W kategorii dyskusja na kilka intrygujących tematów będą wypowiadać się nasi redaktorzy. Czytelnicy również mogą wyrazić swoje zdanie biorąc udział w przygotowanych sondach. Możecie również dołączyć się do rozmowy używając systemu komentarzy!

 

1. Czy według Ciebie powinny nastąpić wymiany Zdeno Chary i Brada Marchanda? Co podpowiedziałbyś menadżerowi Boston Bruins?

[wpdevart_poll id=”12″ theme=”1″]

Burzyński: Jeżeli, będąc na miejscu Dona Sweeneya, miałbym pozbyć się kogoś z tej dwójki byłby to Zdeno Chara. Zaawansowany wiekowo defensor już w zeszłym sezonie notował spadek formy. Co prawda obecną kampanię rozpoczął nieźle, dość poważnie przyczyniając się do przerwania złej passy, nie wiadomo jednak kiedy przyjdzie kryzys. Bo nie oszukujmy się, w wieku 38 lat kryzysu spodziewać się trzeba. Być może B’s mogą potrzymać Charę jeszcze trochę, póki jest w formie i podbija nieco swoją wartość, jednakże jeszcze przed deadline spróbowałbym wymienić go za jakiś przyzwoity zwrot.

Kowal: Obawiam się, że Bruins już zdążyli się pozbyć najbardziej łakomych kąsków. Na przestrzeni dwóch sezonów oddano Tylera Seguina, Douga Hamiltona oraz Milana Lucicia i z żadnej z tych transakcji Niedźwiadki nie mogą być zadowolone. Wartość zbliżającego się do emerytury Chary jest znikoma, a młodszy Marchand nie przyniesie wielkiego zwrotu, gdyż nie jest wystarczająco dobry. Najlogiczniej wygląda plan z próbą wytransferowania Loui Erikssona, który mam wrażenie wciąż jest w lidze poważany, a jego kontrakt dobiega końca.

Kolasiński: Nie bardzo rozumiem tych dywagacji. Niby dlaczego ? kto w ekipie Bruins gra lepiej? Marchand i Bergeron przynajmniej się jeszcze starają – za oddaniem Chary może optować wiek, ale jego kontrakt nie należy do najlżejszych.

Milczarski: Wszystko zależy w jakim kierunku chcą podążać Bruins. Jeżeli chcą pozostawać w walce o miejsca Wildcard na wschodzie (wyżej wydaję mi się, nie mogą wejść), muszą pozostawić skład w niezmienionym stanie. W zamian za Charę nie dostaną młodszego zawodnika o podobnych umiejętnościach, to tak nie działa. Po za tym oddaliby, wciąż, swojego najlepszego obrońcę. Niestety reszta formacji obronnej jest daleko z tyłu, pod względem umiejętności jak i statystyk. Najbardziej prawdopodobny byłby trade Marchanda, koniecznie za obrońcę. Ale czy Boston będzie chciało pozbawić Bergerona też jego drugiego skrzydłowego, po Luciciu. Boston wygrało puchar w 2011. Każdy element core tamtej drużyny jest już w schyłkowej fazie swojej kariery (patrząc na średnie statystyczne, żaden z nich nie pobije swoich osiągnięć z przeszłości, może oprócz Raska). Może czas na rebuild Panie Sweeney?

2. Jak oceniasz nowe ustalenia kontraktowe na linii Tomas Plekanec – Montreal Canadiens?

[wpdevart_poll id=”13″ theme=”1″]

Burzyński: Ciężko przyczepić się do tego kontraktu. Plekanec udowadnia, że mimo 32 lat na karku wciąż jest ważnym ogniwem w układance Michela Therriena. Pięć bramek w sześciu spotkaniach do tego niezła dyspozycja w zeszłym sezonie, oraz fakt, że Czech dużo daje drużynie w fazie play-off, utwierdzają w przekonaniu, że Canadiens podjęli dobrą decyzję, zwłaszcza, że to przecież stosunkowo niewielka podwyżka.

Kowal: Rynkowa wartość – to tak w skrócie.  Z perspektywy zawodnika wydaje mi się, że kontrakt mógłby być nieco dłuższy – tylko dwuletnie zobowiązanie z pewnością jest bardzo na rękę menedżerowi Marcowi Bergevinowi.

