Dokładnie 25 czerwca 2010 roku rozpoczęła się era dwóch bardzo wartościowych graczy, u których porównawcze debaty oraz gorące dyskusje trwają niemal do dziś – po prawie 6 latach gry w NHL. Taylor Hall oraz Tyler Seguin są aktualnie u szczytu swoich możliwości, dlatego też po upływie pięciu sezonów, możemy wyciągnąć już jakieś konkretne wnioski porównawcze.
Obaj rozpoczęli grę w NHL w wieku 19 lat, jednak oczekiwania były nieco większe w przypadku Halla jako #1 draftu, który osiągał świetne wyniki w OHL gromadząc w ciągu trzech sezonów ponad 300 punktów. W swojej debiutanckiej kampanii zdobył z Oilers 22 gole i 42 punkty będąc liderem w Edmonton, podczas gdy Tyler Seguin konsekwentnie wdrażał się w mocny i bardzo głęboki roster Boston Bruins, który niedługo potem walczył o puchar Stanleya.
Kolejne lata to kontynuacja dobrej passy i solidny progres ofensywny obu graczy na poziomie NHL. W Edmonton, podczas 2011-2012 Hall cieszył się bardzo udanym sezonem, ustalając jednocześnie swój życiowy rekord 27 goli i 53 punktów. Niestety z powodu kontuzji barku rozegrał tylko 61 kolejek. W tym samym czasie Tyler Seguin wyrobił sobie markę jednego z najgroźniejszych ofensorów ligi, gdzie praktycznie podczas pełnego sezonu zdobył 29 bramek, mimo to Bruins nie byli w stanie przybliżyć się do sukcesu sprzed roku i odpadli już w I rundzie playoffs.
W 2012-2013 pomijając niefortunną sytuacje wokół ligi, gdzie rozegrane zostały tylko 48 kolejki, Hall i Seguin nadal rozkręcali swoje możliwości na tafli. Taylor zaliczył przełomowy sezon, gdzie po raz pierwszy w karierze przebił się do top 10, zdobywając średnio 1 punkt na mecz. Bieżący okres dla Seguina był już nieco gorszy względem skuteczności (znacznie lepiej wypadł kolega z Edmonton) i choć sezon regularny zakończył na dość przeciętnym poziomie, zdobywając 16 bramek i 32 punkty, to jego skuteczność w playoffach drastycznie spadła strzelając zaledwie jedną bramkę w ciągu 22 spotkań.
Kilka miesięcy później zostały w Bostonie podjęte istotne decyzje kadrowe, po czym Tyler Seguin zmienił swoje barwy klubowe, jak się później okazało bardzo trafnie, co pozwoliło mu w pełni rozwijać swoje możliwości ofensywne u boku Jamiego Benna w Dallas Stars.
W sezonie 2013-2014 już z pewnym bagażem doświadczeń Taylor, jak i Tyler unieśli poprzeczkę o kolejny poziom ustalając nowe rekordy życiowe – dla Hall’a był to na tyle ważny okres, że w końcu udało się rozegrać pełny sezon bez poważniejszych problemów zdrowotnych, które prześladowały go właściwie od początku kariery w NHL. Zdobył w sumie 27 bramek i i 80 punktów, co było 6 wynikiem w całej lidze. Seguin zakończył sezon na wysokim 4 miejscu z bilansem 37 goli i 84 punktów – ustalając swój absolutny rekord życiowy pod wodzą Lindy Ruffa.
Kolejny sezon to już bardzo wysokie oczekiwania wobec obu zawodników, którzy można powiedzieć osiągnęli elitarny poziom w tamtym okresie swojej kariery. Po dwóch latach wyrównanej i przede wszystkim skutecznej gry ofensywnej, Seguin sumiennie kontynuował dobrą postawę w Dallas i obok Jamie Benna zostali najskuteczniejszym duetem w NHL. Wiele za sprawą niesamowitej determinacji i chemii obu zawodników, którzy zostali przyjaciółmi również poza lodowiskiem.
Takiego szczęścia nie miał już Hall, który znów musiał zmagać się z plagą kontuzji, która nęka go właściwie od początku kariery. Musiał pauzować przez 30 kolejek z powodu złamania kostki, rozgrywając nieco ponad 50 spotkań, zdobywając łącznie ok. 40 punktów. Jak się później okazało było to sporą obniżką formy w stosunku do poprzednich lat. Liczne przerwy Halla sprawiły, że wyrobił sobie wśród krytyków opinię podatnego na kontuzje. Istotną kwestią jest fakt, że to prawdopodobnie zasługa jego ryzykownego stylu gry, lub po prostu pecha.
Dotychczasowy sezon to w pewnym sensie odrodzenia Halla po nieudanym 2014-2015. Przeszedł udaną rekonwalescencje i co najważniejsze gra nieprzerwanie od pierwszej kolejki mając już na swoim koncie 50 punktów, tylko o 10 mniej niż Tyler Seguin – a warto podkreślić, że pierwsza linia Benn – Seguin – Sharp przez większość sezonu uchodziła za najskuteczniejszą w lidze.
https://www.youtube.com/watch?v=xBAvlD_26go
Patrząc na dotychczasowe sześć lat aktywności obu zawodników na szczeblu NHL, można z całą pewnością stwierdzić o ich wysokiej produktywności ofensywnej i sporym talencie, który wciąż jest kształtowany. Ponadto są modelem graczy, których nie powstydziłaby się żadna marka NHL, bez względu na nieco odmienne role na lodowisku – Seguin gra jako center, Hall jest skrzydłowym. Taylor Hall udowodnił jednak, że jest bardziej efektywny, niestety kosztem regularności – głównie za sprawą prześladujących go kontuzji.
Seguin wyrobił sobie opinię bardzo wydolnego gracza, osiągając od początku swojej aktywności w Dallas średnio jednego punktu na mecz, jednak warto uwzględnić, że rozegrał ok. 50 spotkań więcej niż Hall na szczeblu NHL. Ponadto od początku kariery to właśnie Tyler Seguin posiadał luksus gry u boku najlepszych. Trzy sezony w Bostonie u progu ich świetności w postseason to spory bagaż doświadczeń, który z pewnością wnosi wiele dla kariery każdego młodego zawodnika. Taylor Hall takiego komfortu nigdy nie posiadał i od początku swojej aktywności jest liderem w zespole, który z roku na rok jest skazywany na pożarcie przez konkurencje z konferencji zachodniej.
https://www.youtube.com/watch?v=VinUiKYiW28
Ciężko wydać jednoznaczny werdykt, który z tych dwóch hokeistów zaprezentował się lepiej w ciągu swojej dotychczasowej kariery. Taylor Hall pomimo niepowodzeń spowodowanych kontuzjami osiągnął bardzo dużo będąc bez wątpienia MVP w Edmonton, podczas gdy Tyler Seguin gra od początku swojej kariery u boku najlepszych i odgrywa angaż na bardziej wartościowej pozycji. Nie ulega wątpliwości, że trudniej o elitarnego centra niż skrzydłowego w dzisiejszych czasach. Jakkolwiek, poziom obu hokeistów jest bardzo do siebie zbliżony i równie dobrze Seguin mógł być wybrany jako #1 w 2010, a Hall jako #2 grając teraz w całkiem innym, być może lepszym klubie.