Dallas Stars (1CEN) vs Minnesota Wild (2WC)

Dallas kilkanaście lat temu „ukradli” Minnesocie zespół North Stars. W wyniku relokacji Gwiazdy Północy zostały Gwiazdami z Dallas. Już wkrótce Teksańczycy mogą okraść St. Paul po raz drugi.

Tak dotarli do playoff

Gwiazdy okazały się jedną z większych niespodzianek in plus niedawno zakończonej kampanii. Klub z Teksasu był typowany jako czarny koń rozgrywek przed rokiem, lecz wówczas nieco rozczarował. Spodziewany progres nastąpił właśnie teraz. Stars od października nadawali ton rywalizacji na Zachodzie, nie zmniejszając tempa ani na chwilę i w efektownym stylu zgarniając tytuł najlepszej drużyny dywizji Central. Równej formy zazdrościć mogli im Minnesota Wild. Dzicy przeszli w tym roku wielkie turbulencje. Nierówna forma po latach balansowania na granicy zakończyła się zwolnieniem Mike’a Yeo, na szczęście zatrudniony w roli „strażaka” John Torchetti stanął na wysokości zadania i poprowadził organizację z St. Paul do playoff.

Jak poradzą sobie Stars z presją faworyta?

Przyglądając się wszystkim ośmiu parom pierwszej rundy trudno znaleźć większą dysproporcję niż właśnie w starciu Gwiazd z Dzikimi. Tegoroczne dokonania obu organizacji to jak porównanie dnia i nocy. Wszystkie atuty przemawiają za hokeistami z południa… No właśnie. Dla nieogranego o wielką stawkę zespołu taka sytuacja to zupełna nowość. Dotychczas grali pozbawieni jakiejkolwiek presji, bowiem nikt tak naprawdę nie spodziewał się po nich aż tak wysokiego miejsca. Porażka w pierwszej rundzie byłaby kolosalną sensacją, a znamy zespoły – nawet w niedawnej historii – które kompletnie nie radziły sobie z rolą żelaznego faworyta.

Czy Wild mają jakiekolwiek argumenty?

To brutalne acz zasadne pytanie. Devan Dubnyk już nie broni tak skutecznie jak przed rokiem, defensywa też nie jest już tak szczelna, a w ofensywie brakuje jasno określonych formacji i regularnie punktujących zawodników. Wild tylko dzięki słabości Colorado Avalanche doczłapali do playoff – pamiętajmy, że Dzicy przegrali ostatnie pięć spotkań sezonu regularnego! Najzagorzalsi fani ekipy z Minnesoty doszukują się przewagi w nieco głębszej kadrze, lecz sytuacja zdrowotna sprawia, że gracze drugiego planu będą musieli przejąć główne role. Tu trafiamy do meritum – dosłownie kilka godzin temu trener Torchetti ogłosił, że Zach Parise i Thomas Vanek nie zagrają w Game 1 i Game 2 w Dallas, dodatkowo pod znakiem zapytania stoi występ energicznego Erika Hauli. Poważne braki automatycznie oznaczają większe wymagania wobec Mikko Koivu, Charliego Coyle’a czy Jasona Pominville’a.

Jak po kontuzji będzie prezentować się Tyler Seguin?

To kolejne wielkie nazwisko, które zmaga się ze zdrowotnymi perypetiami. Seguin doznał okropnie wyglądającego rozcięcia ścięgna Achillesa kilka tygodni temu. Na pewno wróci w trakcie serii z Minnesotą, lecz nie sposób stwierdzić jakiej formy możemy oczekiwać. Seguin nie grał od ponad miesiąca, ostrożnie podchodził do rehabilitacji ze względu na delikatny charakter kontuzji. Erik Karlsson z Ottawa Senators, który dwa sezony temu odniósł bardzo podobny uraz samemu przyznawał, że dość długo dochodził do pełni sprawności. Brak lub gorsza forma jednego z wielkich tenorów Stars to jedno z niewielu migoczących światełek w tunelu dla Wild…

Jaki będzie przebieg bramkarskiego eksperymentu Lindy’ego Ruffa?

Niemi, Lehtonen, Niemi, Lehtonen, Niemi… Brak zdecydowanej „jedynki” to charakterystyczny znak Gwiazd. Jeden jak i drugi Fin ma swoje wady, żaden z nich nie jest golkiperem z najwyższej ligowej półki. Nieoficjalne informacje z obozu Stars przygotowują nas na wariant 1A-1B również w fazie playoff. To ryzykowny manewr, rzadko próbowany w najważniejszej części sezonu. To częściowo pokłosie tego, iż żaden nie potrafił w zdecydowany sposób przekonać do siebie sztabu szkoleniowego w trakcie rozgrywek. Niestabilność na tej pozycji to jedyna słabsza strona Stars. Ciekawe zdanie usłyszałem wczoraj w Sportsnet: „kiedy obaj są w dobrej formie, postawiłbym na Lehtonena. Jeśli obaj są w złej, to mniejszy dół łapie Niemi”.

Czym mogą zaskoczyć Wild?

