mogę iść tam i przyczynić się ofensywnie, defensywnie, grać fizycznie, być tym szczurem. Myślę że trochę znalazłem moją grę w tegorocznych playoffach. Patrząc na mnie to miałem przyzwoite playoffy każdego roku, ale myślę że tegoroczne były jedne z moich najlepszych. Dałem z siebie wszystko. Oczywiście ciężko jest to robić we wszystkich 82 grach w roku, ale myślę że mam w sobie jeszcze więcej. Mam w sobie więcej do oddania niż miałem w Chicago. Oczywiście w Chicago było wiele gwiazd. Ma się swoje wzloty i upadki, ale myślę że na pewno mam w sobie więcej.

 

SP: Czy czujesz jakbyś coś rozpracował w playoffach?

AS: Nie wiem. Po drodze można stracić swoją drogę odrobinę. Patrząc jak zaczynałem moją karierę, jaki sukces odnosiłem i jak miałem 20 goli w sezonie, a przez ostatnie dwa lata nie udało mi się osiągnąć tych 20 goli. Czuję, że mogę wrócić do tych 20 goli w sezonie i stamtąd zacząć się poprawiać. Wiem, że mam to w sobie. Nie mogę się doczekać tego, żeby sobie to udowodnić.

 

SP: Teraz jak już miałeś trochę czasu żeby się nad tym zastanowić, czy nauczyłeś się czegoś z tego zawieszenia, które dostałeś podczas playoffów?

AS: Tak, oczywiście wiele się nauczyłem. O wiele bardziej muszę kontrolować swoje emocje. Muszę szanować wszystkich, wszystkich oglądających, organizację dla której gram. Dużo się nauczyłem. To była jedna z gorszych części mojego życia. Oczywiście widzieliście moje przeprosiny, jak okropnie się czułem w związku z tym co powiedziałem i zrobiłem. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski i iść dalej. To coś, co zamierzam zrobić. To oczywiście również zmieniło moją perspektywę na wszystko.

 

SP: Cieszysz się dłuższym latem? W jaki sposób podchodzisz do długiego offsezonu?

AS: Długie lato jest do bani. Minęło trochę czasu, cztery lub pięć lat, odkąd miałem takie lato. Ale miło jest się zrelaksować, odpocząć, zobaczyć część rodziny. Mam małego bratanka, z którym spędzam wiele czasu. Jestem w najlepszej formie w jakiej kiedykolwiek byłem. Jestem bardzo podekscytowany tym nadchodzącym rokiem.

 

SP: Czy jest coś konkretnego w Chicago za czym będziesz tęsknił jeśli chodzi o jedzenie, wydarzenia itp.?

AS: Och, no cóż, przynajmniej mam „poutine”(przyp. tłum. danie charakterystyczne dla Quebecku) po mojej stronie tym razem. Jestem pewien, zamówię je kilka razy do roku. Będę tęsknił za moją ulubioną włoską restauracją. Podobnie jak Osteria Via Stato, to jedno z miejsc gdzie ja i moja dziewczyna często jadaliśmy. Jest jeszcze Chicago Cut, RPM Steak. Jest RPM stek. Jest dużo jedzenia. Dziwnie będzie grać w mieście, gdzie jesteśmy tak na prawdę jedyną drużyną sportową. Będę tęsknił za meczami Cubs, Sox, Bears, Bulls i Chicago Fire. Chicago jest miastem sportu. Takim gościem ja jestem. Będę tęsknił również za tym. Patrząc na to z drugiej strony, to jesteśmy tam jedyną drużyną sportową w mieście. Będziemy świeżutkim towarem, to na pewno.

 

SP: Czy jest jakaś presja, która przychodzi wraz z byciem facetem na którego się wymieniono, z nowym kontraktem?

AS: Jeśli taka jest, to i tak zawsze lepiej gram pod presją. Nie jestem tym zbyt zaniepokojony. Będę tym samym gościem. Będę pracował tak ciężko jak tylko mogę, pchał się do tych obszarów tuż przy bramce, będę takim gościem. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek od tego odszedł. Tak przetrwam w tej lidze. To na pewno.

 

SP: Coś jeszcze chciałbyś dodać?

AS: Chciałbym podziękować organizacji Blackhawks, całemu sztabowi, zawodnikom, fanom i całemu miastu. Będzie mi brakowało widzenia się z wami w szatni. Myślę że miałem dość dobrą relację z mediami. Za tym też będę tęsknił. Jestem pewien, że poznam nowych przyjaciół i się tym wszystkim nacieszę. To chyba wszystko.