Radko zdarza się, by zawodnik otrzymał tyle drugich szans, co Mikkel Boedker z Arizona Coyotes. Chłopak od 3 sezonów prezentuje naprawdę przyzwoity hokej, ale naszym zdaniem powinien to być ostatni tydzień Duńczyka w barwach Kojotów. Sprawa jego być albo nie być w Arizonie stała się bardziej kartą przetargową jego agenta, niż realnym problemem drużyny.

Długość i wielkość ma znaczenie…

Kontraktu oczywiści. Boedker będzie wolny po tym sezonie, a jego agent domaga się wyraźnie znaczącej podwyżki (najpewniej do ok. 4-5 milionów za sezon) i kontraktu na co najmniej 3-5 lat. Rekord zawodnika to 51 punktów, a przy wieku 26 lat to całkiem dobre osiągnięcie. W tym sezonie Boedker to trzeci najlepiej punktujący Kojot oraz drugi pod względem zwycięskich bramek.

Wzrastająca forma Boedker’a przypieczętowała los Radima Vrbaty w Coyotes – który przeniósł się do Vancouver.  O typach zawodników jak Duńczyk czy właśnie czeski napastnik Radim Vrbata, mówi się w USA „streaky scorers”  co oznacza mniej więcej tyle, że są to zawodnicy punktujący na zasadzie „passy” – nieregularnie, ale całkiem przyzwoicie gdy już napadnie ich wena.

https://www.youtube.com/watch?v=K11CgKbiVUY

Mikkel Boedker jest zawodnikiem bardzo technicznym – ultra szybkim, oraz z bardzo dużymi możliwościami czarowania krążkiem. Jest zdolny do samotnych rajdów na bramkę przeciwnika, a prędkość jazdy na łyżwach pozwala mu na wyminięcie obrony, która zostaje momentami wręcz ośmieszona. Duńczyk wyrósł na ultra-ofensywnego napastnika, głodnego bramek, zwycięstw, sukcesów i swojego miejsca wśród najlepszych.

Dlaczego więc Kojoty miałyby go oddać ? Jest co najmniej 5 powodów:

1. Kariera Boedkera to jak kampania wyborcza – jest pełna niespełnionych nadziei.

Mikkel to wybór w PIERWSZEJ RUNDZIE DRAFTU z numerem 8- i miało to miejsce 8 lat temu. jego pierwszy sezon, który dopiero dawał nadzieję na jego rozwój miał miejsce 3 lata temu, gdy zdobył on wspomniane 51 punktów.  Chyba tylko Oliver Ekman-Larsson był traktowany z podobną cierpliwością – tyle, że dużo szybciej zapracował sobie na miano czołowego obrońcy ligi. Mimo dobrej gry, punktów i bramek – Boedker jeszcze nigdy nie doskoczył do oczekiwań.

2. Gdy młodsi koledzy już grają tak, jak Ty miałeś grać w ich wieku.

Pieniędzy na pustyni nie ma tyle, ile piasku. W Arizonie Kojoty nie wygrzebują sobie złotych monet z pomiędzy zębów, a banknotami nie karmią bezdomnych z braku pomysłu na ich wydawanie. Boedker żąda słusznej sumy pieniędzy. Aaaale… za rogiem czaji się „podwójne D” – czyli Domi i Duclair – „bracia” którzy w wieku 20 lat już grają lepiej i skuteczniej niż Mikkel w wieku 2 lat.

Za 2,3 lata trzeba będzie walczyć o zatrzymanie Maxa Domi i Anthony Duclair’a- i z pewnością nie będzie to negocjacja na poziomie „dobra, dorzucimy jeszcze play station”. Przy takim poziomie, każdy z nich z osobna zasłuży na sumę, o którą Boedker domaga się obecnie. I wtedy, brutalnie mówiąc, szkoda będzie Jerzych Waszyngtonów na Boedkera, który od kilku lat dopiero daje nadzieje że może kiedyś będzie grał jak zawodnik z 1 rundy draftu.

3. Zbędne punkty?

Teoretycznie, nie istnieje taki termin. Każda bramka jest złota, każda asysta to jak podanie ręki przez Boga. Boedker ma 3 wynik punktowy w drużynie – najpewniej zrobi ponownie 50 punktów. Tylko co z tego ? Większość tych bramek to bramki, gdy Kojoty już wygrywają, albo gdy pierwsza bramka przy stanie 0:4. Gra Boedkera nie „robi różnicy” – to są często punkty „gwiazdorskie” które ładnie wyglądają w statystykach, ale nic poza tym.

4. Obrony nie budjet

Zero umiejętności defensywnych. Statystyka +/- Duńczyka od 5 lat oscyluje wokół temp. zamarzania wody i poniżej. Mikkel nie wraca się, nie bierze udziału w akcjach defensywnych – nota bene jednej z najbardziej defensywnych drużyn ligi. Mikkel jest dobry w sytuacji sam na sam – gdy ktoś wywalczy dla niego krążek, a ten będzie mógł puścić się w długą – ale takich sytuacji nie ma za wiele – każdy chciałby strzelać, „a robić ni ma komu”.

5. Lekka bezczelność

Nie będę tutaj „januszował” i grzebał w obcych kieszeniach. Hokej to nie zawód na całe życie. Jutro kontuzja może odciąć cię od sportu na dobre – i próba uzyskania większych zarobków jest nie tylko zrozumiała ale wręcz dziwna byłaby inna postawa.

Niemniej jednak – Podwyżek nie dostaje się za „lojalność” albo całokształt. To 3 w miarę dobry sezon Duńczyka. Po drodze otrzymał co najmniej 3,4 szanse na to, by w końcu pokazać na co go stać – potencjał widać gołym okiem. Niestety – na dobrą sprawę nie doczekaliśmy się tego jeszcze. Rolę „streaky scorer” w drużynie śmiało przejmie Duclair – który w dodatku robi to częściej i w ważniejszych momentach.

Przepadam za Boedkerem, a jego umiejętności sprawiają, że mecze Kojotów ogląda się często jak dobry film akcji. nie zmienia to faktu, że klub nie jeździ na wodę, a konkurencja nie śpi i już dziś Kojoty wychowały sobie młodzież, która już teraz gra na poziomie, do którego Boedker jeszcze nie doskoczył.