Stara prawda mówi, że dożywocie w polskim więzieniu trwa średnio 15 lat. Okazuje się, że dożywocie w Kontynentalnej Hokej Lidze trwa… niewiele ponad rok. Hokeista z Kazachstanu z tendencjami maniakalnymi powróci z dożywotniego wygnania z tej ligi i ponownie zasilił najlepszą ligę spoza Ameryki Północnej.
Za co banicja?
Damir Ryspajew otrzymał dożywotni zakaz gry w Kontinental Hockey League po tym, jak w trakcie spotkania z dopiero uczącą się gry fizycznej drużyną Kunlun Red Star z Chin zaczął masowo wymierzać sprawiedliwość kolejnym zawodnikom tej ekipy, a gdy kolejni odmawiali już walki, bądź byli niezdolni do boju po jego ciosach, Damir rzucił się na ławkę drużyny „Czerwonej Gwiazdy” i był gotów pobić całą resztę składu. Na początku za swoje zachowanie otrzymał 5 spotkań kary, ale włodarze ligi zdecydowali, że zachowanie jest głupie nawet jak na standardy rosyjskie i wygnali zawodnika Barysu Astana (Kazachstan) ze swojej organizacji na dobre. A przynajmniej tak miało w teorii być.
Hokejowe MMA
W maju tego roku pogodzony z losem Ryspajew grał w lidze kazachskiej. Zawodnik, który w swojej ojczyźnie jest szanowany i uważany za dużą gwiazdę sportową otrzymał ofertę… walki MMA w organizacji Fight Nights Global. Właścicielem organizacji jest członek zarządu drużyny KHL – Admiral.
Kamil Gadzhiev, bo o nim mowa, od razu skrytykował zachowanie Ryspajewa w KHL mówiąc, że takie samosądy nie mają nic wspólnego z hokejem i powinno się takie zachowanie dusić w zarodku. Jednocześnie jednak podkreślił, że jego występ w klatce MMA „zbliżyłby hokej i mieszane sztuki walki”. Nie wiadomo, do czego takie zbliżenie miałoby służyć, natomiast prezes od razu wyjawił potencjalnego przeciwnika Ryspajewa.
Rywalem krewkiego Kazacha miałaby być jedna z twardych gwiazd drużyny Admiral, hokeista Samvel Mnatsyan, który znany jest również z bardzo dobrej technicznej gry, podczas gdy Ryspajew jest typowym chłopakiem od brudnej roboty. Rosyjska odpowiedź na walkę Pudziana z Najmanem nie doczeka się jednak finału z dwóch powodów.
Powód 1:
Ryspajew odrzucił ofertę MMA, choć podobno warunki finansowe były bardzo korzystne i podobno warte były nawet zawieszenia łyżew na kołku i zamiany rękawic hokejowych na bezpalczaste rękawice do krzywdzenia ludzi w klatkach. Damir podkreślił, że dziękuje za ofertę i jeśli to cokolwiek pomoże, będzie chętnie zjawiał się jako widz na galach organizacji Fight Nights Global, jednak bić się w klatce nie zamierza.
Powód 2:
Dożywocie się skończyło. Po niewiele ponad roku KHL stwierdziła, że Damir swoje odpokutował i może wrócić do ligi. Od razu zza oceanu dobiegły fale krytyki mówiące o tym, że ten człowiek to pół-zwierzę i nic dobrego z tego nie wyniknie. Ma się ochotę dołączyć do tej fali hejtu na KHL gdyby nie fakt, że w NHL ciągle gra choćby Zac Rinaldo… a niczego nawet zbliżonego do dożywocia nigdy nie doczekał się choćby Raffi Torres, którego żadna kara nigdy niczego nie nauczyła. Hipokryzja?
Nowy trend?
Steve Bosse rozegrał 200 spotkań jako profesjonalny hokeista, zanim dostał się do UFC, gdzie na 14 stoczonych walk przegrał zaledwie dwie. Rosyjscy biznesmeni są przekonani, że wspaniałą niszę wypełnią hokeiści, którzy porzucą hokej dla walk w klatce. Nawet w Polsce z takimi planami mierzył się nasz Krzysztof Oliwa, ale wydaje się, że przechodzenie z hokeja na MMA nie jest zbyt popularnym trendem.
https://www.youtube.com/watch?v=8wt4F_rY55U
Niesłychana historia z tą dyskwalifikacją, jeszcze ten filmik z tego „rozboju” – miazga
Comments are closed.