Kolasiński: Canadiens nie mieli najwyraźniej w planach oszczędzać na Plekancu. Natomiast ciężko przyczepić się do ruchów Habs, którzy póki co robią wszystko perfekcyjnie. Oczywiście Pucharu Stanleya nie zdobędą, ale cokolwiek postanowią w sezonie zasadniczym – zamienia się w złoto.

Milczarski: Sytuacja Win-Win dla obydwu stron. Widać, że Plekanec uwielbia swój czas w Montrealu, może grać na top line z kapitanem Paciorettym i dobrze wykorzystuje swoją szansę. Nie uważam by był to definicyjny center nr 1, myślę że trochę brakuje mu błysku w ataku by takim był. Ale jest bardzo uniwersalny. Gra zarówno w przewagach jak i w osłabieniu. Jak wiadomo w obecnej NHL kluczowym aspektem jest skuteczne zarządzanie płacami swoich graczy. Dwuletni kontrakt gwarantuje elastyczność, nawet w przypadku pogorszenia występów, nie będzie to nieruchoma kotwica w Excelowskich rubrykach. Pozwala to również na spokojne przygotowywanie Galchenyuka do bycia pierwszorzędnym pivotem drużyny z Quebec.

3. Kiedy swojego pogromcę znajdą Montreal Canadiens i na kim zakończy się ich seria 6-0?

[wpdevart_poll id=”14″ theme=”1″]

Kowal: Strzelam, że w najbliższym meczu z St. Louis. Nie przywiązywałbym jednak wielkiej wagi do tego, czy będzie to 6, 7 czy 8 spotkań. To miła statystyka, ale w perspektywie sezonu raczej tylko i wyłącznie ciekawostka.

Burzyński: Ciężki orzech do zgryzienia Canadiens mogą mieć już w kolejnym spotkaniu, w którym ich przeciwnikiem będą Blues. Ekipa z St. Louis jest w doskonałej formie i Carey Price będzie się musiał napocić aby zatrzymać przede wszystkim rozpędzoną szwedzko-rosyjską parę Steen – Tarasienko. Jakim wynikiem nie zakończyłby się ten mecz, z pewnością jest to jeden z tych w kategorii must to watch.

Kolasiński: Myślę, że nieprędko. Nie zdziwię się, jeśli seria potrwa do ponad 10 zwycięstw. Habs pewnie wejdą do PO w tym roku, i równie pewnie odpadną maksymalnie w drugiej rundzie.

Milczarski: Zmiana podejścia Michela Therrien do prowadzenia swojego zespołu jest błyskotliwa i zabójczo skuteczna. Nie wierzyłem by drużyna z Montrealu była w stanie przejść do systemu kontroli krążka z dużą ilością czasu w ataku z tym samym trenerem i praktycznie niezmienionym składzie. Tymczasem Canadiens po 6 meczach (bardzo mała wielkość próbki, ale coś jednak mówiąca) są trzecią drużyną całej ligi patrząc na statystykę procentowego posiadania krążka/strzałów w kierunku bramki uwzględniając poprawkę na sytuację meczową (Score Adjusted Corsi%) z wynikiem 55,7%. To duża poprawa patrząc na zeszłoroczne wyniki – 48,5%. W zeszłym roku tabelki i statystyki sugerowały, że to Carey Price doprowadził Canadiens do 110 punktów w 82 meczach. W tym roku nie muszą opierać swojej gry wyłącznie na bramkarzu. Z taką grą, jeżeli utrzyma się taka tendencja, mogą być poważnymi kandydatami do wygrania, nie tylko wschodu, lecz być contenderem do wygrania całych rozgrywek.

4. Co dzieje się z Columbus Blue Jackets? Spróbuj podać przyczyny tragicznej passy Kurtek.

[wpdevart_poll id=”15″ theme=”1″]

Burzyński: Przyczyną słabej passy Blue Jackets zdecydowanie jest fatalna postawa Bobrowskiego. Biorąc pod uwagę fakt, że wyniki tego zespołu w bardzo dużej mierze zależą od postawy właśnie rosyjskiego bramkarza, mamy gotową odpowiedź. W jednym z wywiadów Bobrowski stwierdził: „To ciężki czas. Całkowicie straciłem pewność siebie”. Czy można lepiej to podsumować?

