Dziesięć lat temu założyłbym się z każdym z Was, drodzy czytelnicy, że ostatnia trójka hokeistów przypomniana w ramach cyklu „Ktokolwiek widział…” będzie w niej występować do dziś, względnie ledwo co zakończyła swoje kariery. Czas pokazał, że poza talentem panowie mieli jeszcze jedną wspólną cechę – absolutny brak zdrowia, i to pod bardzo różnymi postaciami. Zapraszamy na trzecią, zamykającą serię artykułów część opowieści o graczach, którzy zniknęli z naszych radarów dobrych kilka lat temu.
Poprzednie dwie części: PIERWSZA i DRUGA
Joffrey Lupul
Zniknięcie dziś 36-letniego Kanadyjczyka to materiał na porządną prawniczą rozprawkę. Sprawa przedwczesnej emerytury mającego ukraińskie korzenie hokeisty była dość zagadkowa, a przy okazji… etycznie wątpliwa.
Lupul ostatni mecz w NHL rozegrał 6 lutego 2016. Od pięciu lat był zawodnikiem Toronto Maple Leafs, a od sezonu 13/14 grał na mocy nowego kontraktu – pięcioletniej umowy wartej 5,25 mln dolarów za sezon. Kłopoty zdrowotne ciągnęły się za nim od dawna, lecz właśnie w trakcie wypełniania najwyższego kontraktu w swojej karierze dopadły go na dobre. Od 2013 roku wystąpił w zaledwie 63% meczów Toronto! Wraz ze zdrowiem spadała również ofensywna produkcja Joffreya, nic więc dziwnego, że w klubie z Ontario powoli tracono do niego cierpliwość. W lutym 2016 ciało znowu nie wytrzymało obciążeń. Joffrey musiał poddać się zabiegowi dokuczającej przepukliny. Kontuzja wykluczyła go z gry do końca sezonu. Stwierdzenie, że taki obrót spraw był na rękę organizacji z „centrum hokejowego świata” byłoby sporym nadużyciem, natomiast faktem jest, że kolejną niedyspozycję Lupula postanowiono bezlitośnie wykorzystać.
(grafika za: leafsnation.com)
Już latem spekulowano, że Leafs niekoniecznie widzą Lupula w swoim składzie w nowym sezonie. Przedłużająca się rekonwalescencja była okazją do „ukrycia” Joffreya na liście długoterminowo kontuzjowanych, z czego skrzętnie skorzystano. Dodajmy, że Klonowe Liście lubowały się w korzystaniu z „ulgi LTIR”. W identyczny sposób po sezonie 14/15 podziękowano za grę Stephane’owi Robidasowi. Kibice w Toronto ukłuli nawet żartobliwą teorię, że wszyscy niechciani gracze są zsyłani na tajemniczą „Robidas Island”. Nie grają, nie trenują, nie ma ich przy zespole – z klubem wiąże ich jedynie regularnie wysyłany przelew. Wracając jednak do Lupula: osobiście ogłosił pod koniec września 2016, że nie zdąży ani wyleczyć się na czas ani odpowiednio przygotować do ligi, w związku z czym opuści cały sezon. Leafs podparli stanowisko swojego zawodnika oświadczeniem, że oblał przedsezonowe badania i testy medyczne. Za rok ta sama historia się powtórzyła. Wedle klubowego komunikatu Lupul ponownie nie przeszedł badań i nie mógł zostać dopuszczony do gry. W tym momencie doszło do najpoważniejszego zgryzu: Kanadyjczyk na swoim Instagramie opublikował kilka emocjonalnych wpisów. Stwierdził w nich, że jest zdrowy i mógłby grać, ale to klub robi mu pod górkę nie chcąc dopuścić go do gry, w związku z czym Maple Leafs to oszuści starający się wykiwać płacowe mechanizmy, na co przez palce spogląda cała liga.
Joffrey szybko skasował posty, ale piwo już się nawarzyło i sprawa – jak to w Toronto – urosła do wielkiej rangi. NHL wszczęła śledztwo, Lupul został wezwany na kolejne badania, tym razem przed niezależną komisję lekarską. Medyczne gremium uznało, że Lupul istotnie nie powinien już zawodowo uprawiać sportu. Teoretycznie więc klub z największego kanadyjskiego miasta zachował „czyste papcie”, w praktyce jednak wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że w rzeczywistości do oblania testów kwalifikuje się połowa ligowców i gdyby Leafs bardzo chcieli powrotu Lupula to ten z pewnością uzyskałby na to zgodę. Latem 2018 jego kontrakt wygasł, lecz jako że od ostatniego meczu w NHL minęły ponad dwa lata, nawet dla formalności nie ogłosił przejścia na emeryturę… Zawodową karierę zakończył więc mając zaledwie 32 lata, a do sprawy trudnego i dziwnego rozstania z Toronto wrócił dopiero przed rokiem w wywiadzie dla duetu Paul Bissonette-Ryan Whitney (czyli w podcaście Spittin’ Chiclets), w którym przyznał, że nie chowa do nikogo urazy i powinien był zachować się inaczej:
„Prawda jest taka, że
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:
NHL W PL
Idea Bank: 84195000012006351270730001
W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |