Defensor w nowoczesnym hokeju ma całą masę zadań i zazwyczaj jest człowiekiem wyspecjalizowanym. Jedni zajmują się głównie wyprowadzaniem akcji, drudzy najlepiej radzą sobie ze strzałami z dystansu. Mamy też tradycjonalistów, gości od zabezpieczania tyłów trzymających się sztywnych stref i działających w ścisłej współpracy z bramkarzem. We wczorajszym meczu Arizona Coyotes kontra Vancouver Canucks mieliśmy do czynienia z dużą defensywną sztuką. Alex Biega z ekipy reprezentującej Kolumbie Brytyjską uratował swój zespół przed utratą bramki wyrównującej.

W pierwszej chwili kibice i komentatorzy przypisali laury bramkarzowi Ryanowi Millerowi. Widzimy nawet małżonkę przeżywającą tę sytuację. Jak się jednak okazało w tej akcji Miller był spóźniony, nie wykonał save’u. Na szczęście jego dużo mniej zarabiający kolega asekurował linie. Później jeszcze podjął drugą słuszną decyzję o wepchnięciu gumy pod bramkarza, co zmusza sędziego do zamrożenia sytuacji. Gdyby spanikował i wybijał mógłby paść „swojak” lub po prostu krążek zaraz wróciłby uderzany przez rywali.

Biega, ma pseudonim Bulldog, ze względu na swoją krępą budowę ciała. Jest niewysoki (178 cm), ale szeroki w barkach. Ma dyplom prestiżowej uczelni Harvard.  Nie zrobił do tej pory oszołamiającej kariery i raczej już jej nie zrobi, nie rozegrał jeszcze pełnego sezonu w NHL, ma 27 lat. W kadrze meczowej na te zawody znalazł się właściwie tylko z uwagi na kontuzję Alexa Edlera.

Ostatnio pojawiło się jednak dla niego „zielone światło” bo na początku lutego otrzymał nowy dwuletni kontrakt od Vancouver – pierwszy w jego karierze kontrakt typu one-way. Może jednak „wyrobić” się na solidne uzupełnienie składu – takimi interwencjami pokazuje trenerowi Williemu Desjardinsowi by stawiał na niego nieco częściej i być może w innej roli, stay-at-home defensora.

Do tej pory Biega był raczej wykorzystywany jako two-way, miał sporo startów w przodzie (10 ZSO%, drugi najbardziej wysunięty do przodu z face-offami obrońca Vancouver). Pewnie jest tak z uwagi na to, że z Biegą na lodzie przeciwnik dostaje się często do łatwych pozycji strzeleckich (HSCA60 – 13.97 – prawie najgorszy współczynnik w zespole).

Warto się jednak zastanowić, czy nie spróbować dać temu graczowi innego partnera. To z Mattem Bartkowskim spędził 3/4 swojego czasu na lodzie i stanowią zdecydowanie najgorszą parę obrońców Canucks, pytanie tylko z czyjej winy? To dosyć łatwe do ustalenia. Zobaczymy jak w kolejnych meczach wykorzysta swoje szansę ten zawodnik.

W tym meczu został bohaterem i tego nikt mu nie zabierze. W szatni Canucks musiało być radośnie, gdy rozległo się szczekanie na cześć Bulldoga:

Inne akcje tego typu z tego sezonu i ich bohaterowie, dużo bardziej znani i cenieni:

Victor Hedman utrzymuje Lightning przed dwubramkową stratą na koniec pierwszej tercji:

Kevin Shattenkirk w dogrywce zostaje defensywnym bohaterem Blues:

 

Na tych przykładach widać najlepiej, że „zmysł” do tego typu interwencji mają przeważnie sami najlepsi „D” ligi

Komplet wyników z 10 lutego w NHL:

Detroit Red Wings – Ottawa Senators 3:1
Pittsburgh Penguins – New York Rangers 0:3
Arizona Coyotes – Vancouver Canucks 1:2