Edmonton Oilers z menedżerem Peterem Chiarellim zapowiadają, że kolejny sezon rozpoczną z nowym obrońcą pierwszej pary. Spekulacje przed draftem mówiły o samym P.K. Subbanie, jednak po kilku dniach wątpliwości rozwiał szef Canadiens Marc Bergevin. Jeśli nie Subban, to po kogo mogą sięgnąć Oilers? I kogo będą musieli poświęcić w ewentualnej wymianie? A może podejdą do tematu nieszablonowo i pomyślą o rynku RFA?

[wpdevart_poll id=”114″ theme=”1″]

Burzyński: Zastanawiam się, czy w Edmonton będą w stanie ściągnąć obrońcę ze ścisłego topu i czy w ogóle się na to zapatrują. Zwłaszcza, że w ostatnich dniach pojawiły się informacje o zainteresowaniu Oilers Milanem Luciciem. Bardziej stawiałbym, że będą próbowali ściągnąć kogoś młodego z aspiracjami na bycie gwiazdą. Coś tam przebąkiwało się o tym, że do Nafciarzy może trafić Matt Dumba z Minnesoty. To mógłby być ciekawy ruch.

Kojot: Ciężko powiedzieć kto to będzie. Najpewniej będzie musiało to być coś kalibru Subbana, bo inaczej wyjdzie na to że podkręcali tylko aferę medialną. Na pewno próbowali porywać się na Olivera Ekman-Larssona, ale Chayka nie wyśle go na zmarnowanie. I to chyba jest lepsze pytanie – kto BĘDZIE CHCIAŁ przejść do Edmonton ?

Jonga: Szansa na to była podczas draftu, wtedy Oilers mogli oddać swój wybór w pierwszej rundzie (czyli de facto Jessego Puljujärviego) w pakiecie z jakimś mniej potrzebnym zawodnikiem za przyzwoitego defensora do pierwszej pary. Na rynku Chiarelliemu raczej trudno będzie odnaleźć defensywny numer jeden dla tego zespołu, chyba że za kogoś takiego w Edmonton uznaje się Briana Campbella czy Dana Hamhuisa. Niemal wszyscy elitarni obrońcy są w swoich klubach nie do ruszenia. Ale i Gretzky był kiedyś transferowany, kto wie, czy kiedy Chiarelli zaproponuje pokaźny zwrot, któryś z menadżerów nie przybije mu piątki.

NHL Entry Draft 2016 za nami. Weekend przebiegł zgodnie z oczekiwaniami, choć nie zabrakło drobnych odstępstw od odgórnie rozpisanego scenariusza. Jakie wydarzenie uznajesz za najważniejsze w trakcie naboru?

[wpdevart_poll id=”115″ theme=”1″]

Burzyński: Ze względów emocjonalnych, zdecydowanie za najfajniejszy moment draftu uważam radość rodziny Tysona Josta z wyboru przez Colorado Avalanche. Piękne ujęcia, łzy dumnego dziadka. Jak tu nie kochać sportu? Za najważniejsze zaś wydarzenie uważam fakt, że w pierwszej rundzie amerykanie praktycznie zrównali się liczbą wybranych zawodników z Kanadyjczykami. Wybrano 11 reprezentantów USA i 12 Kanadyjczyków, co pokazuje, że młodzi hokeiści z północy nie mają już tak dużej przewagi w szkoleniu młodzieży nad południowymi sąsiadami.

Kojot: Mój prawie zawał serca gdy Matt Tkachuk nie poszedł z numerem 4 ani 5 i numer 7 (Coyotes) był już tak blisko że prawie czułem nowego kapitana za kilka lat w Arizonie. Niestety, Flames okazali się mądrzejsi niż dwa poprzednie kluby i zabrali Amerykanina. Niespodzianką dla mnie często jest późny wybór bramkarza, ale w tym drafcie nie ma żadnych wybitnych talentów. Najważniejsze w naborze moim zdaniem jest to, że Auston Matthews jest z Arizony – takiego stanu gdzie podobno nie ma hokeja.