Kowal: Na wstępie zaznaczę, że nie spodziewałem się takiego dramatu Kurtek.  Piłkarskie powiedzonko mówi, że mistrzostwa nie można zdobyć w listopadzie, ale za to można stracić na nie szansę – historia NHL również pokazuje, iż tylko nielicznym udaje się wygrzebać z jesiennego dołka. Jackets zawodzą w każdej sferze, obarczanie winą jednego Bobrowskiego nie jest sprawiedliwe. Choć i on dokłada swoją cegiełkę, to odpowiedzialność muszą wziąć wszyscy po równo i lepiej prędzej niż później wypadałoby wyrwać się z tego marazmu.

Kolasiński: Trzeba koniecznie wskazać Bobrowskiego. Na nim opiera się jakieś 80% całego zespołu. Jeśli Bobrowski kuleje, kuleje wszystko inne. Być może pora zmienić trenera bramkarzy? Rosjanie nie należą do najłatwiejszych w komunikacji – nie tylko ze względu na różnice językowe.

Milczarski: GM Jarmo Kekäläinen wspominał w wywiadzie że trener Todd Richards, znany ze swojego wojskowego i bezpośredniego podejścia do zawodników, nie może do nich przemówić lub trafić. Sam head coach wspomina, że cała drużyna gra bez struktury, nie jest zorganizowana. Do tego dochodzą komentarze bramkarza Bobrowskiego, który wspomina że nie jest pewny swoich interwencji, że stracił czucie krążka, trudno jest mu go wychwycić. Wszystko w Columbus wygląda jakby zaczęło pikować w dół na dodatek w korkociągu nie do zatrzymania. Po obiecującym offseason ogólna teoria mówiła, że zdrowi Blue Jackets powinni walczyć o playoffy w tym roku. Po takim początku sezonu może być trudno. Z drugiej strony taki start rozgrywek nie powinien nikogo dziwić. Historia wspomina, że za czasów Richardsa w Columbus starty jego drużyny wyglądały w kolejnych sezonach następująco:

-2011/2012: 2–12–1

-2012/2013: 4-12-2

-2013/2014: 5-10-0

-2014/2015: 4-10-1

Widzimy pewien trend, prawda?

5. Siergiej Bobrowski, Devan Dubnyk czy Cory Schneider. Kto z nich ma największa szansę na bycie w czołówce statystyk bramkarskich tego sezonu?

[wpdevart_poll id=”16″ theme=”1″]

Burzyński: Zarówno Blue Jackets jak i Devils są w tej chwili zespołami dramatycznie słabymi. Zarówno Bobrowski jak i Schneider muszą więc co mecz mierzyć się ze sporą ilością strzałów na bramkę. Wild natomiast to mocna ofensywa, grając przeciwko której rywale muszą bardziej dbać o aspekty defensywne. To sprawia również, że nawałnica strzałów nie spada na Dubnyka, częściej niż konkurencji ma on okazję wyłapywać łatwe do obrony uderzenia. Stawiam zdecydowanie na bramkarza Wild.

Kolasiński: Dubnyk – gra przed nim najlepszy zespół z wymienionych. Dubnyk nie ma do dyspozycji silnej obrony, ale ofensywa Wild wpędza w depresję większość ekip NHL. Bobrowski, podobnie jak Schneider – są skazani wyłącznie na siebie.

Kowal: Schneider. Devils tradycyjnie będą zespołem, który ani nie będzie dużo strzelał, ani dużo tracił. Jestem spokojny o indywidualne statystyki Cory’ego, choć nie spodziewam się, by znalazły przełożenie na wyniki całego zespołu.

Milczarski: Jeżeli wierzyć wielu statystycznym analizom zajmujących się badaniem nie tylko ilości obronionych strzałów, lecz również ich jakości, Corey Schneider to jeden z trzech najlepszych bramkarzy w lidze. Zapewne, tak jak w zeszłym sezonie, były Canuck będzie właściwie co noc w bramce Devils i każdej takiej nocy będzie miał sporo pracy. Spójrzmy na zeszłoroczne liczby. Devils dopuszczali średnio 30.7 strzałów na własną bramkę co dawało 24. miejsce w lidzę w tej statystyce. Lecz mimo bardzo dużej liczby rozegranych meczów (aż 69) w rankingach bramkarskich Schneider był w samym czubie 2.26 GAA i średnia obron na poziomie .925 to fantastyczne wyniki patrząc na fatalną sytuację kadrową New Jersey. W tym roku cały młody blok obronny jest bogatszy o rok niezastąpionego doświadczenia w NHL. Cały zespół na papierze nie wygląda za dobrze, ale nie sądzę by mieli być sporo gorsi niż w zeszłym roku. To powinno wystarczyć by Schneider miał kolejny dobry sezon.