Podróże to nieodłączna część zawodowego sportu. Zwłaszcza w Ameryce Północnej dystanse pokonywane przez sportowców liczone są w tysiącach kilometrów. Nikt się o to oczywiście nie obraża, częste przebywanie poza domem jest niejako wpisane w zakres obowiązków i wszyscy przechodzą nad tym do porządku dziennego, jednak jeśli ktoś miałby zgłaszać jakiekolwiek pretensje w zakresie podróży – z pewnością byliby to przedstawiciele sportu z Chicago.
Przełom listopada i grudnia to w Wietrznym Mieście prawdziwy cyrk. I to w sensie dosłownym, bowiem słynna United Center – dom Blackhawks i Chiago Bulls – właśnie teraz jest zajęta przez grupy cyrkowców. W związku z rezerwacją hali zarówno NBA jak i NHL są zmuszone ułożyć kalendarz w taki sposób, by wysłać obie organizacje na dwutygodniowe delegacje.
Miejscowi dziennikarze wymyślili nawet okolicznościową nazwę dla tego zjawiska – „Circus Trip”. Tradycyjny wypad Jastrzębi oraz Byków to tyleż ciekawostka, co ważny sprawdzian dla chicagowskich klubów, a nawet… prawdziwe przekleństwo. Wystarczy powiedzieć, że koszykarze z Illinois w ostatnich latach legitymowali się bilansem 6 zwycięstw oraz 52 porażek podczas listopadowych wojaży! Hokeiści historycznie radzą sobie dużo lepiej. Blackhawks ostatni raz wrócili z ujemnym stosunkiem w 2007 roku, a ostatnie dwa sezony kończyli bilansem 5-1 oraz 6-1.
W tym roku podopieczni Joela Quenneville’a opuścili Windy City tylko na 12 dni, w ciągu których mieli do rozegrania aż 6 spotkań. Blackhawks rozpoczęli od wizyty na zachodzie Kanady, wygrywając z Oilers, przegrywając po dogrywce z Flames i wyraźnie ulegając Vancouver Canucks. W tej chwili gracze z Chicago przenieśli się do Kalifornii – na rozkładzie mają już pewne dwa punkty z Sharks, a w piątek i sobotę zakończą Circus Trip w Los Angeles i Anaheim.
Wiemy już, że to nie będzie perfekcyjna wycieczka Jastrzębi, lecz niezależnie od ostatnich dwóch gier nie stracą dystansu do czołówki dywizji Central, a niewiele brakuje do zakończenia 6-meczowej serii „na plusie”. Wyniki są ważne, to oczywiste, niemniej władze klubu często podkreślają, że Cricus Trip to również doskonała okazja do budowania atmosfery w zespole – to być może nawet istotniejszy aspekt od rezultatów osiąganych na lodzie. Blackhawks ze względów finansowych są latem regularnie zmuszani do przeprowadzania rewolucji w składzie – wyobraźmy sobie, że aż dwunastu hokeistów wybrało się na Circus Trip pierwszy raz w karierze! To doprawdy świetny moment, by złapać chemię z kolegami, zbudować team spirit. A zewsząd słychać, że na jastrzębich wycieczkach „się dzieje” – powszechnie wiadomo, że po przylocie z Kanady zawsze udaje się zahaczyć o Las Vegas. Tylko pozazdrościć.