Gdy drużyna święci sukcesy – bramkarz traktowany jest jak jego główny autor. Jest jak Tom Cruise wśród innych pilotów w „Top Gun”, jest jak 8 Pasażer Nostromo przy pozostałej siódemce, jest jak Sasha Grey przy każdej innej gwieździe kina „frywolnego”. Poeci piszą o nim wiersza, kobiety uwielbiają, a liga obsypuje nagrodami. Jakim cudem nie dzieje się tak w przypadku tego właśnie bramkarza?
Blackhawks zdobyli 2 Puchary w ciągu 3 lat – to to większa średnia pucharów, niż średnia kobiet poderwanych przez studenta filozofii. Zespół najeżony gwiazdami niszczy przeciwników, jak Warsaw Shore szare komórki, a ich bramkarz zalicza zwycięstwa jak Chada wyroki. a jednak Corey Crawford jest pomijany we wszystkich możliwych konkursach, typowaniach itp. Wyprzedzają go bramkarze bez takich sukcesów – a bramkarze z porównywalnymi osiągnięciami dystansują go w oczach ekspertów. Dlaczego?
1. Kolejka po „fejm”
Crawford nie jest motorem napędowym sukcesu Hawks- jest jego składową – i to nie pierwszą w kolejce po medialne laury. Najpierw Kane, potem Toews – czasami Hossa, wcześniej Sharp – i dopiero można pochwalić bramkarza. Jest to fenomen na skalę historyczną. Dla porównania – gdy droga po Puchar dla Detroit Red Wings była czysta jak Amy Winehouse od czasu śmierci – Dominik Hasek był ich gwiazdą mimo że Red Wings mieli więcej gwiazd w składzie, niż Maciej Zień długów w Polsce.
Martin Brodeur zdobył Puchary razem ze Scottem Stevensem czy Scottem Niedermayerem – ale to on był najważniejszy. Odpowiedź brzmi – „Fejm” Haska i Brodeura zaczął się długo przed sukcesami, i długo po nich jeszcze trwać będzie.
2. Nie będzie Los Chicagoles
Jonathan Quick i jego LA Kings wymieniają się Pucharami z Hawks od kilku lat. Sam Quick 3 lata temu razem z Mikiem Smithem z Arizona Coyotes pojawiała się na okładkach wszystkiego, co pisało o hokeju – i nie tylko. W zasadzie cud że nie było wywiadu z nim w „świecie gąbki” czy „Poradnika wędkarzy albinosów”. Mimo wszystko, Quick ma w drużynie Dustina Browna, Anże Kopitara czy Drew Doughty’ego – którzy również nie są anonimowi.
W tym sezonie Crawford deklasuje Quicka na każdej linii…. deklasuje większość pod względem jednej z najważniejszych statystyk u bramkarzy – otrzymanych strzałów w swoim kierunku. Crawford przyjął drugą największą liczbę krążków „na klatę”w całej lidze puszczając 2.14 bramki na mecz- wynik absolutnie fenomenalny. I nic.. i cisza… dlaczego?
Chicago to nie Los Angeles – Windy City to nie miasto aktorów, superprodukcji, celebrytów i sztucznych narządów kobiecych. To nie jest również Nowy Jork, gdzie pośród gwiazd Broadway’u i mody bryluje bramkarz Henrik Lundqvist – który do dziś nie doczekał się jeszcze Pucharu. Wreszcie, nie jest to nawet Ottawa, gdzie świadomość braku Pucharu jest tak wielka, że bramkarze obserwowani są jak opozycjoniści za komuny.
https://www.youtube.com/watch?v=frNO8QgLPXU
Bramkarz Chicago ma na koncie dwa puchary i żadnej nagrody dla najlepszego bramkarza. Zasługuje na nią w pełni w tym sezonie, grając w wyśmienitej drużynie – której obrona jednak dopuszcza do niego potworne ilości strzałów. Niestety, jestem przekonany że pod tym względem Crawford będzie dzielił los każdego z dobrych bramkarzy wspomnianych Coyotes – choćby nie wiem jak zasługiwał na nagrodę – to jednak zawsze znajdzie się ktoś bardziej medialny i lepiej wyglądający ze statuetką.