Na Game 3 Półfinału Konferencji Wschodniej rywalizacja Pittsburgh Penguins-Washington Capitals przeniosła się do Steel City. Po podziale wygranych w stolicy USA tym razem lepsze okazały się Pingwiny. Dzięki bardzo mocnemu otwarciu złoto-czarno-biali zwyciężyli 3:2, a największą gwiazdą meczu został Matt Murray. Młody golkiper Pingwinów obronił aż 47 strzałów!

 

ACH

Bardzo dobre wiadomości docierały do obozu gospodarzy jeszcze przed samym meczem. W treningu drużyny wreszcie wziął udział Marc-Andre Fleury. Podstawowy bramkarz ekipy znalazł się nawet w składzie na spotkanie nr 3, lecz tym razem był jeszcze zmiennikiem Murraya. Pozostawienie Matta między słupkami okazało się świetnym pociągnięciem. Murray nie zdekoncentrował się obecnością Fleury’ego na ławce, ba! Zagrał swój najlepszy mecz w playoff. A zadanie miał wyjątkowo trudne, bowiem Capitals w przekroju 60 minut byli po prostu lepsi, o czym świadczy ilość oddanych strzałów. Stołeczni uderzali w sumie 86 razy, a Penguins podjęli tylko 36 prób.

 

ECH

Najgłośniejszym wydarzeniem początku rywalizacji był brutalny atak Brooksa Orpika na Olliego Maattę. Fin zgodnie z przewidywaniami nie wystąpił w meczu nr 3, a Oprik – zgodnie z decyzją Wydziału Bezpieczeństwa – odpocznie jeszcze przez dwa kolejne spotkania. Dziś w nocy negatywne emocje ponownie dały o sobie znać. Tym razem autorem spóźnionego faulu na głowę Marcusa Johanssona był Kris Letang:

Tanger powędrował na ławkę kar na dwie minuty, lecz dobrze poinformowani dziennikarze już sygnalizują, że sprawą na pewno zajmie się Wydział. Sprawy nie chciał komentować Barry Trotz, który stwierdził, że za swoją wypowiedź mogą spotkać go tylko i wyłącznie kłopoty. Mniej powściągliwy był Aleksander Owieczkin. Kapitan Stołecznych domaga się 3-meczowej banicji dla Letanga, czyli takiej samej kary jaka spotkała Orpika. Decyzję poznamy prawdopodobnie już dzisiaj…

 

UPS

2:0 w plecy po ośmiu minutach, w dziewiątej – dwuminutowe wykluczenie dla Justina Williamsa za wyjątkowo nieprzemyślane przeszkadzanie rywalowi. To nie był start, o jakim marzył Barry Trotz. Będąc sprawiedliwym dla Caps ich gra wcale nie wyglądała tak źle, a Penguins mieli całą furę szczęścia (gol plecami Toma Kuhnhackla…), co nie zmienia faktu, że Capitals wykopali sobie głęboki dół już na wstępie Game 3.