AH
Szalona pogoń Pittsburgh Penguins była godna uznania, ale ostatecznie na nic się nie zdała. Wysokie prowadzenie jakie wyrobiła sobie Tampa Bay Lightning w ciągu dwóch tercji (4:0) wystarczyło, aby wygrać 4:3.
EH
Początek mecz, a właściwie całego wieczoru był dla Bolts nieszczęśliwy. Rozpoczynali spotkanie o jednego człowieka mniej na ławce, niż we wpisie do protokołu. Tyler Johnson na rozgrzewce został przypadkowo uderzony krążkiem w twarz. Pojawił się na ławce dopiero kilka minut po rzuceniu pierwszego krążka na lód. Dopasowywał różne osłony na twarz, w kracie chyba było mu bardzo niewygodnie, bo ostatecznie zmienił na pełną szybę zasłaniającą całą twarz.
EH
Druga tercja była dla Pingwinów najgorsza w tej serii. Stracili dwie bramki na 0:3 i 0:4 jedną w power play, do tego doszła kontuzja wykluczająca z sezonu Travera Daleya. To obrońca w TOP4 na którego nie można było narzekać w tych play-off, duża strata. Na ostatnią część meczu trener Mike Sullivan po raz pierwszy w play-off wpuścił do gry Marca-Adnre Fleury’ego ściągając z bramki Matta Murraya. Tworzy to sporą kontrowersję na temat obsady bramkarskiej na mecz numer pięć. Fleury nie grał od 31 marca, z powodu wstrząśnienia mózgu.
AH
Na plus dla Pingwinów odblokowana kolejna ważna postać w rosterze. Po tym jak do łask „hokejowych bogów” wrócił Sidney Crosby, teraz ze swoją niemocą pożegnał się też Jewgienij Małkin, który trafił w trzeciej tercji nakręcając pogoń Penguins z 0:4 na 3:4. Rosjanin nie miał gola na koncie od dziewięciu spotkań, a jeszcze przed meczem numer trzy w ogóle nie punktował (od sześciu gier). To były najdłuższe „slumpy” w karierze Geno.