W tej kolumnie znajdziecie podsumowania spotkań z minionej nocy. Nie będą to zwykłe „recapy”, nacisk położymy na multimedia i szczegóły których w relacjach głównego nurtu nie znajdziecie. Dodatkowo do każdego meczu dostaniecie „miernik” – graficzne sklasyfikowanie spotkania, dzięki któremu szybko będziecie wiedzieć czy było atrakcyjne i czy warto do niego wrócić.

Montreal Canadiens – St. Louis Blues – 3:0

Nasza ocena: skala4

Najlepszy bramkarz tej planety znowu dał popis zachowując czyste konto numer dwa w sezonie i numer 36 w karierze, zrobił to broniąc season-high 38 uderzeń. Price ma przy tym miażdżące głowę statystyki 1GAA i 96,6% sv. Co ciekawe ten drugi „shutout” mógł, a może nawet powinien się nie zdarzyć? Blues trafili bowiem do bramki i wielką zagwozdką stało się to czy było to prawidłowe zagranie. Ostatecznie sędziowie uznali, że krążek odbijał się od tej części bandy, która nie należy już do lodowiska:

Canadiens śrubują rekord klubowy i mają bilans 7-0. Ostatni raz w lidze KTOKOLWIEK wystartował tak dobrze w 2012-13 (byli to Sharks). Aleks Siemin strzelił pierwszą bramkę w sezonie i myślę, że na rękę jest mu to jak dobrze idzie tej drużynie. Bez tych wyników zaczęło by się o nim gadanie. Póki co jest cisza.

Alexander Steen był na -3 podobnie jak Władimir Tarasienko (jedna formacja). Taras dodatkowo po raz pierwszy w sezonie nie zapunktował (a przed meczem był najlepszy w golach i punktach w lidze). Na usprawiedliwienie można dodać że była to długa i męcząca seria wyjazdowa Blues i jej ostatni rozdział (szósty mecz poza domem). Więcej tak wymagających podróży w ich przypadku nie będzie.

Pittsburgh Penguins – Florida Panthers – 3:2 po dogrywce

Nasza ocena: skala6

To był bardzo dobry mecz, osobiście uważam że jeden z najlepszych w dotychczasowym przebiegu kampanii. Po 17 nic nie wnoszących power plays Pingwiny dwukrotnie wykorzystały przewagi. Swoją niemoc przełamał Sidney Crosby zdobywając gola na 1:0 i asystując przy dwóch innych w tym game-winnerze dogrywkowym Jewgienija Małkina. Przez pięć meczów nie mógł, ale w końcu dał radę (ostatni i jedyny raz takie zaćmienie zdarzyło mu się w 2009 roku), jest z nami na pokładzie Sidney Crosby proszę państwa!

Gol w dogrywce uzyskany w przewadze (w budzie siedział Huberdeau) był kwestionowany przez trenera Panthers, rzeczywiście zagrany krążek na niebieskiej przechodził linie w powietrzu i ciężko było powiedzieć czy był spalony, czy też wszystko poszło OK. Crosby złapał i położył gumę już w tercji rywala. NHL uznała że wszystko było OK, to była trochę bzdurna sytuacja i szukanie na siłę, ale skoro sprawdzamy wszystko to sprawdzajmy.

Ze strony Panthers dobrze pokazały się stosunkowo świeże twarze, dwie asysty Connora Brickleya tegorocznego debiutanta, ale już z rocznika 92, czyli niemalże 24-latka. Gol zdobyty przez Quinton Howden też draftowanego w 2010, ale już wcześniej testowanego na poziomie NHL (jakoś nie przekonywał do siebie, a w tym roku już lepiej). Roberto Luongo zagrał w 869. meczu sezonu zasadniczego i jest w klasyfikacji wszech czasów dziewiąty – właśnie wyprzedził Granta Fuhra.

Calgary Flames – Washington Capitals 2:6

Nasza ocena: skala2

Główny snajper ekipy z Waszyngtonu (tak chodzi o Owieczkina) strzelił gola i asystował przy innym trafieniu notując swoje punkty 900 i 901 w karierze. Tylko trzem innym Rosjanom w ogóle się to udało (Mogilny, Fiodorow, Kowaliew), a z obecnie grających jeszcze NHL-owców tylko Jaromir Jagr zrobił tę barierę w krótszym czasie (681 meczów, a Owi w 764).

Niska ocena atrakcyjności spotkania wynika głównie z postawy Flames. Tylko 19 strzałów i chociaż na początku zapowiadało się nieźle (bramka Monahana na 1:0 po dobrym forecheckingu Frolika i pomyłce Carlsona) to na tym się praktycznie skończyło.  A mogło być jeszcze gorzej (dla Flames), a lepiej dla Owieczkina bo w pierwszej tercji przy 0:0 on już myślał że zdobył gola. Okazało się jednak że na tamta krótką chwilę to Karri Ramo był lepszy:

Płomienie są przed swoimi kibicami 0-4 i jeszcze nigdy w ich historii tak nie było. Karri Ramo został zdjęty z bramki przy 1:4, ale to nie tak że on zawalił mecz. Dougie Hamilton i dwóch innych graczy Flames było na -3, ale od Dougiego Hamiltona po wymianie i kontrakcie oczekuje się więcej.

