Pewnik dnia: Bruins lepsi od Maple Leafs w Game 7

Już dziś możemy podsumować tegoroczne play-offy, a co nam szkodzi. Bez względu na to, kto je ostatecznie wygra, przejdą do historii jako najdziwniejsze, najmniej logiczne i ekstremalnie nieprzewidywane. W chaosie, który zapanował w NHL, constansem okazało się na razie tylko jedno zjawisko. Boston Bruins wygrali z Toronto Maple Leafs mecz nr 7.

Przekornie zacznę od… plusów z perspektywy Klonowych Liści. Wbrew pozorom można się takowych doszukać. Choćby to, że skończyło się wysoką wygraną Bruins. Poprzednie porażki Toronto z 2013 i 2018 roku były brutalnymi łamaczami serc, sadystycznym łamaniem średniowiecznym kołem. Spotkanie z wtorkowej nocy było pozbawione dramaturgii, więc jak sądzę i rozczarowanie w obozie Leafs powinno być nieco mniejsze. To nie tak, że Leafs zagrali źle. Lepiej weszli w mecz, inicjatywa była po ich stronie.

Cóż jednak z tego, skoro przegrali awans na przestrzeni 3 minut w końcówce pierwszej tercji. Na moment wróciły stare demony. Niepewny, nieszczelny Frederik Andersen oraz brak komunikacji na linii Travis Dermott-Jake Gardiner przy golu Joakima Nordstroma:

 

https://twitter.com/CaseyBake16/status/1120837510337368066

Niczego nie odbieram Bostonowi, ale tyleż zasług zawodników Bruins przy obu golach, co pomocy otrzymanej od hokeistów z Toronto. Nadzieje gościom przywrócił w drugiej tercji John Tavares wykorzystując równie pięknie spakowany prezent od Johna Moore’a:

Emocje zakończył na początku trzeciej tercji Sean Kuraly. Indywidualna akcja wyraźnie niedysponowanego zdrowotnie napastnika Bruins, objechani trzej defensorzy Leafs i „na czysto” pokonany Andersen. To był gwóźdź do trumny ostatniej kanadyjskiej szansy na Puchar Stanleya w 2019 roku. Na koniec do pustej bramki wynik podkręcili jeszcze Charlie Coyle oraz Patrice Bergeron. Rezultat 5:1 dla Bostonu nie oddaje przebiegu spotkania, ale może to i lepiej dla fanów Leafs…?

Co może boleć z ich perspektywy? Otóż w żadnym momencie rywalizacji Boston nie rzucił na kolana. Byli „do łyknięcia”, a jednak znowu się nie udało. Dość o przegranych, należy również pochwalić zwycięzców. W ciekawym wywiadzie dla The Athletic Rick Nash wspominał, jak przed rokiem był członkiem szatni Niedźwiadków i jak niebywały spokój zachowali weterani w tejże. Chara, Krejci, Marchand, Rask, Bergeron… Wtedy dla Bruins było bardzo źle, a skończyło się znakomicie. Teraz też pokazali charakter, wszak najpierw pojechali do Toronto by wymusić siódmy mecz, a później postawili kropkę nad „i” robiąc awans w TD Garden. I tym razem wcale nie musieli opierać się na jednej linii. Owszem, formacja Bergerona zrobiła z góry przypisane im punkty, ale nie byli tak dominującą grupą jak przed rokiem. B’s byli nieco głębsi, co wcale nie było takie oczywiste.

Menedżer dnia: Morgan Rielly

Już gdy kończył się mecz numer sześć Jake Gardiner miał miękkie nogi, bo przed nim mecz numer siedem w Bostonie, a więc demony przeszłości wróciły i trzeba było się zmierzyć z nimi jeszcze raz. Przypomnę tylko że rok wcześniej Gardiner zagrał główną komediową rolę w filmie pod tytułem „jak dać dupy w Bostonie”, wystąpił na -5 w meczu numer siedem w play-offach 2018.