Jonga: Mam takich wydarzeń kilka, ale może wyróżnię tylko trzy. Po pierwsze – przedwczesne (według rankingów) wybory Duboisa, Josta i Kellera. Tych trzech zawodników ma naprawdę ogromny potencjał, chociaż wielu widziało ich o kilka „oczek” niżej, skauci dobrze poinstruowali swoich pracodawców. Jeśli to trio wciąż będzie się rozwijać w takim tempie i grać na coraz wyższym poziomie to widzę w nich przyszłość ligi. Wcale nie muszą odstępować największym gwiazdom tego draftu, czyli Matthewsowi i Laine. Po drugie – Hart pierwszym golkiperem. Sporo mówiło się o tym, że to Fitzpatrick zostanie podebrany na początku, a tymczasem bramkarz Sherbrooke Phoenix został wyselekcjonowany dopiero jako czwarty. I po trzecie – więcej hokeistów ze Stanów w pierwszej rundzie. Brak medalu na mistrzostwach świata U-20 i U-18, zero drużyn w play-offach, słabsza kadra draftowa… Czyżby to kolejny gwóźdź do trumny kanadyjskiego hokeja?

Jeszcze przed draftem jak dotychczas najciekawszym ruchem transferowym popisali się Toronto Maple Leafs. Lou Lamoriello i spółka sięgnęli po Frederika Andersena, duńskiego golkipera Anaheim Ducks. Proste pytanie: czy Andersen to remedium na bramkarskie kłopoty Leafs, czy dopiszemy go do obszernej listy niewypałów?

[wpdevart_poll id=”116″ theme=”1″]

Burzyński: Czy Andersen będzie remedium na kłopoty Leafs? Nie wiem. I nikt tego nie wie. Wielkie znaczenie, będzie miała tutaj głowa Duńczyka. Z każdym kolejnym sezonem rozczarowań, frustracja w Toronto rośnie, fani stają się coraz bardziej niecierpliwi, co zdecydowanie nie sprzyja spokojnej pracy. Freddy broniąc bramki Kaczorów z Anaheim udowodnił, że ma papiery na to być świetnym golkiperem. Być może dostając więcej szans na grę pokaże, że jego poprzedni pracodawca mylił się oddając go pod skrzydła Mike’a Babcocka. Oczekiwania wobec niego będą wysokie i w dużej mierze jego psychika zadecyduje, czy okaże się trafionym transferem.

Kojot: Dopiszemy go z całą pewnością. Maple Leafs postępują wg zasady „a może ten, amoże ten… albo weźmy tego i zobaczmy co się stanie”. Trochę im się zapomniało, że można by wziąć kogoś i np. trenować go porządnie kilka sezonów, a nie traktować wszystkich na zasadzie „Cześć – fajnie że jesteś. Wygraj 10 spotkań z rzędu albo spieprzaj”. Ostatnim pomysłem Maple Leafs na cokolwiek było zapłacenie trenerowi Babcockowi sumy która skłoniła go do przylotu do Toronto. I od tamtej pory działa to jak polska autostrada… wybudowało się 8 km i kosztowało to 200 milionów.

Jonga: Życzę Freddy’emu, jak najlepiej, ale szczerze wątpię by spełnił pokładane w nim nadzieje. Wygląda to na nowszą, zaktualizowaną wersję Bryzgałowa w Filadelfii. Na młodym Duńczyku ciąży sporo presji, w końcu statystyki ma wyśmienite. Według tego co jest na papierze wydaje się, że powinien podołać zadaniu, ale tak naprawdę dopiero z tak słabą defensywą, jaką mają zakontraktowaną Leafs, Andersen zostanie po raz pierwszy na poważnie przetestowany. I może nie wspominać tych prób najlepiej. No chyba, że Leafs za kilka lat zacerują dziury w obronie. O ile Andersen wytrzyma psychicznie do tego czasu.