Wydawało się że Soo Greyhounds będą idealnym przeciwnikiem dla Sudbury Wolves na przełamanie niekorzystnej serii. Rywal był w tarapatach i notował same niekorzystne wyniki od czterech kolejek, ale był też ostatnim przeciwnikiem, którego Wolves pokonali (28 października). Później nastąpiło pasmo 12 porażek, które wczoraj urosło do 13 niepowodzeń z rzędu.

Wilki dobrze rozpoczęły, bo strzeliły gola jako pierwsze. Alan Łyszczarczyk skorzystał na nieporozumieniu w szeregach gości i posłał krążek do Dmitrija Sokołowa. Rosjanin strzelił swoją 10. bramkę w sezonie, potwierdzając pozycję najlepszego strzelca Wolves.

To był ostatni dobry moment gospodarzy w tym meczu, później przyszedł dla nich fatalny okres i osiem straconych goli z rzędu. Pierwsza tercja skończyła się 1:5 dla przyjezdnych, w drugiej Wolves strzelili gole, ale nie miały one większego znaczenia bo zmieniały stan meczu na 2:8 i 3:8.

Przy wszystkich trafieniach dla Sudbury asystował Łyszczarczyk notując trzypunktowy występ – indywidualnie jeden z lepszych w OHL (lepiej było chyba tylko w meczu z Hamilton Bulldogs 18 października wtedy Alan zdobył gola dwie asysty był na +2 w „plus/minus” a przede wszystkim Wolves wygrali 5:2), ale przy tak słabej postawie całej drużyny pozostanie on zauważony tylko przez nielicznych.

W 26. grach w Ontario Hockey League dorobek Polaka to 20 punktów (14 asyst i sześć goli). Z pierwszoroczniaków w OHL więcej „oczek” zdobyli do tej pory tylko Alexander Nylander oraz Boris Katchouk.

Jeszcze jedna porażka i Sudbury Wolves wyrównają historycznie najgorszą passę klubu (przytrafiła im się w poprzednim rekordowo złym sezonie). Na usprawiedliwienie dwucyfrowej porażki 3:10 z Greyounds tylko trochę może działać fakt, że kontuzjowani są czołowi napastnicy David Levin i Micheal Pezzetta.