W tym roku Gardiner też już kilka razy zaszedł za skórę kibicom Maple Leafs, nie będę roztrząsał słusznie czy nie słusznie, powiem tylko że ten chłop ma chwile w których zupełnie nie gra i nie myśli. Wczoraj w meczu numer siedem znów miał takie chwile. Nie był może najgorszym defensorem na lodzie, bo znacznie słabiej w moich oczach prezentował się Dermott, ale ten drugi jest jeszcze młody i nie ma w materii takich meczów większego doświadczenia.

Od kogoś jak Gardiner wymagamy by uczył się na błędach. On się nie tylko nie uczy, on notuje regres. Lepszą niż rok temu drużynę Toronto znów pociągnął w dół, choćby przy bramce na 0:2 gdy stracił gumę na tylnej bandzie. Totalnie w kontekście tego nie rozumiem co uprawia Morgan Rielly w wywiadach po meczu. Tłumaczą go tylko emocje, bo rozumiem że trzeba czasami stanąć w obronie dobrego kolegi, ale mówienie:

„Nikt nie zwraca uwagi na krytykę, która na niego spada. Jest kurewsko dobrym zawodnikiem i chcemy by był z nami także w przyszłym roku”… to jest mówienie „Mamy w dupie krytykę. Bardzo go kurwa lubię, więc jak nie chcecie kwasów ze mną, to on musi zostać”. Przetłumaczyłem trochę na język patologii, ale niestety tak to trochę brzmi ubrane w nieco tylko ładniejsze słowa. Mało profesjonalne i tyle, panie Rielly, menadżerem jest kto inny, ten dzieciak który wygląda jak brat-bliźniak Jarka Królewskiego z Wisły podejmie decyzję w sprawie przyszłości Gardinera.

Celebryci dnia: Drake i Bieber

Ekipy z Toronto nie opuszczają jej wierni znani w popkulturze fani. Po tym jak Drake przyniósł Klonowym Liściom pecha w meczu numer cztery, na mecz numer siedem udał się innych „zapeszacz” Justin Bieber. Gwiazdor obserwował mecz z wybranką, a po porażce i eliminacji nie tylko musiał pogodzić się z losem swoich ulubieńców, ale także trzeba było przełknąć zaczepkę na Twitterze od Davida Pastrniaka który napisał do piosenkarza „Nie dziś”.

Tymczasem w zupełnie innej galaktyce czyli w NBA trwał mecz, w który Raptors zapewnili sobie kwalifikację do drugiej rundy play-off odprawiając Magic. Celebryci wspierający Toronto podzielili się rolami, Bieber pojechał na hokejowy wyjazd, a raper Drake wspierał koszykarzy w meczu domowym. Dinozaury wygrały mecz i awansowali, a po meczu Drake napinał się do dziennikarzy „Widzicie, nie ma żadnej klątwy, dobrze się czujecie?”. Ach, te „gwiazdy”.

Justin Bieber

Horror dnia:

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

17 KOMENTARZE

  1. Całe szczęście nie jestem osamotniony w osądzie 5 minutowej kary. Pojawiają się takie starcia co chwile przy wznowieniu. Zaczynam wierzyć, że głównym powodem takiej kary był widok krwi a to chyba nie powinno być wyznacznikiem. Tak samo jak 10 razy sie przewrócisz w domu, na chodniku itp nic Ci sie nie stanie, przewrócisz się za 11 razem i połamiesz się. Zresztą niech wypowiedzą się Ci co śledzą dłużej hokej i znaja się lepiej na przepisach, ale w tym momencie też mam wątpliwości jak Adrian. Fakt jest bezsporny frajersko stracone gole w tej przewadze, ale w tej serii to było bardzo widocznie, że jak Vegas tracili gola, to za chwile potrafili tracić kolejny, jakby stawali i nie wiedzieli co się dzieje. Nie mam pojecia czy to brak koncentracji ale w ciagu 7 meczów conajmniej 3 razy to się powtarzało. 10 minut przed koncem sam wierzyłem, ze juz koniec, bo wiecej było widać frustacji i walenia w mur w wykonaniu Sharks niz pomysłu jak tutaj zagrozić bramce Vegas. No cóż, ważne ze Knights walczyli do końca po takim rollercosterze wydarzen i emocji, że zdołali doprowadzić 4;4. Choć dla mnie frajersko przegrana 2;1 w ostatnim meczu nie powinna sie wydarzyć i powinna zakonczyc emocje w serii wynikiem 4;2 dla Vegas.

