Mimo, że od grudnia próżno wypatrywać go w składzie Chicago Blackhawks, Marcus Kruger pierwszy kwartał 2016 roku śmiało może zaliczyć do jednego z najbardziej udanych okresów w karierze. Wszystko za sprawą lukratywnego kontraktu, który parafował 8. marca. Szwedzki napastnik na mocy nowej umowy z Czarnymi Jastrzębiami skasuje grubo ponad 9 milionów za 3 lata gry.

26-letni Szwed od samego początku kariery w Stanach Zjednoczonych przekonał do siebie Joela Quenneville’a, szkoleniowca Hawks. Kruger dołączył do zespołu w 2011 roku, kiedy to postanowił opuścić Djurgardens IF. Wybrany w 5. rundzie draftu 2009 Kruger z miejsca stał się czołowym napastnikiem bottom-6 w drużynie, dyżurnym specjalistą od wznowień oraz kluczową postacią w penalty kill.

Jeszcze podczas występów w szwedzkiej SEL Marcus sygnalizował niezłe umiejętności ofensywne (31 punktów w 38 meczach w sezonie 09/10, 35 punktów w 52 grach w sezonie 10/11), jednak ofensywna produkcja nigdy nie przełożyła się na NHL. Kruger regularnie kończył rozgrywki z jednocyfrowym wynikiem bramkowym, a najlepszą kampanię pod kątem asyst (20) rozegrał w sezonie 13/14.

Kontrakt szwedzkiego centra, wart 1,5 mln dolarów, obowiązuje tylko w bieżących rozgrywkach. Dlaczego tak? Menedżer Stan Bowman latem zawarł z Krugerem dżentelmeńską umowę – krótki, „promocyjny” kontrakt teraz, a w przyszłości dłuższe i korzystniejsze finansowo warunki dla zawodnika. Lato 2015 ubiegło w Chicago pod znakiem dopinania budżetu w obliczu gigantycznych zarobków Patricka Kane’a i Jonathana Toewsa – „tymczasowa” ugoda z Krugerem miała być swego rodzaju odłożeniem negocjacji na kolejny rok. I tak też się stało. Bowman dotrzymał słowa, a Kruger od wczoraj może cieszyć się trzema latami gwarantowanych zarobków (łącznie 9,25 mln).

Jaki wpływ na kadrową sytuację będą miały nowe warunki Szweda? Cóż, w Chicago szykują się kolejne zmiany. Blackhawks jak tlenu potrzebują finansowej swobody. Struktura zarobków w ekipie Quenneville’a jest dość specyficzna – mamy tam grupę zarabiających bardzo dużo, a jej uzupełnieniem są zawodnicy grający na kontraktach zbliżonych do ligowego minimum. „Klasa średnia” w Chicago praktycznie nie istnieje, a włączenie do niej Krugera prawdopodobnie oznacza rychły transfer np. Andrew Shawa, kolejnego napastnika w kolejce po wyższy kontrakt.

Werdykt: Znacząca podwyżka dla Kurgera wygląda na pewną ekstrawagancję Bowmana. Aspekty personalne oczywiście są bardzo istotne – Kruger to oddany żołnierz Quenneville’a oraz niezwykle lojalny człowiek wobec organizacji i to jest jego nagroda. Pytanie tylko, czy płacenie tak dużych pieniędzy przez tak długi okres napastnikowi czwartej formacji – choćby najlepszemu w całej lidze – jest uzasadnione? Obawiam się, że Blackhawks szybko pożałują tego kroku.