SUNRISE, FL - JUNE 26: President Lou Lamoriello (L) and General Manager Ray Shero of the New Jersey Devils look on from the Devils draft table during Round One of the 2015 NHL Draft at BB&T Center on June 26, 2015 in Sunrise, Florida. (Photo by Dave Sandford/NHLI via Getty Images)

W Pebble Beach, w północnej części Kalifornii, odbyło się cykliczne spotkanie Rady Gubernatorów przy NHL. Tradycyjnie na wokandę trafiło niezwykle szerokie spektrum naglących kwestii dotyczących ligowej przyszłości. Jakie zapadły decyzje?

Otóż pod względem merytorycznym zjazd dygnitarzy okazał się sporym rozczarowaniem, przynajmniej w stosunku do medialnych zapowiedzi. Dziennikarze zza Oceanu sugerowali bowiem, że właśnie na grudniowych spotkaniach poznamy konkrety w sprawie poszerzenia NHL. Spekulowano, iż odbędzie się oficjalne głosowanie nad kandydaturami Las Vegas i Quebec City, a przy okazji ustalone zostaną zasady tzw. „expansion draft”, czyli podziału zawodników do nowo powstałych organizacji. Nic z tego – owszem, wątek ekspansji został poruszony, przedstawiciele NHL przeprowadzili prezentację kandydatów, jednak nie odbyło się ani głosowanie, ani nie zaproponowano wstępnej daty powiększenia rozgrywek. Co dalej? Cóż, musimy uzbroić się w cierpliwość. Kolejna okazja do wznowienia dyskusji już wkrótce, kiedy to w Nashville odbędzie się Mecz Gwiazd.

Jedyny konkret dotyczył całkowitego niewypału, jakim okazała się zasada rekompensaty. O co chodziło? Na pewno pamiętacie: kiedy organizacja chciała zatrudnić trenera lub menedżera pracującego dla innego klubu, w ramach zadośćuczynienia należało oddać wybór w drafcie. Sama idea od początku nie wyglądała na absurdalną. Spójrzmy na przykład Detroit Red Wings, którzy w ostatnich latach stracili na rzecz innych organizacji Jima Nilla czy Mike’a Babcocka, nie otrzymując niczego w zamian. W praktyce zasada rekompensaty stała się wielką kontrowersją, gdyż dochodziło do sytuacji, gdzie klub otrzymywał picki za zwolnionego pracownika (vide Boston Bruins za Petera Chiarellego, kiedy ten zechciał podjąć pracę w Edmonton Oilers). Rada Gubernatorów w trybie natychmiastowym zarzuciła ten przepis – już od 1. stycznia przestaje on funkcjonować.

Tradycją spotkań ligowej wierchuszki jest meldunek komisarza NHL Gary’ego Bettmana w sprawie wysokości salary cap na kolejny sezon. Według pierwszych kalkulacji limit płacowy może wzrosnąć nawet o 3 miliony dolarów, jednak Bettman od razu zaznaczył, że do formalnego potwierdzenia tej kwoty jest jeszcze bardzo daleka droga. Jako główny czynnik decydujący o jej wysokości wymienia się wartość dolara kanadyjskiego w stosunku do dolara amerykańskiego – waluta Kanadyjczyków systematycznie traci, a to właśnie od przychodów generowanych na północy bardzo wiele zależy.

Co jeszcze trafiło na forum? Bacznie przyjrzano się działaniu systemu powtórek video i trenerskich challenge’ów. Według nieoficjalnych doniesień większą kompetencję przy ocenach kontrowersji dostanie War Room w Toronto. Kolejnym rozwiązaniem mającym na celu usprawnienie podejmowania decyzji prawdopodobnie będą kolejne kamery – poważnie rozważany (i być może już niedługo testowany) jest pomysł z montażem minikamer w środku band (ocena spalonych) oraz dodatkowych ujęć z linii bramkowej.

Swoistą „dziką kartą” dwudniowego spotkania była sytuacja Florida Panthers. W hrabstwie Broward we wtorek odbyło się głosowanie nad udzieleniem pakietu pomocowego organizacji z Sunrise – w jego ramach miało zawrzeć się 86 mln dolarów zaoszczędzone przez Koty na renegocjowanej umowie leasingu hali BB&T Center. Gdyby wniosek klubu przepadł, wówczas w trybie nagłym wrócilibyśmy do tematu przenosin organizacji, jednak szczęśliwie dla Panthers hrabstwo udzieliło oczekiwanego wsparcia.