Wymiana: Anaheim Ducks oddali Frederika Andersena do Toronto Maple Leafs za 30 pick w drafcie i drugą rundę w drafcie 2017

Kontrakt: Frederik Andersen z Toronto Maple Leafs na pięć lat za 25 milionów dolarów (po pięć milionów za sezon)

Screen Shot 06-21-16 at 03.40 PMJeszcze rok temu mający już w planie przebudowę Toronto Maple Leafs zakładali, że być może ich przyszłym bramkarzem numer jeden zostanie Jonathan Bernier. Ubiegły sezon spisany na porażki dał jednak kilka odpowiedzi, a jedną z największych było to, że Bernier raczej jedynką na lata zostać nie może bo szlak trafi cały plan. Najlepszy dowód? Przytaczany przez nas ostatnio przykład Cama Warda i kontrowersyjny temat jego nowego kontraktu.

Bernier był w poprzednim sezonie nawet gorszy od Warda pod względem procentowej liczby zatrzymywanych strzałów w grze 5 on 5 91.28 procent (gorsi byli tylko Lack i Lehtonen z bramkarzy ponad 1500 minut w sezonie). Jak dalekim skokiem jakościowym jest sprowadzenie Duńczyka? Dalekim, w tym samym zestawieniu Andersen jest w środku stawki na 16. pozycji z SV wynoszącym 92.95 procent. Przeglądające te same statystyki na przestrzeniach trzech ostatnich lat różnicę się wyrównują, ale wyraźnie widać „wznoszącą” falę Andersena i opadającą Berniera.

Słusznie można zapytać o jakość obrony, która była w obu przypadkach diametralnie różna. Ducks to pierwsza obrona ostatniego regular season i będąca w TOP10 na przestrzeni ostatnich trzech kampanii. Maple Leafs jak można się domyślić byli na zupełnie innym biegunie. Naturalnie więc liczba strzałów z trudnej do obrony strefy z jaką miał do czynienia Freddie była mniejsza i to sprawia że zaczynają się pojawiać pytania.

Rozwiewa je przynajmniej w częściowy sposób poniższe zestawienie statystyk po lewej osiągnięcia Andersena na znacznikach oznaczających ligową średnią po prawej bramkarze opłacani kwotami takimi jak on czyli 6-8 procent z dostępnego capu. Widzimy że obrony z high danger arena stoją u Duńczyka na poziomie wyższym niż ligowa średnia

Kolejną wątpliwość stanowi „zapłata” czyli oddanie dwóch relatywnie wysokich picków. 30 z tego roku pochodzi oryginalnie od Pittsburgh Penguins i została uzyskana w wymianie za Phila Kessela. Oczywiście ekipa jak „the Buds” mogła sobie pozwolić na zrezygnowanie z jednej z selekcji bo i tak mają ich rekordowo dużo, nie mniej za bramkarza ze średniej półki jest to wciąż dosyć duża cena, zwłaszcza że w momencie wymiany nie było wiadomo kiedy i jaki kontrakt podpisze się z wygasającym graczem na zasadach RFA.

Sytuacje uspokojono bardzo szybko podpisując pięcioletnie porozumienie z coroczną kwotą 5 milionów dolarów obciążającą budżet Toronto. Trzeba nadmienić że to też dosyć dużo dla bramkarza bez większego indywidualnego „fejmu” i osiągnięć. Podobne kontrakty dostawali w ostatnich latach nieco starsi Marc-Andre Fleury (były pick numer 1, zdobywca Pucharu Stanleya) oraz Devan Dubnyk po tym jak wyciągnął niemal w pojedynkę Minnesota Wild z „szamba” w jakie pakowali się do połowy sezonu 2014-15. Andersen nie ma za sobą piorunujących dokonań, a duży kontrakt w Toronto oznaczać będzie dodatkową dużą presję. Kierownictwo zespołu, że to będzie dobre rozwiązanie i jasny przekaz, Duńczyk jest teraz ich numerem jeden i tak też musi grać:

Żadnych złych wieści interes ten nie przyniósł Anaheim Ducks, wręcz przeciwnie ich menadżer Bob Murray może mówić o dużym sukcesie. Po pierwsze kolejne po podpisaniu Vatanena skreślenie z listo „do zrobienia” w tym offseason. Zmieszczeniem duńskiego bramkarza w budżecie martwić się już nie musi i może skupić się na kolejnych Rackellu, Lindholmie i grupie UFA. Po drugie jasny sygnał dla Johna Gibsona, chłopie wchodzisz teraz all in.

Po trzecie znika kłopot z expansion draft, gdzie można by stracić któregoś z dwójki dobrych goalie „za friko”. Po czwarte spełniona obietnica uzyskania w drafcie dodatkowych możliwości (brak wyboru w drugiej rundzie powetują sobie pickiem numer 30). W obliczu takich zysków strata bramkarza-startera na średnim ligowym poziomie jest jak najbardziej do zaakceptowania.

 

Ta sytuacja musiała się zdarzyć w tym czasie, nie można było tego uniknąć. Nazywam to po prostu zarządzaniem aktywami, jakie posiadamy. Nie martwię się na zapas pozostałymi negocjacjami – odpowiadał Murray pytany o wybór pomiędzy Gibsonem i Andersenem. GM ekipy z Kalifornii dodał że skupi się na zakontraktowaniu pozostałych członków obrony z kończącymi się umowami, a w kwestii napastników rozpocznie rozmowy od Perrona i McGinna. Nie wyklucza też kolejnych wymian, a na rynku UFA chce rozglądnąć się za solidnym rezerwowym goalie z doświadczeniem.

 

Plusy dla Maple Leafs z wymiany Andersen za picki:

– Solidny bramkarz starter z drzemiącym w nim upsidem
– Dobry zawodnik mogący spokojnie występować nawet na poziomie play-off
– Jasna hierarchia między słupkami

Plusy dla Ducks z wymiany picki za Andersena:

– Picki za gracza ze schodzącym kontraktem
– Ulga dla budżetu klubowego
– Rozwiązany problem z utratą golkipera przez expansion draft „za darmo”