  2. Ok, możliwe że kara zbyt pochopnie, ale żeby stracić 4 bramki w 4 min?? W momencie decyzji sędziów było 3 do 0!! 10 min do końca. Vegas samo sobie winne bo załamało się na na chwilę po 2 pierwszych bramkach. Chwała im, że podnieśli się i wyrównali. Już w meczu nr 6 było widać, że SJ maja jednak większą głębię składu i więcej doświadczenia w play off. Zmeczenie dało o sobie znać, ale świetnie bronił Fleury,nieskuteczny był jak w całej serii Maier. Koniec końców Sharks pokazali, że żadnej klątwy Vegas nie będzie 🙂 #GoSharks

  3. To co się stało to jest skandal i kryminał. 5min oglądałem powtórki i tam nie ma nic więcej niż minor na 2min. Vegas mogą się czuć oszukani mega ale zaś strzelić czy stracić 4 gole w jednej karze to sztuka nibywala.

  4. Jak dla mnie kara całkiem spoko, tylko z tą różnicą że to Stastny powinien ją dostać. Eakin lekko pchnął Pavsa, a to Stastny przygrzmocił nim mocno o ziemię.

  5. Proszę o wyjaśnienie regulaminowe. To była kara 5 minutowa i nie ma znaczenia czy pada gol, gole zawodnik odsiaduje ją do końca i osłabia zespół przez te całe 5 minut, tak? Jak ta kara się nazywa, wyższa?

    • Tak, to jest kara większa, po angielsku „major”, i zawodnik siedzi całe 5 minut na ławie niezależnie od tego ile bramek przeciwnicy nastrzelają.

      • Dzięki za informację. A swoją drogą witam w rywalizacji 1/4 finału play-off nhlw.pl. Ciekawa rywalizacja się szykuje.

  6. Do Kapitana: wiem że nie będzie Cię pod internetem aż do niedzieli. Nie chcę wygrać rywalizacji przez to Ze nie będziesz prawdopodobnie mógł typować pierwszych meczów 1/4 finału. Zaproponujmy coś Kamilowi aby rywalizacja była do końca uczciwa. Ja jestem w stanie przystać na każdą Waszą propozycje. Czekam na informacje!

    • Dzięki za grę fair 🙂 Jeśli do jutra do 11 nic się nie pojawi na portalu, będę kombinować. Wrzucę pewnie typy wszystkich meczów do niedzieli i zobaczymy czy Kamil uzna. Może uda mi się dostać na portal, nie jadę do puszczy amazońskiej, ale jednak na prowicję w innym kraju.

      Ciekawy będzie pojedynek. W pierwszej rundzie miałeś najlepszego rywala. GuziQ nie typował jednej serii, a i tak był drugi w RS. Wywaliłeś faworyta z rywalizacji, i to mając 0:2 po dwóch meczch. Szacunek!

      • Czyli jestem jak Columbus Blue Jackets. Choć osobiście im nie kibicuję. Czekamy jeszcze na odpowiedź od Kamila. Potem zadecydujemy.

  7. Nie miałem 0-2. Po pierwszej kolejce prowadziłem 1-0. Ale wyeliminowałem taką Tampę. To fakt.

  8. Mogę się zgodzić, że kara 5 minut była za wysoka, ale czy 2 gol dla Vegas nie budzi wątpliwości albo nie uznany gol dla Sharks na 4:3 z meczu nr 2? Pomyłki sędziów zawsze zdarzać się będą i będą wzbudzać emocje, ale bez przesady żeby sędziego obwiniać za to, że przegrali mecz , w którym mało kto się spodziewał, że jeszcze coś się odmieni. Przecież to nie sędzia stał przy słupku i dopychał krążek łyżwą. Brawa dla Sharks za charakter i świetnie rozegrany PP, a Vegas winy muszą szukać u siebie za stratę 4 goli w tak krótkim czasie.

