Wydaje się być ostatnim przedstawicielem swojego gatunku w NHL. Typowi bokserzy odeszli do lamusa, a legendy minut karnych zamieniły się dziś na bardziej wielofunkcyjnych graczy, u których bójki i rozrabianie jest tylko jedną ze składowych ich hokejowego jestestwa. Wydaje się, że urodził się kilka lat za późno. Jeszcze do niedawna miałby sporą konkurencję – dziś jest liderem tego, co od początku kariery w NHL jest jego działką.

Pas Organizacji NHL

Gdyby takowy istniał, byłby jednym z głównych pretendentów. Od lat w czołówce minut karnych, z czego znakomita większość to efekt pojedynków na pięści. Jego rekord to 235 minut w jednym sezonie – w 77 rozegranych meczach – co dla typowego „zabijaki” jest świetnym wynikiem. Po kolei przeżywa swoich konkurentów, którzy jeden po drugim tracą pracę w najlepszej lidze świata. Ostatnim konkurentem wydaje się być Chris Neil z Ottawa Senators – ale tu swoje zrobi matka natura – Neil za chwile skończy karierę, a Dorsett pozostanie sam na placu boju.

Niewiele bzdurnej kontrowersji

Derek nie jest gwiazdą wywiadów – na swoją reputację pracuje rękami, nie ustami. Jedyne ostrzejsze słowa skierował do Jordina Tootoo, którego nazwał „nieistotnym” zarzucając mu tzw. „suckerpunch”, czyli tchórzliwe ataki na zawodników, gdy Ci nie spodziewają się tego, a najczęściej nawet tego nie widzą. W wielu przypadkach rozpętała by się burza, natomiast nic takiego się nie stało – Dorsett po prostu miał rację.

Ważną zaleta Dereka jest rycerskość – postępowanie według niepisanych zasad, które składają się na męski, sprawiedliwy i uczciwy bój. Derek nie atakuje bez zapowiedzi, nie okłada pięściami zawodników, którzy nie przyjęli wyzwania, nie słynie z brudnych zagrywek, choć i takowe mu się zdarzyły  jak zagranie na Mike’u Weaverze – choć wyglądało to na mocny przypadek.

Jak być wziętym górnikiem na Pomorzu?

Jak utrzymywać się tak długo wykonując profesję, którą NHL wręcz stara się tępić? Jak Derekowi udaje się przetrwać w lidze, która „bokserów” przerobiła na „między innymi bokserów”, a ich zdobycze punktowe zaczęły mieć dużo większe znaczenie? Rekord Dorsetta to 25 punktów – to całkiem nieźle jak na czwartoliniowego enforcera – ale z reguły już za mało, by grac tyle czasu, tyle spotkań i tak długi czas.

  1. Zdrowie – Najistotniejszy czynnik. Dorsett rzadko odnosi urazy, a z reguły są to obicia czy potłuczenia po bójkach. Twarda szczęka i bardzo dobry stan zdrowia i kondycja fizyczna pozwalają mu na taką grę.
  2. Inteligencja – Mit o debilach, którzy 20 lat grają w lidze ledwo wiążąc sznurowadła od łyżew można wsadzić między bajki. Najlepsi i najtwardsi zawodnicy to twarde, szczwane lisy, często mole książkowe i koneserzy dobrego kina. Inteligencja i mądrość pozwala im przyjmować mniej ciosów i przemyśleć swoją walkę zanim skończy się ona kolejnym przemieszczeniem mózgownicy.
  3. Drużyna z dołu tabeli – Gorsza drużyna to gorszy skład- a gorszy skład to większa szansa na miejsce w nim. najwięcej czasu Dorsett spędził w Blue Jackets – którzy od lat stanowią chłopców do bicia. Jego krótki romans z nafaszerowanymi gwiazdami Rangers skończył się transferem do Canucks, którzy aktualnie szukają sposobu na powrót do dni świetności. Tutaj Dorsett ma szanse rozgrywać ponad 70 meczy na sezon – przynajmniej dopóki drużyna nie znajdzie sobie dodatkowych kilku braci Sedinów. Co więcej, kanadyjska drużyna to zawsze dobre miejsce na Pana od rzucania rękawic – mimo niskich temperatur, krew kanadyjskich fanów hokeja jest gorąca jak Facebook „Gry o Tron” po śmieci Johna Snowa.

Show must go on

To jedyne, co pozwoli Derekowi przetrwać. Ma on potencjał na zdobywanie większej ilości punktów, ale w razie rezygnacji z bójek – może nie zdążyć udowodnić tego lidze. Receptą na jego przetrwanie w NHL jest więc dalsza walka… i to dosłownie. Na szczęście Derek nie ma historii związanych z narkotykami, ubytkami psychicznymi itp. i wydaje się być bardzo racjonalnie myślącym zawodnikiem, nie odróżniającym się od kolegów, których domeną nie jest szermierka na pięści. Dorsettowi należy życzyć zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Honorowe postępowanie, dobre walki i niezłomność to wartości, które czynią jego karierę warta kilkunastu sezonów wśród najlepszych. Życzę mu, by podobnie jak starszy kolega po fachu – odchodził z NHL ze względu na wiek, a nie brak chętnych na jego usługi.