Pewnym rozwiązaniem mogłaby być ultra defensywna taktyka, próba „zabicia” meczu. Zduszenie ofensywy Stars to jedyna opcja, przecież osłabieni Wild nie mogą rzucić się na wymianę ciosów z najlepszą ofensywą NHL. Problem w tym, że z uporządkowanej defensywnej struktury słynął poprzedni Torcchettiego, Mike Yeo. Nowy szkoleniowiec zespołu postawił na bardziej otwarty hokej, który skutkuje większą ilością strzelanych goli, ale też i częstszym ich traceniem. Jeśli jednak Wild zdecydują się na głęboką obronę to bez cienia wątpliwości mają do tego odpowiedni personel. Suter, Spurgeon, Brodin, Scandella – to jedna z solidniejszych top-4 w całej Lidze.

Typy redakcyjne

Kowal: Stars w pięciu

Ruszel: Stars w czterech

Milczarski: Stars w pięciu

Jonga: Stars w czterech

Burzyński: Stars w czterech

Szewczyk: Stars w czterech

Kolasiński: Stars w siedmiu

Rutana:  Stars w sześciu

St. Louis Blues (2CEN) vs Chicago Blackhawks (3CEN)

Blues kontra Blackhawks, czyli jeden z współczesnych klasyków NHL. Rywalizacja obu ekip wzbudza wielkie emocje nawet wśród postronnych. Jastrzębie od dawna mają receptę na Nutki…

Jak nie teraz, to kiedy?

To pytanie odnosi się oczywiście do Blues, potęgi fazy zasadniczej ostatnich lat. Blues do złudzenia zaczynają przypominać San Jose Sharks, którzy nawet w swoich najlepszych okresach nie potrafili przebić się do najdalszych rund. Hokeiści z Missouri zmarnowali wielką szansę w 2014 roku, kiedy właśnie w serii z Hawks prowadzili 2:0, po czym przegrali 4 mecze z rzędu i odpadli z dalszej gry. Od tej pory możemy mówić o kompleksie w stosunku do Blackhawks, choć to nie jedyna zmora organizacji. Nutkom zawsze czegoś brakowało – ten rok to już naprawdę ostatnie podejście w takim składzie personalnym.

Czy Czarne Jastrzębie wreszcie pokazują słabe punkty?

Tak, to nadal wielka drużyna. Wielokrotni mistrzowie, współczesna dynastia, etc. Wyeliminowanie Hawks będzie wielką sztuką, lecz spójrzmy prawdzie w oczy: na pomniku tej wspaniałej drużyny widać pierwsze rysy. Ostatnie zwycięstwo nad teamem z górnej połówki NHL odnieśli w lutym. Byli ligowcy przekonują, że ogromna liczba dodatkowych spotkań rozegranych przez Hawks w poprzednich latach musi w końcu dać o sobie znać. Czy ten moment następuje właśnie teraz? To sensowne wnioski.

Co z atakiem Nutek?

Wiemy, że Władimir Tarasenko potrafi strzelać bramki. Teoretycznie to samo możemy powiedzieć o Davidzie Backesie, Aleksie Steenie czy Patriku Berglundzie, tylko że w kluczowych momentach cały atak Nutek solidarnie zawodził. Ofensywa Bluesmanów regularnie w kwietniu kompletnie usycha. W czterech porażkach z Chicago przed dwoma laty zdobyli łącznie sześć goli. Przed rokiem w czterech przegranych grach z Minnesotą ani razu nie zdobyli więcej niż dwóch bramek. To ostatnia szansa całego zespołu, jednak przede wszystkim ostatnie podejście w playoff wykonują wspomniani Backes i Steen. Jeżeli znowu zawiodą to St. Louis znowu będzie smutne.

Co z obroną Chicago?

O siłę rażenia mistrzów aż głupio byłoby się obawiać. Kane, Toews, Hossa i spółka, dodatkowo wzmocnieni Andrew Laddem zwyczajnie dadzą radę. Wątpliwości mogą pojawić się przy obsadzie szóstki obrońców. W Game 1 zabraknie zawieszonego Duncana Keitha. W klubie nie ma już Johnny’ego Oduyi, czyli zawodnika, na którym aż do przesady opierał się Joel Quenneville przed rokiem. Wówczas Hawks sięgnęli po Puchar tak naprawdę we czterech: grali Keith, Seabrook, Oduya i Hjalmarsson. Dziś ewidentnie brakuje czwartego do brydża. Progres wykonał Trevor van Riemsdyk, zdrowie odzyskał weteran Michal Rozsival, do składu puka Erik Gustafsson, tylko czy to wystarczająca głębia? Na papierze obrona Hawks wygląda wyjątkowo chudo.

Brian Elliott numerem jeden – tak czy nie?

Historia Elliotta jest stara jak świat. W klubie od zawsze stawiano na „tego drugiego”. Czy był to Jarosław Halak, czy Ryan Miller – nieważne. Nawet w tym roku dało się wyczuć, że „jedynką” miał być Jake Allen. Cytując klasyka: Blues byli za, a nawet przeciw Elliottowi jako „nr 1”. Dziś wiemy, że to Brian rozpocznie serię między słupkami St. Louis. Po wielu latach bycia opcją gorszego sortu dostanie prawdziwą szansę, na którą wedle statystyk zasługiwał od bardzo dawna. Teraz musi już tylko udowodnić, że na nią zasłużył…

Typy redakcyjne

Kowal: Blues w siedmiu

Ruszel: Blues w sześciu

Milczarski: Blues w siedmiu

Jonga: Blackhawks w siedmiu

Burzyński: Blackhawks w sześciu

Szewczyk: Blues w sześciu

Kolasiński: Blues w siedmiu

Rutana:  Blues w siedmiu