  9. Miałem się nie wypowiadać w wątkach, które nie dotyczą Winnipeg, ale tym razem zrobię wyjątek.

    Nie zmienię swoich sympatii z dnia na dzień ani z sezonu na sezon – Jets Forever – ale to, co zrobili San Jose Sharks sprawiło, że będę na ten zespół patrzył przychylniejszym okiem.

    To jest kosmos : przegrywali serię 1 : 3 a potem : wygrana u siebie, w Nevadzie do przodu po dwóch dogrywkach, a następnie mecz numer 7, po którym można było odlecieć. Strzelić 4 bramki w ciągu niecałych 5 minut – klasa.

    Zawodnicy Jets : PATRZCIE I SIĘ UCZCIE!
    A Pan, Panie Wheeler : trzeba przestać pleść komunały o wierze w swoje umiejętności tylko zakasać rękawy i ZAPIERDALAĆ!
    Jeszcze nie wszystko było stracone, mieliście w perspektywie mecz numer 7 u siebie i być może to wy napisalibyście historię analogiczną do tej, która stała się udziałem San Jose.
    A tak – ryby, golf i drapanie się po dupie.
    Gdzie byliście przez 55 minut?

    Maurice, grabarzu i wrzodzie toczący Winnipeg Jets – twój czas się skończył (mam nadzieję).
    Reklamuj miętówki, tańcz na rurze redneckom w Manitobie, zamieszkaj w szałasie, adoptuj Mateuszka.
    W każdym razie nie zajmuj się sprawami, o których nie masz pojęcia i trzymaj się od tego klubu trzy członki w bok.

    Wracając do meritum : jestem zdania, że mimo wszystko Sharks nie wygraliby tego spotkania, gdyby nie istotna pomoc dwóch panów : Eakina i Stastny`ego.
    Zapamiętać : w swojej strefie obronnej nie napierdala się po gębie zawodnika rywali i do tego przy wznowieniu.
    Na pewno efekt, jaki się pojawił po tym zdarzeniu mógł wpłynąć na decyzję sędziów, czy słuszną?
    Tu jestem zdania, że powinno się dać po małej karze dla #21 i #2 i grać 5 na 3.
    Możliwe, że zamiast 4 bramek zobaczyłoby się tylko 2, albo żadnej.
    Sędzia zdecydował, czasu się nie cofnie, Vegas mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie.
    Dzięki Nieszczęsnemu i Eakinowi zakończyli playoffy.
    Będę złośliwy – odczuwam coś w rodzaju satysfakcji.
    Może sympatycy Vegas będą mieli na ten temat inne zdanie, ale po mojemu ta drużyna zwyciężyła podwójnie : moralni zwycięzcy serii z San Jose oraz tytułu na przegryw roku. Fakty są bezlitosne.
    Pichciła się zupa z rekina, a z gara wyskoczył niedogotowany rekin i przegryzł gardło kucharzowi – rycerzowi.

    W San Jose narodziła się drużyna, fani tychże mają swój dzień. Gratulacje i jednocześnie mam świadomość, że gdyby w Winnipeg zawczasu wyjebano tego ograniczonego Maurice`a na zbity pysk to spotkalibyśmy się w finale konferencji. A tam – niech wygra lepszy.
    Teraz seria z Colorado – San Jose wygra, jak wyłączy MacKinnona, Rantanena i Landeskoga.
    Łatwo powiedzieć.

    Szerokości.

  10. Tavares łowi rybki,a kibice Islanders zacierają ręce i mają ubaw po pachy.W sumie dobrze – trochę takiej sprawiedliwości im się należy.Niedźwiadki jak zawsze solidnie i konsekwentnie do samego końca.Trochę przypominają George Formana,który w kwiecie wieku został mistrzem świata.Go Bruins!

Comments are closed.