Warto wspomnieć też o tym, że już drugi mecz z rzędu Braden Holtby traci w trakcie gry maskę i robi się niebezpiecznie. Ktoś kto odpowiada za sprzęt bramkarski w Capitals musi się bardziej postarać, to przestaje być ciekawe i śmieszne:

Nasville Predators – Tampa Bay Lightning – 5:4 po rzutach karnych

Nasza ocena: skala2

James Neal zdobył dwa gole (bardzo ważne trafienia na 3:3 i 4:4) oraz asystę, ale Predators są już drużyną Filipa Forsberga. Młody szwedzki napastnik w obu wspomnianych bramkach Neala podawał mu gumę, najczęściej jest w posiadaniu krążka ma już tą pewność siebie no i strzelił tutaj decydującego gola w rzutach karnych. Nieźle w ofensywie zagrał kapitan tej drużyny Shea Weber (gol asysta), a żeby jeszcze wyżej ocenić ofensywę Nashville zabrakło chyba tylko bramki w power play.

To długo nie był zbyt dobry mecz Rinne (zbyt zły też nie), ale od 46. minuty Fin spisywał się już lepiej i do końca regulaminowej rozgrywki oraz dogrywie nie wpuścił już nic. Zatrzymał też strzelców karnych po stronie Lightning. Błyskawice nie zagrały tutaj na poziomie finalistów Konferencji Wschodniej. Wychodziło im wszystko nieco przypadkowo jakby od niechcenia:

Najlepiej wypadli Hedman (dwie asysty po jednym meczu absencji) i Stamkos (PPG). W tym meczu była niezła strzelanina w drugiej tercji (łącznie pięć goli) i niewiele ponad to.

Philadelphia Flyers – Dallas Stars – 1:2

Nasza ocena: skala4

Tyler Seguin i Jamie Benn oraz Jamie Benn i Tyler Seguin. Jeśli mielibyśmy wskazywać najlepszy duet tej części sezonu to oni nie mają konkurencji. Obaj strzelili po golu i obsługiwali się nawzajem podaniem, obaj są na czele klasyfikacji kanadyjskiej. Była też niezła „stłuczka” na środku lodu Roussela z Gagnerem i chwila boksu:

 

Benn ma sześć goli (najwięcej w lidze), a dobrymi występami wsparł ich Antti Niemi oraz ich formacja do osłabień (wyszli obronną ręką z sześciu osłabień). To nie znaczy że było kolorowo cukierkowo w obronie, ale to znaczy, że jest coraz lepiej trzeba jeszcze popracować nad shot-blocking skills i będzie dobrze. Postęp w jakości Stars jest zauważalny, w tamtym roku na piąte ligowe zwycięstwo czekali do 15. meczu. Teraz mają je już w szóstym podejściu.

Columbus Blue Jackets – New York Islanders – 0:4

Nasza ocena: skala3

Kontynuacja bezradności Columbus Blue Jacekts miała miejsce i to w jakim stylu. Kurtki są dopiero siódmą w historii ligi ekipą, która startuje z bilansem 0-7. Ostatnią drużyną, która tak fatalnie zaczęła byli Blackhawks z sezonu 97-98. Znowu w grze CBJ był ten charakterystyczny dla nich moment, w którym nie potrafią zrobić absolutnie nic by powstrzymać rywala. Tracą bramki całymi seriami w krótkim odstępie czasu – tym razem były to dwie minuty 16 sekund w trzeciej tercji gdy padały gole dla Islanders na 2:0 i 3:0 i było po sprawie. A przecież ta odsłona otwierała się dla nich znakomicie mieli trzy przewagi dwuminutowe z rzędu i ŻADNEJ nie wykorzystali (a byłoby 1:1).

John Tavares strzelił gola i był na +2, Jaro Halak zachował czyste konto z 37 sv, między słupkami Blue Jackets nie grał Bobrowski (który narzekał ostatnio na kompletny brak pewności siebie). Dalton Prout z Columbus zagrał na -3 tak samo jak ich kapitan Nick Foligno. Nawet „dusza” drużyny Scott Hartnell raczej dołował w pojedynkach z tego meczu:

 

New Jersey Devils – Arizona Coyotes – 3:2 po dogrywce

Nasza ocena: skala2

Ten mecz uratowało to, że był wyrównany i to, że Kojoty mają Maxa Domiego i Anthony’ego Duclaira. Ta dwójka złożyła się na jedną z bramek (w przewadze, piękne podanie Domiego). Duclair póki co prowadzi w punktach rookies (ma siedem) razem z Domim (też siedem). Shane Doan rozegrał swój 1400. mecz w karierze. Ostatecznie stanęło na tym, co chcieli Devils. Travis Zajac zgarnął trzy punkty, a w dogrywce rozstrzygnął gol Adama Larssona. Sprytnie i delikatnie popchnął Martina Hanzala i ruszył z akcją zaczepną. Niektórzy twierdzą, że mógł tam być faul, oceńcie sami ja tego tak nie widzę: