Brady Leavold, nazwisko, które nie mówi nic zdecydowanej większości kibiców NHL. Był blisko Tampa Bay Lightning, lecz takie wartości jak święty spokój, zrównoważony rozwój, skupienie się na karierze i inne przejawy normalności, to niestety nie jego bajka. Były hokeista, rozmienił życie na drobne, a teraz próbuje coś poskładać z pozostałych szczątków.
https://nhlw.pl/2024/07/macias-podbija-floryde-i-nhl-zamow-replike-koszulki-lub-bluzy/
Uliczny zabijaka
Pokręcone życie Leavolda to niezły materiał na film. Gdyby doszukiwać się korzeni trudnego charakteru należałoby spojrzeć na dzieciństwo. Rodzice tego chłopaka rozwiedli się. Musiał wybrać z którym z nich zostanie. Zdecydował się na ojca, trenera jego drużyny hokejowej oraz zespołu softballu siostry Brady’ego. Brian był strażakiem, a nasz bohater nie mówi o tacie inaczej jak „mój największy wzór”. Susan, matka chłopaka, która po rozstaniu z mężem nie wychowywała żadnego z dzieci, mieszkała kilka ulic dalej. Była pracownicą klubu golfowego.
Brady od małego nie patyczkował się z okazywaniem emocji. W wieku 10 lat poprosił ojca o to, żeby kupił mu kij marki Christian, ale spotkał się z odmową ze względów finansowych. Kilka dni później przed rozpoczęciem meczu czekała na niego niespodzianka. Tata wręczył mu wymarzony prezent. Po rozpoczęciu spotkania okazało się, że sprzęt nie odpowiada młodemu adeptowi hokeja, gdyż łopatka kija ma zbyt duży promień wygięcia. Brady wściekł się i rypnął sprzętem z całej siły w kierunku ławki tak, że ojciec i koledzy z drużyny musieli się chować, aby nie ponieść szkody. Przypomnę, że sytuacja dotyczy 10-latka.
Gdy minęły dwie kolejne wiosny, Leavolda rzadko można było spotkać wracającego do domu w normalnym stanie. Przeważnie był albo pobity, albo co najmniej zakrwawiony. Ze swoim najlepszym kumplem wyrządzali wiele szkód w mieniu i na osobach. Rozbite szyby w domach to był najmniejszy problem. Pewnego razu dorwali starszego od nich chłopaka i dotkliwie go pobili. Rodzice ofiary domagali się surowego potraktowania młodocianych bandytów, ale policja parła na polubowne rozwiązanie sprawy i skończyło się wzięciem odcisków palców oraz założeniem kartotek.
Tłumaczy, że jego zachowania wynikały ze złości na rozpad małżeństwa rodziców. Tak naprawdę nigdy nie zdiagnozowano u niego żadnego schorzenia psychicznego, ani też depresji, czy lęków. Uliczny zabijaka wcale nie był taki odważny na jakiego się kreował. Był nadpobudliwy, to z całą pewnością. Przypomina sobie, że przed meczami był bardzo niespokojny. Dni, w których czekał go występ na lodowisku przepełnione były stresem, dużo większym niż gdy zaczynało się już samo spotkanie.
Pozatechniczne walory
Na pierwszych castingach do juniorskiej WHL, organizowanych dla zawodników kategorii U15 praktycznie nie istniał. Bał się większych rywali. Potrafił symulować chorobę, żeby uniknąć wyjazdu na lód. Nie potrafił rywalizować jak równy z równym z bardziej doświadczonymi chłopakami. W tamtym czasie nawet nie był do końca przekonany, czy chce robić poważną karierę w juniorskim hokeju.
Jego sprytne uniki spowodowały, że żadna z ekip WHL nie sięgnęła po niego w drodze castingów. Dopiero w wieku 16 lat Swift Current Broncos zaprosili go na obóz treningowy, wciągając nawet na początku sezonu do składu. Niestety nie miał szans na wywalczenie miejsca w doświadczonym zespole. To spowodowało, że wrócił do lokalnych rozgrywek w Kolumbii Brytyjskiej. W BCHL reprezentował barwy Expressów z rodzinnego Port Coquitlam.
Krótki pobyt w Broncos sprawił jednak, że złapał bakcyla. Spodobało mu się. Zarówno hala, jak i atmosfera, a o samej tafli powiedział, że nigdy na lepszej nie jeździł. Następnej jesieni jako już dysponujący lepszymi warunkami fizycznymi wywalczył miejsce w Broncos i szybko zyskał miano nieustraszonego prawoskrzydłowego o lekkomyślnych zapędach. Spece z Centralnego Biura Skautingu NHL nie zachwycili się jednak jego postacią, wprost przeciwnie do kibiców, którzy przede wszystkim cenili sobie jego pozatechniczne walory. Był po prostu dziki. Momentalnie zrzucał rękawice i stawał gotowy do bójki z rywalami. Znała go cała WHL.
Rogata dusza i kokaina
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów.
Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:
NHL W PL
ING: 55 1050 1562 1000 0097 7781 8684
W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 60 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 108 zł |